Wszystko jasne - znamy kulisy powstania nowego rządu
- W nowym rządzie znajdzie się grupa nowych ministrów, ale nie wszyscy aktualnie urzędujący zachowają swoje dotychczasowe stanowiska. Zmiany będą więcej niż kosmetyczne, ale nie będzie to rewolucja, która będzie wszystko wywracała do góry nogami - zapowiedział Donald Tusk. Poinformował, że zgłoszona zostanie kandydatura dotychczasowej minister zdrowia Ewy Kopacz na stanowisko marszałka sejmu. Jak dodał, pierwsze posiedzenie sejmu odbędzie się tak późno, jak pozwala na to konstytucja czyli 7 lub 8 listopada.
13.10.2011 | aktual.: 13.10.2011 16:25
- Prezydent - tak zapowiedział w czasie rozmowy ze mną zaoferował taką możliwość, by zwołać nowy sejm tak późno, jak pozwala konstytucja, więc byłby to 7 może 8 listopada - powiedział premier na konferencji prasowej w Warszawie. - Jeżeli wykorzystujemy pierwszy krok konstytucyjny, to najpóźniej 22 listopada powstanie nowy gabinet - dodał.
Premier zapowiedział, że expose wygłosi najprawdopodobniej w okolicach 6 grudnia. - Expose można się spodziewać w okolicach świętego Mikołaja, ale nie dlatego, żebym jakiś wór prezentów przygotowywał - mówił.
Prezydent wyszedł naprzeciw oczekiwaniom Tuska
Tusk wyjaśnił, że prezydent zaproponował rozwiązanie, które wychodzi naprzeciw tym oczekiwaniom dotyczącym kontynuowania prac prezydencji, ale jest lepsze z punktu widzenia "czystości konstytucyjnej". Jak dodał, przyznał prezydentowi podczas rozmowy, że rozwiązanie przez niego zaproponowane "rzeczywiście jest zręczniejsze bez dwóch zdań i dużo bardziej oddaje ducha konstytucji".
- Prezydent zaproponował, by korzystając z kalendarza, jaki opisuje konstytucja, rząd pracował możliwie długo, ale żeby nie było potrzeby tej czasowej nominacji na czas końca prezydencji. Uznaliśmy wspólnie, że ta sytuacja mogłaby być jednak dość krępująca i trochę ekstrawagancka - powiedział.
Premier zaznaczył, że w związku z tym przyjął propozycję prezydenta z "taką autentyczną radością". - Bo jest to propozycja, która uwzględnia te potrzeby dokończenia prezydencji w składzie merytorycznie do tego przygotowanym.
- To oznacza, że pan prezydent - tak zapowiedział w czasie rozmowy ze mną - zaoferował taką możliwość, by zwołać nowy sejm tak późno, jak pozwala konstytucja, więc byłby to 7 może 8 listopada - powiedział.
Następnie - jak mówił - są dwa tygodnie czasu po zwołaniu się sejmu i podanie się rządu do dymisji. - Mamy jeszcze dwa tygodnie plus dwa tygodnie na działania związane z tworzeniem nowego gabinetu - powiedział.
- Wykorzystując pierwszy krok konstytucyjny pan prezydent zaproponował, że to oznacza w konsekwencji, że nowy gabinet, jeśli będzie taka wola prezydenta, zostanie przedstawiony w okolicach 20 listopada - powiedział Tusk.
- Pan prezydent sugeruje, żeby wykorzystywać tylko pierwszy krok konstytucyjny przy tworzeniu rządu, żeby sytuacja była klarowna, dlatego nie będziemy z tym czekali do świętego Mikołaja, jak niektórzy sądzili, tylko w listopadzie powinien zostać powołany nowy gabinet, jeśli taka będzie wola pana prezydenta - dodał.
Kopacz nowym marszałkiem sejmu?
Tusk poinformował, że zgłoszona zostanie kandydatura dotychczasowej minister zdrowia Ewy Kopacz na stanowisko marszałka sejmu. - Poinformowałem wczoraj koleżanki i kolegów z Platformy, że będę rekomendował kobietę na marszałka sejmu. Oczywiście decyzja należy do posłów. Grupa posłów zgłosi kandydaturę dzisiejszej minister zdrowia, Ewy Kopacz, ale rzecz jasna pojawią się pewnie także inne kandydatury - poinformował premier na konferencji prasowej.
Jak podkreślił, że jego propozycja dla obecnego marszałka sejmu Grzegorza Schetyny jest decyzją, która usunie jakiekolwiek spekulacje na temat rywalizacji między nimi. Według nieoficjalnych informacji, otoczenie marszałka informowało, że zależy mu na utrzymaniu dotychczasowego stanowiska. - Ta moja propozycja nie jest ilustracją rywalizacji, tylko jest decyzją, która usunie jakiekolwiek spekulacje o rywalizacji - podkreślił. Premier oświadczył także, że odrzuca pojawiającą się argumentację, według której kobieta nie powinna kierować pracami sejmu.
- Grzegorz Schetyna nigdy nie ukrywał, że jest politykiem ambitnym. Jest moim bardzo bliskim przyjacielem i współpracownikiem, ale także aspirował wielokrotnie do roli konkurenta i lidera wewnętrznej opozycji. I ma do tego prawo - powiedział Tusk. Najważniejsze zadanie: strzec Polskę przed kryzysem
Szef PO deklarował, że najważniejsze jest teraz dla niego, aby strzec Polskę przed kryzysem. - Wszyscy musimy mieć pewność, że każdy bez wyjątku pracuje na rzecz sprawnego działania, sprawnego rządzenia - powiedział.
- Musi to być ekipa, gdzie nie ma żadnych wątpliwości, że wszyscy służą jednemu celowi. Interesowi Polski muszą być podporządkowane ambicje wszystkich bez wyjątku - podkreślił Tusk. Jak dodał, "w najbliższym czasie instytucje nie mogą ze sobą konkurować". - To jest dla mnie sytuacja bezsporna - zaznaczył.
Tusk ocenił też, że nie jest tak, iż po wyborach zmiany personalne są sensacją samą w sobie. - Nawet ci, którzy z wielkim przekonaniem głosowali na PO czy PSL też na pewno mają nadzieję na korektę - dodał.
Pytany o to, czy dotychczasowy marszałek senatu Bogdan Borusewicz pozostanie na stanowisku. Odpowiedział, że o kandydacie na marszałka izby wyższej będzie dopiero dyskutował z senatorami PO. Zaznaczył, że niezwykle ceni Borusewicza i jego przeszłość. - Pamiętam go jako człowieka najodważniejszego, jakiego wówczas można było spotkać - mówił.
- Ale senatorowie to jest grupa bardzo ceniąca swój osobisty wynik, szczególnie teraz przy okręgach jednomandatowych, więc bez pierwszego spotkania z senatorami ja nic więcej na ten temat nie powiem - podkreślił.
Premier zaznaczył również, że wraz z prezesem PSL Waldemarem Pawlakiem mają jednoznaczną intencję tworzenia koalicji PO-PSL. - Potwierdziłem panu prezydentowi, że jestem po pierwszej poważnej rozmowie z premierem Waldemarem Pawlakiem i że intencja tworzenia tej koalicji jest dla nas obu, dla szefa PSL-u i dla mnie jednoznaczna - powiedział na konferencji prasowej.
- Bardzo się ucieszyłem, że pan prezydent potwierdził pierwsze swoje deklaracje w rozmowie ze mną, że uznaje to za bardzo dobrą możliwość, by koalicja większościowa - a PO i PSL taką koalicję mogą stworzyć - tworzyła nowy rząd - oświadczył.
Premier mówił również o zmianach w rządzie. "Będą więcej niż kosmetyczne, ale nie będzie to rewolucja" - ocenił. Jak poinformował, pracę będzie kontynuować 5-6 ministrów. Tusk nie wymienił żadnego nazwiska, powiedział jedynie, że o planowanych zmianach jako pierwszego poinformuje Bronisławach Komorowskiego.
PSL zainteresowany dotychczasowymi dziedzinami
Szef PO powiedział, że z jego rozmów z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem (PSL) wynika, iż ludowcy są "zainteresowani dotychczasowymi dziedzinami" jeśli chodzi o podział resortów w rządzie.
- Moje dotychczasowe, po wyborach, rozmowy z Waldemarem Pawlakiem wskazują na to, że ludowcy są raczej zainteresowani dotychczasowymi dziedzinami - podkreślił Tusk na konferencji prasowej.
Pytany, czy koalicjant godzi się na zaproponowane przez niego jeszcze przed wyborami zmiany w strukturze rządu, powiedział, że nie sądzi, aby w ciągu najbliższych kilku miesięcy zostały przeprowadzone "zmiany w administracji centralnej, które będą wymagały zmian ustawowych".
Tusk podkreślił, że pierwsze tygodnie pracy nowego sejmu zdominuje dyskusja budżetowa. Premier dodał, że zapowiedziane zmiany w strukturze rządu, które nie będą wymagały zmian ustawowych, będą szybciej. Ale - jak zastrzegł - wolałby najpierw ustalić precyzyjnie z koalicjantem "zakres możliwych w tej chwili zmian".
Jak powiedział, np. jego koncepcja podziału MSWiA jest raczej akceptowana jako logiczna. Również - jak mówił - pomysł utworzenia resortu cyfryzacji ma na celu takie zarządzanie projektami cyfryzacyjnymi, aby nie "grzęzły w niekończących się konsultacjach i resortowych ambicjach".
"Połączenie gospodarki i środowiska - do przemyślenia"
Premier powiedział, że połączenie resortów gospodarki i środowiska "to pomysł do przemyślenia". Podkreślił, że nie ma mowy, aby pokłócił się w tej sprawie z ministrem gospodarki, szefem PSL Waldemarem Pawlakiem. Przedstawiając jeszcze przed wyborami plan zmian w organizacji rządu, Tusk zapowiedział przesunięcie energetyki do resortu środowiska. Z kolei Pawlak przedstawił propozycję, by połączyć resorty gospodarki i środowiska. W środę szef PSL stwierdził, że można to szybko przeprowadzić.
Tusk podczas czwartkowej konferencji podkreślił, że "tematy klimatyczne, energetyczne i środowiskowe są de facto jedną wiązką problemów".
- Premier Pawlak to też jakby zrozumiał i zaakceptował. Odpowiedzią premiera Pawlaka było, żeby być może środowisko było połączone z całym resortem gospodarki - mówił premier. - To jest też pomysł do przemyślenia, chociaż istotą mojej koncepcji jest bardzo wyraźne związanie problemów energetyki i kwestii środowiskowych. Mamy na pewno o czym dyskutować - powiedział.
- Mogę państwa uspokoić, albo rozczarować. Na pewno się nie pokłócimy o to, bo mamy podobny punkt widzenia, a premier Pawlak z całą pewnością, tak jak przez ostatnie cztery lata, także w następnym okresie będzie miał kluczową rolę do odegrania jeśli chodzi o nadzór nad tematami energetycznymi - zapewnił Tusk.
Palikot "partnerem najwyższego ryzyka"
Janusz Palikot jest "partnerem najwyższego ryzyka" - powiedział premier Donald Tusk. Pytany o ewentualną koalicję z Ruchem Palikota, odparł: ja takiego ryzyka dla Polski bym nie podejmował.
Na konferencji prasowej premier był pytany, czy na sto procent może wykluczyć koalicję z Ruchem Palikota. - Na szczęście nie muszę dzisiaj wykluczać żadnej koalicji - odpowiedział premier. Wyjaśnił, że może po prostu sądzić, iż "powstanie koalicja PO-PSL i że ona będzie skuteczna". - Nie ma potrzeby spekulacji, czy ktoś jeszcze będzie musiał być uczestnikiem takiej koalicji. Osobiście mogę powiedzieć tylko to: (...) klub Palikota jest niespodzianką, jeśli chodzi o wysokość wyniku, ale też jest wielką niewiadomą, jeśli chodzi o to, co będzie prezentował w parlamencie - mówił Tusk.
- Moja znajomość Janusza Palikota podpowiada mi, że to jest partner wysokiego ryzyka. Pod każdym względem - podkreślił.
- Znacie moją niechęć do hazardu i do przesadnego ryzyka, że ja takiego ryzyka dla Polski bym nie podejmował - zaznaczył.
"Dzięki temu Tusk wyjdzie z twarzą"
- Propozycja Komorowskiego pozwala Tuskowi wyjść z twarzą z trudnej sytuacji, w której sam się postawił, zapowiadając powołanie "nowego, starego rządu" - powiedziały źródła zaangażowane w konsultacje. Według tych źródeł, Tusk - odwołując i powołując rząd w tym samym składzie - znalazłby się w sytuacji "pewnej śmieszności", w której realizowana byłaby "litera konstytucji, a nie jej duch".
Z nieoficjalnych informacji wynika również, że Komorowski podczas rozmowy pytał Janusza Palikota czy Ruch Palikota chce być w koalicji, czy w opozycji. Według informatorów, Palikot miał odpowiedzieć, że będzie w "opozycji, ale nie totalnej". Najprawdopodobniej to pytanie padnie także podczas spotkania Komorowskiego z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem (PSL), które rozpoczęło się o godz. 13.
Bronisław Komorowski już wcześniej mówił, że logika demokracji wskazuje, że misję tworzenia rządu otrzyma szef zwycięskiej partii PO - Donald Tusk.
Co na to konstytucja
Zgodnie z terminami konstytucyjnymi, nowy rząd mógłby powstać nawet dopiero na początku grudnia. Z informacji wynika, że na środowym spotkaniu prezydent zaproponował premierowi, by przewidziane w konstytucji terminy dotyczące tworzenia nowego rządu zostały w całości wykorzystane ze względu na prezydencję.
Wcześniej w wywiadzie dla "Polityki" premier powiedział, że chce, by rząd pozostał w niezmienionym składzie do końca roku, co - według komentatorów - oznaczałoby dymisję obecnego gabinetu i następnie powołanie go w takim samym składzie.
Z informacji wynika, że nie ma jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie pierwszego terminu posiedzenie sejmu, choć tendencja jest taka, by odbyło się ono w możliwie najpóźniejszym terminie, zgodnym z konstytucją. Ostatecznym terminem jest 8 listopada.
Zgodnie z konstytucją, pierwsze posiedzenia sejmu i senatu zwołuje prezydent. Ustawa zasadnicza przewiduje także, że prezydent desygnuje prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład rządu. Prezydent powołuje premiera wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od pierwszego posiedzenia sejmu, czyli w tym roku najpóźniej 22 listopada.
Premier, w ciągu 14 dni od powołania przez prezydenta, przedstawia sejmowi program działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. Musi się to zatem stać najpóźniej 6 grudnia. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Gdyby nie udało się powołać rządu bądź Radzie Ministrów nie udzielono by wotum zaufania, Sejm ma dwa tygodnie na wybór premiera oraz proponowanych przez niego członków rządu bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków. Gdyby i ten krok się nie powiódł, prezydent w ciągu 14 dni powołuje premiera i na jego wniosek pozostałych członków Rady Ministrów oraz odbiera od nich przysięgę. sejm w ciągu 14 dni od dnia powołania rządu przez prezydenta udziela mu wotum zaufania większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
W razie nieudzielenia rządowi wotum zaufania w tym trybie prezydent skraca kadencję sejmu i zarządza wybory.
Przeczytaj też: Ten minister czeka na rozliczenie, co zrobi Tusk?