Wszystkie wojny ojca Rydzyka z PiS. Pieniądze, wybory i odstrzeleni ministrowie
Odkąd tekę premiera przejął Mateusz Morawiecki, ojca Tadeusza przestała z PiS łączyć przyjaźń, a zaczęły interesy. Relacje na linii Toruń-Nowogrodzka nie są najlepsze. Redemptorysta ma do "dobrej zmiany" wiele pretensji: o wyrzucenie jego ludzi z rządu, o to, że PiS gnębi myśliwych i hodowców norek, o kandydatów na listy wyborcze. Władza rekompensuje mu ten ból sowitymi przelewami.
Początek grudnia 2017 r. Cała Polska już wie, że na stanowisku szefa rządu uwielbianą przez wyborców PiS Beatę Szydło zastąpi Mateusz Morawiecki. Pierwszego wywiadu po desygnacji na szefa rządu były szef Banku Zachodniego udzieli mediom ojca Tadeusza.
"Oby Pan Bóg dał wystarczająco dużo sił, by dobrze służyć Polsce" - wyraża nadzieję nowy pomazaniec (by użyć słynnego sformułowania byłej premier) Jarosława Kaczyńskiego. Mateusz Morawiecki ma marzenie: chce "zrechrystianizować Europę". Dzieli się nim na antenie telewizji Trwam. Jego zdaniem "w wielu miejscach kościoły zamienianie są na jakieś muzea", a przecież tak nie powinno być. Przyszły premier tymi słowami wkupuje się w łaski najpotężniejszego redemptorysty w Polsce.
Nie mija miesiąc od wywiadu, a wszystko nagle się sypie.
1) Front pierwszy: ministrowie i dymisje
Antoni Macierewicz i Jan Szyszko - niegdyś potężni ministrowie, dziś w polityce znaczą niewiele. To oni traktowani byli jako ludzie ojca Tadeusza w rządzie. Były minister obrony stale gościł w toruńskich mediach, na antenie telewizji Trwam prowadzi swój autorski, cotygodniowy felieton. Do dziś ma wielki posłuch wśród słuchaczy Radia Maryja i widzów Trwam. Wielu z nich nie jest w stanie wybaczyć Morawieckiemu, że to on właśnie zdecydował - oczywiście za zgodą Jarosława Kaczyńskiego - o wyrzuceniu wpływowego kiedyś szefa MON. Macierewicz do dziś nie może się z tym pogodzić - co jakiś czas uderza w działania "dobrej zmiany". A to zruga prezydenta Dudę za to, że zablokował ustawę degradacyjną ("to potężny cios w samo serce", mówił o decyzji głowy państwa Macierewicz w Wirtualnej Polsce), a to skrytykuje swojego następcę za rzekomo źle przeprowadzane zmiany w armii. Tyle że dziś to już jest jedynie głos wołającego na puszczy.
Jeszcze trudniej ojcu Rydzykowi wybaczyć Morawieckiemu wyrzucenie z rządu Jana Szyszki. Były minister środowiska i o. Tadeusz przyjaźnią się od lat. Szyszko wykładał w szkole o. Rydzyka, a z jego resortu do Torunia szerokim strumieniem płynęły pieniądze. Dużo pieniędzy.
Były minister jeszcze kilka miesięcy temu - już po dymisji - gorliwie bronił swojego przyjaciela. Przekonywał, że o. Rydzyk cieszy się wielkim i niezmiennym zaufaniem społecznym i „dlatego ciągle są podejmowane próby, aby to zaufanie zniszczyć". „Postanowiłem przetłumaczyć na język angielski swój list z lutego tego roku, w którym wyjaśniałem powody prowadzenia w Polsce kampanii szkalujących o.Tadeusza Rydzyka" - stwierdził Szyszko wiosną w wywiadzie dla „Naszego Dziennika". Polityk dawał tym samym odpór akcji Platformy nazwanej "konwojem wstydu". Na jednym z billboardów politycy PO umieścili wizerunek dyrektora Radia Maryja z napisem: "wziął 94 mln zł dotacji".
„Nie do przyjęcia jest sytuacja, aby odbierać dobre imię komuś, kto działa w interesie Narodu, państwa, w interesie dobra publicznego" - mówił wtedy Szyszko. I powtarzał, że ojciec Tadeusz jest "duchowym przywódcą Polski".
Zobacz także: Miller o PiS. "Łaska wyborców na pstrym koniu jeździ"
2) Front drugi: myśliwi i hodowcy norek
Nawet jeśli Jan Szyszko wstawi się za myśliwymi i hodowcami norek - których tak niecierpi prezes Kaczyński - niewiele może wskórać. Na początku maja były minister środowiska pojawił się w Warszawie na tzw. "marszu niezadowolonych", który skupił rzeczone środowiska (zwalczane przez PiS). Duchowym patronem myśliwych i hodowców jest ojciec Tadeusz Rydzyk. Czemu dał wyraz w licznych wypowiedziach na łamach swoich mediów.
Powtarzał, że jeśli PiS zlikwiduje branżę futrzarską, to „futerka przejmą Niemcy i Rosjanie”. O. Rydzyk zarzucał PiS hipokryzję: wielokrotnie atakował PiS za to, że partia ta nie potrafi przeforsować prawa delegalizującego aborcję, a jednocześnie podkreślał, iż PiS „dba o to, żeby zwierzątka nie cierpiały”.
"Oczywiście, że nie wolno zwierząt męczyć. To jest przykazanie „Nie zabijaj”. Nie męcz też. Ale przede wszystkim człowiek! Trzeba zwierzęta szanować, ale równocześnie zabija się dzieci w Polsce. I mówią, że to są katolicy… Pewnie wszyscy byli w kościele na Boże Narodzenie" - uderzał w polityków partii rządzącej o. Rydzyk podczas jednej z audycji na antenie Radia Maryja. Przekonywał, że to „schizofrenia” władzy. "Tu się zastanawiają nad tymi futerkami, rozdzierają szaty. Ale człowieka wolno zabić. I to prawica jest? I to ludzie są?" - pytał.
3) Front trzeci: aborcja
I tu płynnie można przejść do kolejnego frontu: walki Torunia o zaostrzenie prawa aborcyjnego, czyli de facto całkowitego zakazu przerywania ciąży. W mediach o. Rydzyka od początku rządów "dobrej zmiany" pojawiają się apele, aby przeforsować w końcu ustawę chroniącą życie od poczęcia. Ale środowisko Ojca Dyrektora co rusz zderza się ze ścianą: PiS uparcie nie chce zająć się tematem, a Jarosław Kaczyński - mimo iż oficjalnie deklaruje swoje poparcie dla zaostrzenia przepisów - zrzuca temat z politycznej agendy. Prezes PiS - to wiadomo nieoficjalnie - prowadzi z najbardziej radykalną częścią środowisk prawicowych grę na przeczekanie. Zdaje sobie sprawę, iż kwestia aborcji to problem dla władzy. To ten temat właśnie wyprowadził na ulice dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kobiet skupionych w "czarnych marszach". I to dlatego o. Rydzyk nie może tej kwestii przeboleć. Piekli się, bo prezes - oczywiście kierując się politycznym wyrachowaniem - bardziej słucha feministek, niż katolików skupionych wokół Ojca Dyrektora.
Dość powiedzieć, że projekt Kai Godek "Zatrzymaj aborcję" trafił kilkanaście dni temu do sejmowej "zamrażarki". I prawdopodobnie utknął w niej co najmniej do końca obecnej kadencji. Ojciec Tadeusz potraktował to jako kolejny jawny afront ze strony partii rządzącej.
4) Front czwarty: kandydaci na listach
Ojciec Tadeusz Rydzyk - jak piszą media - testuje PiS w sprawie miejsca dla jego kandydatów na liście w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się wiosną przyszłego roku. Miał wprowadzić w życie plan, od którego wyniku zależeć będzie, czy Toruń poprze Zjednoczoną Prawicę, czy zdecyduje się na zaskakujący ruch. Ojciec Rydzyk - jak twierdzi m.in. "Gazeta Wyborcza" - może wystawić swoją listę do PE. Szef Radia Maryja i TV Trwam sprawdza teraz Prawo i Sprawiedliwość. Głównym powodem konfliktu jest województwo lubelskie. Chodzi o europosła Mirosława Piotrowskiego, który jest faworytem o. Rydzyka. PiS go nie chce, bo dwukrotnie wchodził do PE z ich listy, a potem działał na własną rękę.
Ojciec Dyrektor ma być rozgoryczony, że Jarosław Gowin i jego środowisko dostali więcej, a nie napędzili tylu głosów obozowi Zjednoczonej Prawicy, co środowiska Radia Maryja i TV Trwam. O. Rydzyk ma przedstawić sześć lub siedem osób, które mają trafić na listy do europarlamentu i będzie czekał na decyzję. Jeśli jego kandydatury nie dostaną tzw. miejsc biorących, czyli wysokich pozycji - wystawi własną listę.
Ale Jarosław Kaczyński i na to jest przygotowany. PiS chce bowiem zmienić ordynację w wyborach do europarlamentu. Powód? Zabetonowanie sceny politycznej. Tak, aby do PE dostali się jedynie politycy największych ugrupowań. Małe partie mają nie mieć szans, co naturalnie zwiększa szanse PiS i PO. I to nie tylko zagrożenie dla podzielonej wciąż opozycji - to również bat na potencjalnych rozłamowców i konkurentów na prawej stronie, którzy - jak rzekomo o. Rydzyk - myśleliby o wystawieniu własnych list.
5) Front piąty: pieniądze
Ten front akurat za rządów premiera Morawieckiego wydaje się być powoli "domykany". Ale jeszcze jakiś czas temu nie było tak różowo.
W 2016 r., gdy "dobra zmiana" umościła się w państwowych spółkach i rządowych agencjach na dobre, ojciec Tadeusz narzekał na swój ciężki żywot. "Nie myślcie, że to jest tak łatwo prosić o te pieniądze. Człowiek tak ciągle żebrze i żebrze" - żalił się Ojciec Dyrektor na antenie swojej telewizji. "Oni mówią, że dostajemy miliony. TV Trwam w porównaniu z nimi - z tymi lewackimi mediami - otrzymuje grosze" - narzekał redemptorysta.
Na początku 2017 r. o. Rydzyk powtarzał: "Mimo że rządzi PiS, to wcale nie jest nam łatwiej. Dlatego mam zaufanie do rządzących bardzo ograniczone". Dodawał, że "ze spółek Skarbu Państwa mamy mniej, niż kot napłakał". Skarżył się, że "TVN dostaje więcej".
Dziś ojciec Tadeusz narzekać nie powinien. Pieniądze od rządu redemptorysta i jego imperium dostaje niemałe. Jak ujawnił ostatnio "Super Express", 165 mln zł zostało przyznane instytucjom związanym z toruńskim zakonnikiem od momentu utworzenia rządu PiS. To kwota, która zasiliła lub zasili konta m.in. Fundacji Lux Veritatis czy Wyższej Szkoły Kultury Medialnej i Społecznej. W przytłaczającej większości pieniądze te pochodzą z dwóch ministerstw. W sumie już 82,5 mln zł dostał ojciec Rydzyk z Ministerstwa Środowiska. M.in. w ramach zadośćuczynienia za cofnięcie dotacji na budowę geotermii w Toruniu i na budowę ciepłowni geotermalnej.
Czy za tę cenę PiS jest w stanie kupić sobie spokój ze strony wpływowego redemptorysty? Być może. O. Rydzyk i skupione wokół niego środowisko to wciąż solidna baza wyborcza. Ale już nie tak istotna, jak jeszcze choćby dekadę temu. Dla Jarosława Kaczyńskiego największym wyzwaniem przed starciem w 2018 r. będzie zdobycie klucza do wyborczego centrum. Nawet kosztem szorstkiej przyjaźni z Toruniem.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl