"Wszyscy jesteśmy równi". Jedno zdanie Biedronia i jest burza
W czwartek w Słupsku odbędzie się spotkanie "Nie różni nas wiara. Osoby LGBT w Kościele katolickim". Patronuje mu Robert Biedroń, za pośrednictwem Facebooka poinformował o tym setki zwolenników. I trudno oprzeć się wrażeniu, że wyłącznie ich.
"Już jutro w Słupsku... bo wszyscy jesteśmy równi" – napisał prezydent. To wystarczyło, by wokół spotkania o wierze osób LGBT zrobiło się głośno. Jedno krótkie zdanie wywołało falę "lajków"."Dość ironiczne jest wyznawanie religii, która skazuje Cię z miejsca na wieczne potępienie", "Miejsce osób LGBT w kościołach chrześcijańskich i innych też od wieków było na przysłowiowym stosie", Brawo. Tak trzymać" – chwalą akcję internauci. Część dopatruje się w słowach Biedronia krytyki wobec rządu PiS.
Paweł Dobrowolski, współtwórca kampanii "Przekażmy sobie znak pokoju", mówi nam, że oczywistym było zorganizowanie spotkania w Słupsku. Prezydent od początku wspierał kampanię, teraz wspiera kolejną jej odsłonę. Bo to w ramach "Przekażmy…" spotkanie będzie miało miejsce. – Wiedzieliśmy, że możemy liczyć na prezydenta – słyszymy. Kontaktem z nim zajęło się Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT Tolerado.
Próbujemy skontaktować się z Biedroniem, niestety, nie udaje się nam. Zadajemy więc pytanie o niechęć Kościoła Dobrowolskiemu. – Miałem na swojej drodze wyrozumiałych i przytomnych duchownych, którzy zawsze reagowali z dużą delikatnością i mądrością – przyznaje i dodaje, że choć reakcja na kampanię była chłodna, to księża "bliżej ludzi" byli wobec niej otwarci. – Jeśli uświadomimy ludziom wierzącym pewne zjawiska, to ich stosunek się zmieni, a w dalszej perspektywie wpłynie to też na biskupów – uważa nasz rozmówca.
Właśnie, Biedroń przez swoje zaangażowanie może wbijać teraz szpilkę hierarchom kościelnym. – On jest prezydentem wszystkich słupczan. Wśród nich jest mnóstwo katolików, żywe są tam ruchy odnowy w Duchu Świętym – mówi Dobrowolski. – Myślę, że on musi liczyć się z tym, że nie może reprezentować tylko i wyłącznie swoich poglądów, nawet jeśli ma do Kościoła bardzo krytyczny stosunek. Musi je trochę chować do kieszeni – dodaje. Ale nie zaprzecza, że wpis Biedronia ma siłę rażenia.