Powiedział pan o tym, że 2 miesiące i tydzień nie jest pan już zapraszany do telewizji publicznej.
Ale rozumiem, że do tej debaty prezydenckiej w której udział ma wziąć też Andrzej Duda, pan swój akces zgłosił?
Oczywiście zgłosiłem, natomiast ta debata nie jest żadną zasługą telewizji publicznej.
Jest to obowiązek nałożony na telewizję publiczną, rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Ja przypomnę widzom, ponieważ pewnie tego nie wiedzą, bo to tylko ludzie, którzy zajmują się kampaniami wyborczymi mogą to wiedzieć.
Że zawsze był taki zwyczaj, że liczyło się liczbę zaproszeń w trakcie samego trwania kampanii wyborczej.
Do różnych programów w telewizji publicznej i starało się je rozłożyć mniej więcej po równo, po ogólnopolskich komitetach.
Od 2018 roku, władze TVP tej zasady przestały przestrzegać. W 2018 roku był pierwszy przypadek, kiedy nie zrobiono ogólnopolskiej debaty komitetów wyborczych.
To co ciekawe - nie wywołało żadnej reakcji medialnej, ani krytyki opinii publicznej.
Dlatego, że wtedy opinia publiczna, dziennikarze, zadowolili się przeprowadzeniem takiej namiastki ogólnopolskiej debaty wyborczej.
Czyli debaty debaty na kandydatów na prezydentów Warszawy.
Nie było natomiast ogólnopolskiej debaty komitetów wyborczych, do sejmików wojewódzkich.
Później była oczywiście kampania do europarlamentu, w której już nie obowiązywały żadne zasady.
To znaczy teoretycznie był liczony czas, ile kto jest pokazywany, ale jednocześnie TVP utrzymywała, że nie ma już żadnego obowiązku pokazywać wszystkich plus minus w jakiejkolwiek proporcji.
Jak pan myśli, dlaczego pan w takim razie tych zaproszeń nie dostaje? TVP nie traktuje pana poważnie, jako kandydata?
Nie. Właśnie to jest świadectwem, że traktują bardzo poważnie.
To wynika ze strategii i ta strategia jest długoletnia, od kiedy PiS przejął telewizję publiczną.
Działa w ten sposób, że najpierw promował Nowoczesną i Lewicę, po to żeby osłabiać Platformę.
Oczywiście pomijał siły ideowe prawicy, takie jak Kongres Nowej Prawicy, później partię Korwin czy Ruch Narodowy.
Po to żeby przypadkiem wyborca patriotyczny, konserwatywny, nie dowiedział się, że ma jakąś alternatywę.
Nie dowiedział się, że jest środowisko inne niż PiS, który odwołuje się do wartości tradycyjnych.
A później kiedy powstała Konfederacja oczywiście stała się wrogiem numer 1. W kampanii wyborczej w zeszłym roku, była szkalowana, oczerniana i przemilczana.
A w tej chwili już odpuścili strategię szkalowania i wyłącznie przemilczają.
Więc na przykład w wiadomościach TVP standardowo, relacjonowane są działania komitetu Biedronia, komitetu Kosiniaka, komitetu Hołowni, komitetu Kidawy.
A ja jestem wspomniany, no jak raz na tydzień, to maksimum, najlepiej wcale.
Chodzi po prostu o to, żeby przeciętny polak w ogóle nie wiedział, że jest kandydat prawicowy.
Startujący przeciwko obecnemu prezydentowi i przeciwko wszystkim kontrkandydatom z centrum i z lewicy, mając poparcie już w tej chwili według sondaży.
Takie samo jak pan Kosiniak-Kamysz i nieco większe niż pan Biedroń czy pani Kidawa.