Wybory parlamentarne 2019. Program wyborczy PiS wzmacnia rolę premiera. Niekoniecznie Morawieckiego
Wybory parlamentarne 13 października przesądzą, czy władza będzie szła w kierunku jeszcze większej centralizacji, czy wręcz przeciwnie. Program wyborczy PiS wskazuje, iż Jarosław Kaczyński chce wzmocnić urząd premiera. Ale niekoniecznie premiera Mateusza Morawieckiego.
Środa. W jednym z tabloidów "lekka", ale komentowana w politycznych kuluarach rozmowa z ministrem sprawiedliwości. – Wielu wyborców PiS nie zrozumiało zmiany na stanowisku premiera. Nie był pan zdziwiony, że Mateusz Morawiecki zastąpił Beatę Szydło? – pyta dziennikarz "Super Expressu" Zbigniewa Ziobro.
Ten nie odpowiada wprost na pytanie, za to wygłasza apoteozę prezesa PiS. – Głównym architektem naszego obozu politycznego jest i pozostanie prezes Jarosław Kaczyński. To dzięki niemu odnieśliśmy sukces. Prezes ma wizję, która wykracza poza "tu i teraz", i to dzięki niej rządzimy samodzielnie od kilku lat. Wyniki sondażowe dowodzą, że podejmuje trafne decyzje.
– Czy w takim razie Jarosław Kaczyński powinien zastąpić Mateusza Morawieckiego i zostać premierem po wyborach? – dopytuje dziennikarz ministra.
Ziobro jest szczery, konsekwentnie nie wymawia nazwiska obecnego szefa rządu: – Jarosław Kaczyński jest najbardziej doświadczonym politykiem naszego obozu i architektem zwycięstwa. Byłby więc najlepszym premierem, bo najbardziej kompetentnym. Niestety, nie ma takich planów – ubolewa minister sprawiedliwości.
Polityk PiS: – Ten fragment to kwintesencja relacji Kaczyński-Ziobro-Morawiecki.
Wybory parlamentarne 2019. Jarosław Kaczyński pierwszym wyborem
– Faktycznie prezes PiS nie ma ambicji premierowskich? – pytamy jego współpracownika.
– Na pewno nie są to plany prezesa na "powyborczy" okres. Nie dzielimy skóry na niedźwiedziu, ale jeśli wybory wygramy, to premierem pozostanie Mateusz. A czy coś się zmieni w trakcie kadencji? Tego nie mogę przesądzić.
Spekulacje o wymianie szefa rządu trwają od co najmniej kilku tygodni. Jak pisaliśmy tuż po kongresie programowym PiS w Lublinie, to w Jarosławie Kaczyńskim znaczna część działaczy i polityków partii widzi przyszłego premiera.
On sam – a także jego otoczenie – wysyłał ostatnio niejednoznaczne sygnały w tej sprawie. Plotki na temat zmian w rządzie po wyborach szybko obiegły także uczestników Forum Ekonomicznego w Krynicy, o czym również pisaliśmy.
A portal Onet, tydzień po naszych tekstach w tej sprawie, powtórzył: wśród wymienianych nazwisk są m.in. nazwiska Joachima Brudzińskiego i Mariusza Błaszczaka. "W Prawie i Sprawiedliwości analizowany jest scenariusz zastąpienia Mateusza Morawieckiego innym ważnym politykiem wywodzącym się z obozu rządzącego. Do zmiany na stanowisku premiera mogłoby dojść po wygranych przez PiS wyborach" – donosił portal.
Polityk PiS: – Nie ma powodu wymiany Morawieckiego na kogoś z tej dwójki. A zwłaszcza tuż po wyborach.
W WP już kilka tygodni temu informowaliśmy, że to Jarosław Kaczyński będzie twarzą nowego, decydującego etapu kampanii wyborczej. To także w kontekście spekulacji na szczytach władzy nie jest bez znaczenia.
Nasi rozmówcy z PiS wyobrażają sobie sytuację, że to sam prezes obejmie tekę premiera za kilkanaście miesięcy lub – najdalej – dwa, trzy lata.
– W październiku nie ma na to szans, przy sterach zostanie Morawiecki – uważa polityk PiS. – Ale za jakiś czas? Spokojnie sobie to wyobrażam – dodaje, pytany o scenariusz: "premier Kaczyński".
To lider PiS jest twarzą najważniejszej kampanii od lat. I ma być – słyszymy w sztabie wyborczym – "eksponowany" do końca.
Czy to przygotowywanie się do funkcji premiera? – Raczej nie, Jarosław chce wciąż być twarzą "dobrej zmiany", ale niekoniecznie jako premier. Nie ma na to siły, nie lubi tych wszystkich wyjazdów zagranicznych, dyplomacji, to go zawsze męczyło i nudziło – uważa jego były współpracownik, choć ciągle bliski "dobrej zmianie".
Jak słyszymy, w PiS kilka miesięcy temu pojawiła się dość abstrakcyjnie brzmiąca koncepcja, zgodnie z którą Jarosław Kaczyński mógłby być... wicepremierem "ds. krajowych". – Miałby potężną władzę i formalne kompetencje, a jednocześnie nie miałby takiej odpowiedzialności i obowiązków zagranicznych jak premier. Jarosław chciałby jeszcze być w rządzie – twierdzi polityk PiS.
Wybory parlamentarne i program wyborczy PiS. Kaczyński wzmacnia szefa rządu
Ale niektórzy nasi rozmówcy zwracają uwagę, że Kaczyński wzmacnia w programie wyborczym PiS rolę szefa rządu, bo sam chciałby nim jeszcze kiedyś zostać. – Tyle że chcieć nie znaczy móc – zaznacza jeden z polityków. – Jarosław zdaje sobie sprawę z własnych ograniczeń.
Inny polityk: – A moim zdaniem chodzi właśnie o Mateusza. Żeby nikt Morawieckiemu nie mógł zagrozić.
Co znajdziemy w przygotowanym pod czujnym okiem prezesa, ponad dwustustronicowym dokumencie programowym?
Między innymi plan zwiększenia nadzoru premiera nad ministerstwami. Jak czytamy w programie PiS: "Kluczową kwestią reformy działania rządu jest umocnienie pozycji Prezesa Rady Ministrów, w szczególności w zakresie sprawnego pełnienia nadzoru nad poszczególnymi resortami. Koordynacja prac 50 ministerstw będzie dokonywana osobiście, poprzez komitety Rady Ministrów, a w zakresie prac legislacyjnych poprzez umocnienie roli Zespołu Programowania Prac Rządu. Dokonana zostanie także ocena obowiązującego układu resortów, zwłaszcza tych, które są właściwe dla spraw gospodarczych".
PiS wskazuje także, iż "należy stworzyć jeden system nadzoru oraz ujednolicony mechanizm weryfikacji kandydatów na stanowiska kierownicze w spółkach skarbu państwa" (spółki SP to jedno z pól rywalizacji między premierem a np. szefem resortu sprawiedliwości).
Kaczyński chce także wzmocnienia Centrum Analiz Strategicznych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (obecnie kieruje nim bliski prezesowi prof. Waldemar Paruch). Powołany ma zostać urząd Ministra – Szefa Centrum Analiz Strategicznych, a "utrwaleniu w organizacji" ulegnie urząd Ministra – Koordynatora Służb Specjalnych. Dziś funkcję tę pełni niepałający sympatią do Mateusza Morawieckiego Mariusz Kamiński, budujący konsekwentnie swoje wpływy szef MSWiA.
Wybory parlamentarne. Słabe miejsca na listach dla "ludzi premiera". "Nie ma ich"
Morawiecki jako premier będzie miał większy zakres kompetencji. Szefem rządu może być zatem jeszcze silniejszym. Ale nie idzie to w parze z budowaniem jego pozycji w partii. W PiS wciąż wielu czuje do Morawieckiego nieufność.
Ludzie, którzy są (czasem złudnie) kojarzeni z premierem oraz jego współpracownicy, otrzymali – wbrew oczekiwaniom – w większości słabe miejsca na listach (10., 12., 18., 20.).
– Nadawali przed wyborami dziennikarzom, jak to "opanują" listy PiS. I gdzie oni są? – kpi jeden z pracowników w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jak dodaje: – Nie ma ich. Dlatego otoczenie Morawieckiego "doszywało" do premiera np. ludzi Gowina, żeby wywołać wrażenie, że Morawiecki ma jakąś swoją grupę wysoko na listach. To bzdura. Listy PiS pokazują, że nie ma żadnej frakcji premiera.
Polityk PiS: – Nawet Ziobro i Gowin dostali więcej, niż mogłoby się wydawać. Ale Morawiecki nie jest władny na partyjnym zapleczu. Jego polem gry jest rząd. I tu ma pełne wsparcie prezesa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl