Wybory do Europarlamentu 2019. Choć wyników jeszcze nie ma, to już wygraliśmy
Na warszawskiej Ochocie frekwencja przekroczyła już 55 proc. W Tarnowie ponad 35 proc. Nie zawodzą Polacy za granicą. Kolejki ciągną się od Paryża do Kiszyniowa. Wygląda na to, że te wybory wygraliśmy jako obywatele, Europejczycy i Europejki.
Wybory do Europarlamentu nigdy nie cieszły się w Polsce wielką popularnością. Pięć lat temu do urn poszło zaledwie 23,8 proc. Polaków. Dziś już wiadomo, że ten wynik będzie zdecydowanie lepszy. Już o godzinie 12.00 frekwencja w lokalach wyborczych była dwukrotnie większa niż pięć lat temu. Na chwilę obecną w postawie obywatelskiej przoduje Małopolska, ale z zachodniej Polski już odzywają się głosy, że podejmują rękawice.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na godzinę 18.30 frekwencja wyniosła 32,51 proc. A najbardziej aktywnym wyborczo miastem okazała się Warszawa z 41 proc. Ale Polacy tłumnie ruszyli do urn też poza Polską. Ania i Michał, którzy od kilku miesięcy są w podróży dookoła świata głosowali wczoraj w Nowym Jorku. I nie wyobrażają sobie, żeby zrezygnować z wyborów.
- Głosuję, bo czuję się obywatelką świata i chcę, żeby nie tylko kraj w którym żyję, ale cała Europa, kierowały się wartościami mi bliskimi - otwartością, równouprawnieniem i troską o środowisko naturalne - tłumaczy Anna Leśniak.
Niezależnie od motywacji. To nasz obywatelski sukces
Oczywiście. Można utyskiwać, że tak wysoka frekwencja jest spowodowana wysoką temperaturą politycznego sporu. Że dzisiejsze wybory są tak naprawdę głosem ws. polityki krajowej, a nie wizji i przyszłości wspólnoty europejskiej. Niezależnie od motywacji - każdy powód, który sprawia, że Polacy w słoneczną, handlową (!) niedzielę, zdecydowali się pójść od urny, jest przykładem na to, że jesteśmy dojrzalsi jako obywatele i coraz bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, jak ważny jest nasz głos. I choć brakuje nam jeszcze do najaktywniejszych krajów Europy, i tak możemy być dumni.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nie ma co ukrywać - głosowanie stało się modne. Akcja facebookowa WP Idziemy na wybory do Parlamentu Europejskiego 26 maja! zgromadziła 16 tys. zainteresowanych internautów, a 21 tys. osób zadeklarowało, że weźmie w niej udział. W mediach społecznościowych ludzie udostępniają swoje zdjęcia znad urn wyborczych i z radością obserwuję, że przyznanie się do niegłosowania jest coraz częściej uznawane za obciach.
Dzisiaj w moim lokalu wyborczym spotkałam awanturującą się kobietę. Dopiero przeprowadziła się w okolicę, a na blokach nie rozwieszono obwieszczeń wyjaśniających, gdzie znajdują się lokale wyborcze. - Jestem oburzona. To już trzecia komisja, w której jestem i choćbym miała jeździć do dziesięciu, oddam ten głos - tłumaczyła członkom komisji.
Taka determinacja cieszy. Dzisiejsza frekwencja jest znakiem, że społeczeństwo obywatelskie w Polsce staje się faktem. Nie wszystkich kandydaci wygrają dzisiejszy wybory. Ale ich wyborcy z pewnością są wygranymi. Werdykt zapadł dokładnie w momencie, kiedy na arkuszu zakreślili iks.