Wybory 2020. Między "warszawką" a "krakówkiem". Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski przeszli niemal identyczną drogę: życiową i polityczną (Opinia)
Od kilku dni jednym z głównych kampanijnych pomysłów Andrzeja Dudy na zdobycie poparcia wyborców jest stawianie się w roli "antysystemowca" i kandydata "antyestablishmentu". Prezydent - budując dystans do Rafała Trzaskowskiego - atakuje "warszawkę", kpi z "salonu" i uderza w elity. Tyle że Duda - jako czołowy reprezentant obozu władzy - sam jest uosobieniem elity. A z Rafałem Trzaskowskim łączy go więcej, niż może się wydawać.
03.07.2020 15:40
Czwartek, 2 lipca. Andrzej Duda kontynuuje kampanijne tournée po Polsce. Odwiedza Łobez, Stargard Szczeciński, Myślibórz, Sulęcin, Nową Sól.
W trakcie wieców wyborczych organizowanych w tych miejscowościach, prezydent wspomina o mitycznej "warszawce". Na jednym ze spotkań ze swoimi zwolennikami grzmi: "Ja chcę nadal realizować w Polsce politykę dla człowieka, dla rodziny. Bronić rodziny, bronić dzieci. Bronić dzieci, proszę państwa, czyli tego, co dla nas najważniejsze. Budować Polskę dla przyszłych pokoleń. A nie bronić jakiejś elity, jakiegoś warszawskiego salonu, żeby mogli sobie swoje interesiki robić!".
Na innym spotkaniu - w Łobzie - prezydent przekonuje: "Moja polityka to polityka odważnych inwestycji i dbania o człowieka, a nie polityka dziadostwa i dbania o elitę. Nie polityka napychania kieszeni warszawskiemu salonowi, tzw. 'warszawce'. Czyli grupie najbogatszych ludzi, prominentnych, którzy się bogacili bardzo często kosztem reszty społeczeństwa".
Wybory 2020. Nie krakówek, a inteligencja krakowska
Nowy przekaz prezydenta jest szeroko komentowany w mediach. Andrzej Duda o swoje słowa o "warszawce" zostanie zapytany jeszcze w ten sam dzień, w wieczornym wywiadzie dla telewizji Polsat News.
- Kiedy mówię o salonie "warszawki", mam na myśli, że jest taka grupka różnego rodzaju celebrytów z różnych środowisk, którzy właśnie tę elitę salonu "warszawki" stanowią. Myślę, że w ten sposób patrzą na to Polacy i dlatego właśnie użyłem takiego sformułowania, tzw. "warszawki". W Warszawie i w wielkich miastach każdy wie, co to znaczy - przekonuje prezydent w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Prowadzący zauważa: - Ktoś może powiedzieć o tzw. "krakówku", z którego pan pochodzi.
Prezydent na to: - Ja pochodzę z krakowskiej inteligencji. Nie pochodzę z "krakówka". "Krakówek" raczej na mnie nie głosuje.
Dialog ten jest często cytowany wśród dziennikarzy. Konrad Piasecki z TVN24 przekaz prezydenta skwituje krótko: "Czyli prezydent, który co wiec napuszcza 'człowieka prostego' na elity, warszawki i salony, sam o sobie mówi z dumą, że pochodzi z krakowskiej inteligencji. Tak się kończy prosty egalitaryzm".
Wybory 2020. Niby różni, a jednak tacy sami
Analitycy kampanii zauważają, że Andrzej Duda - mimo wielu podobieństw, o czym za chwilę - za wszelką cenę chce odróżnić się od swojego kontrkandydata z Koalicji Obywatelskiej.
- Rafał Trzaskowski ma swoje obciążenia. Przede wszystkim związane z wizerunkiem jednego z głównych polityków PO oraz podręcznikowego wręcz przedstawiciela zamożnej, liberalnej, wielkomiejskiej elity. Wprawdzie Andrzeja Dudę też trudno uznać za kogoś - w sensie społecznej genealogii - zasadniczo odmiennego niż jego rywal, ale prezydentowi i stojącemu za nim obozowi politycznemu udało się dość skutecznie przedstawić głowę państwa jako obrońcę interesów mas ludowych - tłumaczy politolog prof. Antoni Dudek w tygodniku "Polityka".
W istocie Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego łączy bardzo wiele. I to może być jeden z największych paradoksów tej kampanii.
Po pierwsze - choć to najmniej istotne - rocznik. Panowie urodzili się w 1972 roku.
Obaj pochodzą z inteligenckich rodzin. Rodzice Andrzeja Dudy są znanymi, cenionymi, dobrze sytuowanymi profesorami. Ojciec Rafała Trzaskowskiego był wybitnym jazzmanem, u którego - w domu na warszawskim Starym Mieście - zbierała się artystyczna "śmietanka" stolicy.
Duda i Trzaskowski skończyli bardzo prestiżowe licea (Duda - Sobieskiego w Krakowie, Trzaskowski - Reja w Warszawie), wykształcenie zdobyli na najlepszych polskich uniwersytetach. Obaj uzyskali tytuły doktora. Założyli rodziny, mają wykształcone żony, dzieci. Archetyp klasy średniej.
Polityczna kariera? Tu analogii jest mnóstwo. Duda zaczynał w (tak, tak) Unii Wolności, z którą związany był śp. Bronisław Geremek, mentor Trzaskowskiego. Obaj politycy byli europosłami, posłami, wiceministrami, a na początku politycznej drogi pracowali jako eksperci w swoich dziedzinach (Duda - prawo, Trzaskowski - sprawy zagraniczne).
Na polityczne szczyty Dudę wynieśli bracia Kaczyńscy, Trzaskowskiego - Donald Tusk.
Podobieństw jest mnóstwo. Mimo to, to Andrzej Duda jest dziś rzecznikiem "Polski lokalnej", "małomiasteczkowej", która z "warszawką" i "krakówkiem" nie chce mieć wiele wspólnego (o przyczynach wzmocnienia tej narracji pisaliśmy tutaj), a Rafał Trzaskowski ma przyprawioną gębę rzecznika "salonu" i "wielkomiejskich elit". I mimo że z faktami to wszystko ma niewiele wspólnego, taką dychotomiczną kreację udało się obozowi władzy skutecznie narzucić wyborcom. Czy okaże się to skuteczne? Odpowiedź 12 lipca.