Wybory 2020. Andrzej Duda zaostrza kampanijny przekaz i walczy o mobilizację "bazy" PiS
Seniorzy, osoby powyżej 60. roku życia, wyborcy ze wschodniej ściany Polski i mieszkańcy wsi - to o mobilizację tego elektoratu przed drugą turą wyborów prezydenckich walczy dziś Andrzej Duda. Wspiera go w tym cała machina partyjno-rządowa.
02.07.2020 | aktual.: 02.07.2020 18:16
Pierwszy dzień lipca, Tomaszów Lubelski. Premier Mateusz Morawiecki kontynuuje kampanijne tournée po Polsce. Namawia do głosowania na Andrzeja Dudę, mobilizuje zwolenników Zjednoczonej Prawicy do pójścia na wybory.
- Cieszę się, że coraz mniej obawiamy się tego wirusa, tej epidemii. To jest dobre podejście, szanowni państwo, bo on jest w odwrocie. Już teraz nie trzeba się go bać. Trzeba pójść na wybory tłumnie 12 lipca! - przekonuje premier na spotkaniu z mieszkańcami.
Na kolejnym wyborczym wiecu szef rządu głośno apeluje: - Nie ma się już czego bać! Latem wirusy, grypa i ten koronawirus też są słabsze. Dużo słabsze! Spokojnie można iść na wybory.
Mateusz Morawiecki zwraca uwagę, że w lokalach wyborczych "będą zachowane wszystkie wymogi sanitarne, bardzo adekwatne". - Nic się nie stało teraz, nic się nie stanie 12 lipca - mówi, nawiązując do pierwszej tury i nadchodzącej drugiej tury głosowania. - Wszyscy, zwłaszcza seniorzy, nie obawiajmy się! Idźmy na wybory! To ważne, żeby móc kontynuować tę sprawiedliwą linię rozwoju - apeluje premier.
Dzień wcześniej - podczas spotkania w Kraśniku - szef rządu podkreślał, że sytuacja epidemiczna "jest opanowana". - Jest coraz mniej zachorowań, dlatego wszystkich zapraszam: śmiało idźcie do urn wyborczych 12 lipca. Młodsi, starsi, w sile wieku. To bezpieczniejsze, niż jak codziennie wychodzicie do sklepu, na pocztę, do kościoła - mówił do zgromadzonych premier Morawiecki.
W tym samym czasie minister zdrowia ogłasza: do lokali wyborczych wszyscy seniorzy w drugiej turze wejdą bez kolejek.
Wybory 2020. Baza wyborcza PiS poniżej średniej
Władza robi dziś wiele, by zmobilizować osoby 60+ do pójścia do urn. Powód? Ogólna frekwencja w pierwszej turze wyborów prezydenckich 28 czerwca wyniosła 64,5 proc. Wśród seniorów prezentowała się ona dużo gorzej: frekwencja wśród osób powyżej 60. roku życia wyniosła jedynie 56 proc. A to przecież osoby starsze są fundamentalną częścią bazy wyborczej PiS.
W drugiej turze i bezpośrednim starciu z popularnym wśród młodych wyborców Rafałem Trzaskowskim mobilizacja seniorów będzie miała znaczenie kluczowe. Niska frekwencja w tej niezwykle istotnej - z punktu widzenia Andrzeja Dudy - grupie elektoratu będzie poważnym problemem dla obozu władzy. Dostrzegają to sztabowcy prezydenta.
- 28 czerwca w grupie osób powyżej 60. roku życia była frekwencja o 10 pkt proc. niższa niż w październiku 2019 roku. Milion osób mniej zagłosowało w tej grupie. I tu są jeszcze nasze rezerwy - przyznał rzecznik kampanii Andrzeja Dudy Adam Bielan w wywiadzie dla "DGP".
Kolejnym wyzwaniem dla sztabu kandydata PiS jest zmobilizowanie wyborców ze wschodu Polski. Mimo że prezydent Duda wygrał zdecydowanie w tzw. bastionach PiS - czyli na Podlasiu, na Podkarpaciu, w województwach świętokrzyskim i lubelskim - to mobilizacja w tych regionach nie spełniła do końca oczekiwań PiS. Frekwencja w wymienionych województwach nie przekroczyła w pierwszej turze wyborów średniej w skali całego kraju.
Sztab prezydenta jeszcze mocniej chce zmobilizować do głosowania na Andrzeja Dudę także wyborców na wsi.
Ciekawą analizę na ten temat przedstawił Marcin Duma, prezes IBRIS-u - pracowni badawczej, która w tej kampanii realizowała sondaże m.in. dla Wirtualnej Polski: "Niech nas nie zmylą sugestywne sceny kolejek do lokali wyborczych w wielkich miastach. Metropolie zagłosowały ciut poniżej swoich możliwości, frekwencja była o 2 pkty proc. niższa niż w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych. Tym razem to wieś wyśrubowała rekord, wnosząc do puli dodatkowe 640 tys. głosów. Zgodnie z dotychczasową logiką taki powinien być ekstraprzychód Andrzeja Dudy. Tymczasem prezydent 'poprawił się' w stosunku do wyniku PiS tylko o 360 tys. głosów. A to oznacza, że obóz rządzący właśnie zderzył się z sufitem. Dalsze mobilizowanie prowincji nie premiuje wyłącznie PiS. W najmniej oczekiwanym miejscu uwolniły się niewidoczne dotąd rezerwy opozycji" - zauważył prezes IBRIS w analizie dla tygodnika "Polityka".
Wybory 2020. Prezydent zaostrza przekaz
Andrzej Duda zdaje sobie sprawę z tych wszystkich wyzwań, z jakimi musi się zmierzyć przed drugą turą wyborów. Dlatego zamiast wyborców z dużych miast i metropolii, gdzie zdecydowaną przewagę ma jego kontrkandydat z Koalicji Obywatelskiej, prezydent mobilizuje wyborczą bazę PiS i "celuje" w ultrakonserwatywny elektorat Krzysztofa Bosaka i Konfederacji.
Stąd radykalny i mocno konfrontacyjny wobec przeciwników przekaz kandydata PiS na kolejnych wiecach wyborczych; zaplanowany przez sztab atak na niezależne media, które zaproponowały organizację debaty prezydenckiej (a którym Duda odmówił, nazywając je "zagranicznymi"), kpiny z "warszawki", która "napycha sobie kieszenie", uderzanie w mityczne "elity" i "salon", kreowanie się na antysystemowca, powrót do przekazu o "agresywnej seksualizacji dzieci", na którą "nie ma zgody", narracja o sprzeciwie wobec "adopcji dzieci przez małżeństwa jednopłciowe" i "dziadostwie" za czasów rządu PO-PSL, którego przedstawiciele pomagali złodziejom "kraść miliardy z VAT" i "zmuszali Polaków do pracy do śmierci".
Andrzej Duda nie idzie "środkiem", jak w kampanii w 2015 roku. Radykalizuje przekaz - mobilizując wyborców prawicy - i to ma być jego sposób na wygranie wyborów z Rafałem Trzaskowskim.