Wszyscy oczekiwali zwrotu, jest pełzająca kontrofensywa. Ukraińcy mają problem?

Ukraińska ofensywa wyhamowała. Wojska zdobywają niewielkie połacie ziemi dziennie. Walki przypominają te, znane z frontu zachodniego Wielkiej Wojny.

Wszyscy oczekiwali zwrotu, jest pełzająca kontrofensywa. Ukraińcy mają problem?
Wszyscy oczekiwali zwrotu, jest pełzająca kontrofensywa. Ukraińcy mają problem?
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA

Po ponad dwóch miesiącach walk na Zaporożu Ukraińcy posunęli się o ok. 10 km. Nie jest to wybitne tempo operacji. Kubłem zimnej wody dla Rosjan były pierwsze uderzenia. Słuchając zapowiedzi polityków można było się spodziewać dużego zaczepnego zwrotu pancerno-zmechanizowanego, tymczasem ruszyły stosunkowo niewielkie oddziały wydzielone z brygad zmechanizowanych. Brygady pancerne nadal pozostają w rezerwie operacyjnej i zapewne tak pozostanie, ponieważ na lądzie główną przeszkodą pozostają pola minowe.

- W klasycznej trzystopniowej linii obrony występuje tzw. linia wsparcia. To pola minowe, które mogą mieć szerokość kilku kilometrów - zauważa płk. Petro Czernyk w rozmowie z ArmyInform, oficjalnym serwisem internetowym Sił Zbrojnych Ukrainy. Trzeba zrozumieć, że Rosjanie radzą sobie w tej części bardzo dobrze: po prostu mają gigantyczną ilość min przeciwpancernych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przykładem mogą być walki o Małą Tokmaczkę. Kiedy czołgi Leopard i T-64, które wyposażone są w trały przeciwminowe, weszły na miny, Ukraińcy próbowali je ewakuować. Wówczas odezwała się rosyjska artyleria, uniemożliwiając przeprowadzenie operacji.

Ukraińcy narzekają, że dotychczas nie otrzymali nawet 15 proc. sprzętu rozminowującego, o jaki prosili Zachód. Poinformował o tym dziennikarzy "The Washington Post" jeden z ukraińskich urzędników. Stąd też problemy, z jakimi się obecnie zmagają. Na front dotarło zaledwie pół tuzina pojazdów trałujących Leopard 2R, opartych na wersji 2A4.

Widać to zwłaszcza w ostatnich tygodniach, kiedy Ukraińcy pod Robotyne dotarli pod główną linię rosyjskiej obrony. Efekty przyniosła zmiana taktyki. Zamiast piechoty zapakowanej do bojowych wozów, prowadzonej przez czołgi, dowództwo posłało do boju piechotę, która przechodzi przez przeciwpancerne pola minowe i skutecznie czyści teren z przeciwnika. Dopiero wówczas wyznaczonymi trasami wchodzą pojazdy opancerzone.

Nadal jednak Ukraińcom brak odpowiednich narzędzi, aby skutecznie prowadzić kontrofensywę. Dotyczy to zwłaszcza lotnictwa.

Brak przewagi w powietrzu

NATO subtelnie naciskało na Ukraińców, aby rozpoczęli kontrofensywę, żeby politycy mogli pokazać, że pomoc militarna jest wykorzystywana. Kijowowi jednak nie spieszyło się, głównie ze względu na świadomość braków sprzętowych i odpowiedniego poziomu wyszkolenia żołnierzy rezerwy. Podkreślali to zwłaszcza podczas dyskusji o lotnictwie.

Doktryna NATO nie przewiduje prowadzenia walk lądowych bez uzyskania całkowitej przewagi powietrznej. To jest norma wypracowana przez dekady od czasów II wojny światowej.

Ukraińcy są jednak zmuszeni działać bez wsparcia z powietrza, dlatego właśnie muszą bardzo rozsądnie prowadzić działania na lądzie. Brakuje im nie tylko śmigłowców szturmowych i samolotów wsparcia. Dla żołnierzy walczących na lądzie jest to o tyle problematyczne, że mogą liczyć jedynie na wsparcie artylerii, a do ochrony przed lotnictwem przeciwnika pozostają jedynie ręczne wyrzutnie pocisków przeciwlotniczych.

Ukraińskie jednostki są owszem bardzo nasycone przenośnymi systemami przeciwlotniczymi, ale te służą do samoobrony w zasadzie tuż nad głowami walczących żołnierzy. Silne lotnictwo mogłoby pozwolić na trzymanie Rosjan z daleka od pola walki. Dlatego tak bardzo liczą na dostawy samolotów wielozadaniowych F-16.

Istnieją jednak obawy, że w tym roku samoloty jeszcze nie dotrą na front.

Kiedy F-16?

Jurij Ignat, rzecznik prasowy Sił Powietrznych Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że Ukraina nie będzie mogła przyjąć amerykańskich myśliwców F-16 od zachodnich sojuszników przed zimą.

Zaznaczył przy tym, że kwestia szkolenia ukraińskich pilotów i personelu "praktycznie ruszyła".

Słowa Ignata potwierdza włoski portal Politico, który poinformował, że koalicja 11 krajów pod przewodnictwem Danii i Holandii jest gotowa do rozpoczęcia szkolenia ukraińskich pilotów, ale nie może tego zrobić bez oficjalnej zgody Stanów Zjednoczonych. Prezydent Joe Biden wydał taką dopiero w zeszłym tygodniu.

Jednocześnie, według Politico, żadne państw wspierających szkolenie ukraińskiej armii nie przydzieliło jeszcze samolotów do tego programu. Kluczowe szczegóły, w tym daty, miejsce i czas trwania szkolenia, nie zostały jeszcze ustalone.

Z kolei minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiadomił w sobotę, że ukraińscy piloci rozpoczęli szkolenie na myśliwcach F-16, które potrwa co najmniej przez sześć miesięcy. Reznikow wyjaśnił, że o zakończeniu ćwiczeń powiadomią instruktorzy, kiedy zobaczą, że ukraińscy piloci, inżynierowie i technicy opanowali nowe nawyki i współdziałają między sobą.

F-16 nie będą zbawianiem, ale na pewno pomogłyby Ukraińcom w prowadzeniu działań. Znacznie wzmocnią potencjał uderzeniowy i ochronę własnych sił na froncie, które obecnie dość poważnie odczuwają brak parasola powietrznego.

Co dalej z ukraińską ofensywą?

Kolejna ukraińska kontrofensywa zmieniła się w pełzającą, przypominającą działania z czasów Wielkie Wojny. Podobnie jak walki na zachodnim brzegu Dniepru, kontrofensywa na Zaporożu nie jest pełnoprawną kontrofensywą pod względem terminologicznym. To raczej kilkanaście kontruderzeń na dwóch głównych kierunkach, które są dostosowane do aktualnych warunków taktycznych i możliwości własnej armii.

Ukraińcy nie silą się na wizerunek potęgi, bo nią nie są. Działają systematycznie i rozważnie, tak jak to czynią od początku rosyjskiej inwazji. W porównaniu do walk na Chersońszczyźnie uderzenie na Zaporożu jest prowadzone w trudniejszych warunkach. Nie chodzi tutaj nawet o linie okopów, a o wszędobylskie pola minowe, które wręcz uniemożliwiają jakikolwiek ruch. Rosjanie schowali się za nimi i czekają na kolejne uderzenia Ukraińców. Sami nie mają inicjatywy i raczej w najbliższych miesiącach się to nie zmieni. Ukraińcy będą odzyskiwać niewielkie skrawki terenu i powoli wyrzucać Rosjan z Ukrainy.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Wybrane dla Ciebie