Wybory parlamentarne 2019. Sondaże osłabiają czujność PiS. Jarosław Kaczyński stawia swój "obóz" do pionu
Niepewność w szeregach PiS. Obawy o niedostateczną mobilizację wyborców to jedna z największych bolączek Jarosława Kaczyńskiego. Według informacji WP, prezes planuje serię spotkań z szefami struktur, liderami sztabów regionalnych partii rządzącej oraz parlamentarzystami. – Na ostatniej prostej trzeba włączać piąty bieg, tymczasem niektórym wydaje się, że wyścig się już skończył – twierdzi jeden z naszych rozmówców.
– Niektórzy nasi kandydaci myślą, że wybory są już rozstrzygnięte. Takie myślenie zabija zapał – przestrzega jeden ze sztabowców PiS.
Inny dodaje: – Co gorsza, twierdzi tak też część naszych sympatyków. A to jeszcze gorsze.
CZYTAJ TEŻ: Sondaż. PiS miażdży konkurencję
Wybory parlamentarne już za trzy tygodnie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński na ostatnim odcinku kampanii wzywa do mobilizacji. Objeżdża kraj i daje przykład innym. Bierze udział w kilku konwencjach dziennie, udziela wywiadów, nagrywa spoty z kandydatami, spotyka się z wyborcami i trzyma w ryzach partię. Niektórzy nasi rozmówcy przyznają, że aktywność prezesa wręcz – mówi jeden z nich – "zawstydza" dużo młodszych działaczy i polityków.
W nieoficjalnych rozmowach z WP, politykom partii rządzącej zdarza się narzekać na swoich kolegów ze wspólnych list. Nasi rozmówcy twierdzą, że w swoich okręgach ich partyjni "towarzysze" – a de facto rywale – niedostatecznie angażują się w kampanię. To ma budzić irytację na Nowogrodzkiej. I niepokój po stronie konserwatywnych mediów.
Garść cytatów:
"Kto już dziś uzna, że wyborczo jest posprzątane, że głosowanie zostało już wygrane - przegra te wybory. Opozycja potyka się o własne nogi, ale wciąż dysponuje potężnymi zasobami. Jeśli obóz propolski da się uśpić dobrymi sondażami, może gorzko zapłakać".
"Powtarzające się dobre sondaże zaczynają powoli stanowić obciążenie. Politycy PiS w dużej części czują się bezpiecznie, a wyborcy uznają sytuację za rozstrzygniętą. Opozycja z kolei – pogrążona w wewnętrznej walce – mobilizuje wyborców, podkręcając negatywny przekaz".
"Z ruchów opozycji wyczytać można strategię obliczoną na zniechęcenie prawicowego elektoratu do pójścia na wybory. Hejterskie akcje pochłaniają uwagę i osłabiają czujność. Od czasu do czasu wyłania się z nich mocny cios, ukazujący słabość w strukturach partii rządzącej".
Wszystkie te fragmenty pochodzą z tekstów publicystów życzliwych obecnej władzy. I dobrze oddają obawy władz PiS. Z samym Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Uśpienie
Ważny polityk PiS: – Bywa, że ludzie "donoszą" na siebie nawzajem. Skarżą, że jeden z drugim się leni, ten nie gra zespołowo, tamten cwaniakuje. Słyszę o sytuacjach, kiedy nasi posłowie, zamiast iść do ludzi i rozmawiać z nimi od świtu do nocy, robią sobie zdjęcia, wrzucają do sieci, po czym odjeżdżają. Bo wydaje im się, że nazwisko czy znana gęba wystarczy. Nie, nie wystarczy, a wybory nie są jeszcze wygrane.
To trzeźwe podejście, którego u wielu brakuje. Zresztą, nie tylko z PiS.
Podobne sytuacje mają miejsce w partiach opozycyjnych. Codziennie w kuluarach można usłyszeć historie o niezaangażowanych w kampanię parlamentarzystach czy działaczach. Donoszą i skarżą na siebie politycy zarówno PO, jak i Lewicy.
Nic szczególnego i niespotykanego – powiedzieliby niektórzy. Tyle że stawka tych wyborów – co podkreślają najważniejsi politycy i sztabowcy PiS – w tym roku jest olbrzymia. Dlatego na poczucie rozluźnienia czy chwilę odpuszczenia aktywności kampanijnych pozwolić sobie nie można.
Lider PiS ma to podkreślać na każdym spotkaniu. – Trzeba zachęcać do udziału w wyborach, to niezmiernie ważne, bo dobre wyniki sondaży mogą dodatkowo skłonić do bierności – przestrzegał działaczy Kaczyński w środę.
Prezes ma rację. Sondaże dają PiS nawet od 15 punktów procentowych do nawet 20 pp. przewagi nad Koalicją Obywatelską.
Złudne poczucie komfortu z tego powodu może uśpić.
Za każdym razem więc – gdy media publikują kolejne rosnące dla PiS słupki poparcia – kluczowi politycy formacji rządzącej przestrzegają: jedynym prawdziwym sondażem są wybory.
Pragmatyzm, nie cynizm
Co pokazują dziś badania? Że PiS może liczyć na elektorat, który głosuje na partię Kaczyńskiego z powodów pragmatycznych – tacy wyborcy liczą na poprawę sytuacji materialnej swojej i swojej rodziny (38 proc. wyborców PiS) i uznają, że ugrupowanie rządzące im to zapewnia. Dla porównania – jedynie 14 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej głosuje na tę formację licząc, że ta poprawi ich los. Aż 41 proc. wyborców KO głosuje na nią dlatego, że... nie lubi PiS. A KO jest dla nich jedynie mniejszym złem – niczym więcej.
– Polacy, którzy wypowiadają się w tych badaniach nie są cyniczni, są pragmatyczni. Chcą po prostu lepszego życia. Dziś lepsze życie w ich przekonaniu w większym stopniu gwarantuje im PiS niż PO czy Lewica – tłumaczy ten fenomen prof. Antoni Dudek.
Politolog jednocześnie wskazuje na potencjalne zagrożenia stojące przed PiS, a wynikające (paradoksalnie) z co rusz publikowanych dobrych dla partii rządzącej sondaży. – Wyborcy mogą zacząć kalkulować: "PiS i tak wygra, ja lepiej zostanę w domu, żeby nie byli za silni". Kaczyński to jakoś czuje, widać, że obawia się demobilizacji swojego elektoratu, ciągle powtarza: "nie wierzcie sondażom" – zauważa prof. Dudek.
PiS chce wysokiej frekwencji
Sztabowcy i kluczowi politycy PiS podkreślają, że najważniejsza w tej kampanii będzie gra o własny elektorat. Ale ważna jest także walka o jeszcze niezdecydowanych – o tych, którzy o swoich wyborach decydują nawet w ostatniej chwili, tuż przed wrzuceniem kartki wyborczej do urny.
Zjednoczona Prawica walczy o samodzielną większość w Sejmie. I jest to główny cel Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS ma świadomość, że liczba zmarnowanych głosów będzie dużo mniejsza niż w wyborach w 2015 r. (wtedy ich odsetek wynosił aż 17 punktów procentowych), przez co premia dla zwycięzcy będzie mniejsza (PiS zdobyło większość 4 lata temu m.in. dzięki temu, że lewica nie dostała się do parlamentu).
Jak słyszymy, z wewnętrznych badań PiS wynika, że elektoraty poszczególnych partii są "ustabilizowane", a odsetek niezdecydowanych wyborców faktycznie jest niewielki (choć to oni mogą okazać się kluczowi dla wyniku – a ściślej, skali zwycięstwa PiS – 13 października). Problemem wydają się "afery" – jak ta z szefem NIK Marianem Banasiem – ale i one nie mają na wyborców wpływu decydującego.
– Nic nie jest rozstrzygnięte. jeśli chodzi o sejmową większość, a to jest nasz podstawowy cel. Będziemy to powtarzać nieustannie – zarzekają się politycy formacji rządzącej.
Z analiz PiS wynika też, że znaczna część wyborców skrajnej prawicy – Konfederacji, a także część potencjalnych wyborców Kukiz'15 – jest zdemobilizowana. A na korzyść PiS ma "zagrać" dodatkowo wysoka frekwencja. Ambicje partii sięgają wysoko: to zdobycie większości odrzucającej prezydenckie weto (276 posłów).
Czy ten cel jest w zasięgu? "To wydaje się na pierwszy rzut oka bardzo trudnym zadaniem, ale przy ekstremalnie wysokiej mobilizacji wyborców PiS - jeszcze większej niż w wyborach do PE - zaczyna być w zasięgu możliwości" – pisała niedawno "Rzeczpospolita".
Najbardziej realnym zaś celem dla Zjednoczonej Prawicy jest zdobycie około 250 mandatów. Byłby to wynik jak na polskie warunki wręcz fenomenalny.
CZYTAJ TEZ: Kaczyński twarzą nowego etapu kampanii PiS
Jeden kontroluje drugiego
Do końca kampanii dominować będzie przekaz o wiarygodności (jak mówią politycy formacji Kaczyńskiego: "pisiory nie oszukują"). – To klucz do zwycięstwa – pokazywanie naszej sprawczości i skuteczności, tego, że jak coś obiecujemy, to robimy, że nie ma "nie da się" – mówią sztabowcy.
Jarosław Kaczyński wciąż ma powtarzać przekaz – co robią za nim inni politycy PiS – o "państwie dobrobytu", które doganiać ma Europę Zachodnią.
Cała partia ma pracować na najwyższych obrotach. Każdy członek ugrupowania ma się rozliczać ze swoich aktywności, każdy jest sprawdzany, a ten, kto choć na chwilę odpuszcza, jest przywoływany do porządku przez ludzi odpowiedzialnych za partyjne struktury.
– W żadnej partii nie ma takiej dyscypliny jak u nas – podkreślają rozmówcy z władz PiS.
O samozachwycie w partii nie może być jednak mowy. Hurraoptymistyczne nastroje tonuje szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk, który powtarza: – Nasze sondaże wskazują jedno: że musimy ciężko pracować do końca kampanii.
Właśnie rozpoczyna się najważniejszy jej etap.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl