Wybory na Ukrainie. Cała władza w ręce Sługi Ludu
Partia Sługa Narodu prezydenta Zełenskiego w wyborach zmiażdżyła konkurencję i zmiotła dotychczasową scenę polityczą. Ale nowe twarze nie sprawią, że zniknie siła oligarchów.
Odkąd Wołodymyr Zełenski został prezydentem Ukrainy dwa miesiace temu, nieustannie narzekał, że przeszkodą do realizacji jego programu jest blokujący go parlament. Teraz przeszkoda zniknęła. Jego partia Sługa Narodu - nazwana tak samo jak serial w którym występował były aktor - osiągnęła najwyższy wynik w historii ukraińskich wyborów parlamentarnych (ok. 44 proc.) i zdobyła większość mandatów. Wciąż nie jest jednak jasne, co zrobi ze zdobytą pełnią władzy.
Niemal wszycy nowo wybrani posłowie do Werchownej Rady to debiutanci: ludzie ze środowisk showbiznesu, społeczeństwa obywatelskiego, ale także lokalnych układów biznesowo-politycznych. Jak zapowiedział Zełenski, premierem ma zostać natomiast "zawodowy ekonomista bez przeszłości w polityce".
- To głosowanie było właściwie kolejną rundą wyborów prezydenckich. Mało który wyborca znał nazwiska i program partii . Wybory pokazały, jak wciąż silna jest osobista marka Zełenskiego oraz idei, które głosi - odsunięcia starych elit od władzy i zmiecenia korupcji - mówi WP Daniel Szeligowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Przeczytaj również: Wyniki wyborów na Ukrainie. Partia Zełenskiego może rządzić samodzielnie
Prawda ekranu, prawda polityki
Czy uda się te idee zrealizować? W serialu "Sługa Narodu", grany przez Zełenskiego prezydent idzie na wojnę z oligarchami. Rzeczywistość może okazać się bardziej skomplikowana. Zwłaszcza że sam Zełenski ma bliskie związki z Ihorem Kołomojskim, jednym z najbogatszych ludzi na Ukrainie, oskarżanym o wyprowadzenie setek miliardów dolarów z własnego banku.
Jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta było zatrudnienie na stanowisku szefa kancelarii Andrija Bohdana, prawnika współpracującego z oligarchą.
- Trudno powiedzieć, jaka jest natura powiązań. Czy to jest zależność, czy tylko symbioza. Z pewnością jednak ludzie Kołomojskiego będą jedną z grup interesu mającą wpływ na Sługę Narodu - ocenia Szeligowski. Jak dodaje, o swoje wpływy będzie też walczył inny oligarcha Wiktor Pinczuk, zięć byłego prezydenta Leonida Kuczmy.
Zobacz także: Leszek Miller krytykuje brak zaproszenia Putina do Warszawy
Z kolei donbaski miliarder Rinat Achmetow ufundował zakup 30 ambulansów dla szpitali w regionie objętym wojną. Podobnymi humanitarnymi inwestycjami pochwalili się też Pinczuk i Kołomojski.
- Zełenski w swoich wypowiedziach często wydaje się naiwny, być może tego nie wie, ale w którymś momencie oni zgłoszą się do niego po zwrot inwestycji - przewiduje ekspert. - Wprowadzenie do parlamentu nowych twarzy nie oznacza od razu, że wpływy oligarchów znikną - dodaje.
Z Putinem nie będzie mu łatwo
Innym problemem, gdzie oczekiwania mogą rozminąć się z rzeczywistością, jest wojna w Donbasie. Zełenski od początku mówił, ze chce zakończyć konflikt. Dawał też do zrozumienia, że byłby skłonny pójść na pewne ustępstwa, np. w kwestii statusu region, czy podjąć bezpośrednie rozmowy z Rosją, bez obecności zagranicznych graczy.
Nowy prezydent szybko jednak przekonał się, że po drugiej stronie ma uciążliwego adwersarza. W pierwszy dzień prezydentury Kreml uchwalił prawo pozwalające na masowe rozdawanie rosyjskich paszportów mieszkańcom Donbasu. A na tydzień przed wyborami do Rady chciał zorganizować specjalny propagandowy "telemost", dzięki któremu zakazana na Ukrainie rosyjska państwowa telewizja mogłaby dotrzeć do ukraińskich wyborców.
- Putin zmusił tymi prowokacjami Zełenskiego do twardej reakcji. To pokazuje, że z zakończniem wojny nie będzie tak łatwo, jak to się mu mogło wydawać - mówi Szeligowski.
Co z Polską?
Niejasna jest też przyszłość stosunków z Polską. Choć Zełenski zapowiadał chęć poprawy relacji z Warszawą (to samo deklarował podczas spotkania z Andrzejem Dudą w Brukseli), to nie był to jeden z jego programowych priorytetów. W programie Sługi Narodu pojawia się tylko postulat budowania lepszych relacji z Zachodem. Ale w jaki sposób zamierza to zrobić? To wciąż zagadka.
Na jego korzyść przemawia jednak fakt, że w przeciwieństwie do swojego poprzednika, jego otoczenie nie musi polegać na poparciu prawicy, dla której kwestie historyczne mają duże znaczeni.
- On nie posiada zbyt dużej wiedzy na tematy historyczne, wciąż się swojej nowej roli uczy. Ale z pewnością mógłby uczynić pewne gesty - jak pozwolenie na wznowienie ekshumacji na Wołyniu, które zostały wstrzymane przez poprzednie władze.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl