Wszystkie straszaki prezesa. Jarosław Kaczyński wraca z urlopu i bierze się za porządki w obozie władzy
Jarosław Kaczyński na urlopie uważnie przyglądał się sytuacji w swoim obozie. Prezes PiS wraca, by uporządkować sprawy i załagodzić spory w Zjednoczonej Prawicy. Czeka go trudne zadanie.
Na niepodległość w obozie władzy wybija się Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. I nie zamierza odpuszczać. Partia ministra sprawiedliwości od wyborów prezydenckich jest w politycznym uderzeniu.
A to nie podoba się ani Jarosławowi Kaczyńskiemu, ani Mateuszowi Morawieckiemu.
Solidarna Polska i PiS. Atak i kontratak
Żądanie wypowiedzenia antyprzemocowej konwencji stambulskiej; domaganie się od polskiego premiera weta na szczycie Rady Europejskiej ws. budżetu UE; ostra krytyka społeczności LGBT; ofensywa wobec organizacji pozarządowych; spór z szefem Polskiego Funduszu Rozwoju, zaufanym Mateusza Morawieckiego Pawłem Borysem; uderzanie w ministrów z PiS i Porozumienia: Dariusza Piontkowskiego (edukacja) i Jadwigę Emilewicz (rozwój) - to tylko kilka dowodów na to, że to formacja ministra sprawiedliwości chce być dziś najbardziej słyszalną na tle pozostałych, tworzących Zjednoczoną Prawicę partii.
Ta nadaktywność Zbigniewa Ziobry i jego ludzi w ostatnich tygodniach nie podoba się w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie. A już na pewno drażni premiera Mateusza Morawieckiego i jego współpracowników.
Szef rządu wciąż może liczyć na wsparcie ze strony Jarosława Kaczyńskiego. I stara się to wykorzystać.
Część polityków Zjednoczonej Prawicy - bliskich Morawieckiemu, a przeciwnych działaniom Ziobry - postanowiła w ostatnich dniach przypuścić kontrofensywę wobec formacji ministra sprawiedliwości.
Z inicjatywy Nowogrodzkiej - przy akceptacji Jarosława Kaczyńskiego - ograniczono uczestnictwo polityków Solidarnej Polski w programach w TVP, a do mediów co dzień wypuszczane są kontrolowane przecieki: o scenariuszu przyspieszonych wyborów do parlamentu i stworzeniu nowej większości parlamentarnej bez Ziobry ("DGP"), rozważaniu przez Kaczyńskiego usunięcia partii ministra sprawiedliwości z rządu ("Rzeczpospolita") czy wręcz próbach likwidacji Solidarnej Polski i przejęcia jej posłów przez PiS ("Polityka").
Według naszych informacji, PiS ma dodatkowo grozić Solidarnej Polsce, że nie podzieli się z nią subwencją budżetową przysługującą partiom politycznym. Jak słyszymy, Kaczyński jest niechętny oddaniu milionów złotych swoim mniejszym koalicjantom. Tym bardziej, że Senat zablokował w sierpniu możliwość ustawowego zwiększenia subwencji, co jeszcze mocniej utrudni sytuację partii rządzącej.
Polityk Solidarnej Polski: Doszliśmy do punktu krytycznego
Tym jednak "ziobryści" się nie przejmują. Oni, podobnie jak "gowinowcy" z Porozumienia, uważają, że PiS i tak będzie musiało się podzielić pieniędzmi z koalicjantami. Ich zdaniem jest to element negocjowanej umowy koalicyjnej.
Bardziej polityków Solidarnej Polski zajmują wspomniane już przecieki medialne, uderzające w ich partię. "Ziobryści" traktują je jako "straszaki" i próby pogrożenia palcem.
Ludzie ministra sprawiedliwości nie mają wątpliwości: za tymi przeciekami mają stać politycy obozu władzy bliscy premierowi. - Presję wywieraną na nas w ostatnich dniach bardziej odbieramy jako akcję Morawieckiego i jego ludzi, a nie Nowogrodzkiej - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską przedstawiciel Solidarnej Polski.
Nie da się ukryć, że konflikt Zbigniewa Ziobry z Mateuszem Morawieckim trwa. Ludzie ministra sprawiedliwości przekonują, że w ich ofensywie - która nie podoba się premierowi - chodzi przede wszystkim o kształt prawicy i obronę kluczowych dla niej wartości. Zdaniem Solidarnej Polski, środowisko bliskie Morawieckiemu, ale także znaczna część PiS, tę walkę o prawicowe wartości odpuszcza. Stąd - jak tłumaczą rozmówcy z SP - m.in. relatywnie wysokie poparcie dla Konfederacji.
- My nie musimy być za wszelką cenę u władzy. My jesteśmy w życiu publicznym po to, by wdrażać nasze idee - przyznał w programie "Tłit Wirtualnej Polski" minister środowiska Michał Woś, jeden z najbliższych współpracowników ministra sprawiedliwości.
- Jesteśmy realnie zaniepokojeni tym, co proponuje Nowogrodzkiej premier Morawiecki, bo to jest odpuszczanie wartości. A jeśli zaczniemy odpuszczać, to przegramy - mówi inny z polityków partii Zbigniewa Ziobro.
Jak przekonuje: - Morawiecki jako premier miał zamknąć spory z Komisją Europejską, a tylko je nakręcił. Dał instytucjom unijnym realne narzędzia nacisku na Polskę. Doszliśmy do pewnego punktu krytycznego, kiedy nie możemy dalej milczeć, a i tak jako Solidarna Polska podnosimy nasze uwagi bardzo delikatnie. Robimy to dlatego, żeby nasz elektorat zdał sobie sprawę, na jak dalekie ustępstwa idzie PiS.
Pytany przez nas o całą sytuację Sebastian Kaleta, wiceszef resortu sprawiedliwości i jeden z czołowych polityków Solidarnej Polski, stara się być bardziej dyplomatyczny. Ale wyraźnie zaznacza: - Mamy bardzo ambitne plany legislacyjne. Do wyborów szliśmy wspólnie, proponując odważną i reformatorską agendę. Nie ma żadnego powodu, byśmy mieli z tych zobowiązań wobec wyborców i naszego państwa zrezygnować.
Jarosław Kaczyński coraz bardziej uzależniony od Zbigniewa Ziobry
Czy Jarosław Kaczyński po powrocie z urlopu zawęzi pole działania Solidarnej Polski? To może być trudne - i wiedzą o tym nawet politycy PiS.
Prezes partii rządzącej - jak zauważają obserwatorzy życia politycznego w Polsce - jest dziś coraz bardziej uzależniony od Zbigniewa Ziobry.
- Trudno jednak będzie nam zarzucić nielojalność, bo my po prostu, w ramach naszego obozu, walczymy o utrzymanie agendy, z którą szliśmy do wyborów - tłumaczy poseł Solidarnej Polski.
W przyszłym tygodniu - jak się dowiadujemy - zaplanowane są spotkania na szczycie liderów Zjednoczonej Prawicy. Wtedy zaczną zapadać kluczowe decyzje odnośnie do przyszłości całego obozu władzy. Ich finału można się spodziewać za kilka tygodni.