Twarda deklaracja Tuska. Mówił o 2027 roku
Premier w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" deklaruje, że wygra kolejne wybory parlamentarne. "Wiem, jak to zrobić i na pewno to zrobię" - powiedział.
W wywiadzie premier Tusk podkreślił, że jako premier odpowiada za całą koalicję 15 października i "nasze działania, ze wszystkimi tego dla mnie negatywnymi konsekwencjami" - dodał. Zaznaczył też, że w wyborach będzie odpowiadał za wynik Koalicji Obywatelskiej. - Więc ja swoje zadanie wykonam i w 2027 roku wygramy. Wiem, jak to zrobić i na pewno to zrobię – powiedział.
Dopytywany, co się stanie, gdy okaże się, że tak jak pokazują sondaże, jedynym możliwym partnerem do koalicji jest Konfederacja, Tusk powiedział, że słyszy, iż ludzie mówią: przegrali, wina Tuska, wina Trzaskowskiego. - Musimy ich przekonać, że warto spróbować jeszcze i jeszcze raz, że nie można się poddawać - dodał.
Zaznaczył też, że dotrą do ludzi z "tym prawdziwym, najgłębszym przekazem - że wybory mają znaczenie, bo tak naprawdę wybiera się nie te czy inne nazwiska, ale kraj, w jakim będzie się żyło".
Hołownia się pożegnał. "Chcę prosić, żebyście trzymali za mnie kciuki"
Tusk straszy prawicą
Szef rządu ocenił, że za dwa lata znowu staniemy przed tym wyborem "absolutnie fundamentalnym".
- Jeśli ludzie wybiorą czterogłową konstelację Braun-Mentzen-Kaczyński-Nawrocki, to ten wybór będzie wiele mówić o nas wszystkich - nie tylko o wyborcach, również o nas, liderach, ministrach, politykach tej koalicji. Ale to nie jest przesądzone. Polek i Polaków, którzy widzą niedociągnięcia, są zniechęceni, ale gdy otworzą szerzej oczy, pomyślą: nie, to będzie koszmar, nie chcemy Polski podzielonej między Brauna, Mentzena, Kaczyńskiego i Nawrockiego«, jest więcej – powiedział.
Tusk podkreślił także, że wielki potencjał tych ludzi "trzeba dostrzec, nie zmarnować i zmobilizować w dniu wyborów". - Podejmuję się tego zadania – dodał.
Tusk o relacjach w koalicji
Tusk odniósł się także do sytuacji w koalicji rządzącej. Zaznaczył, że siłą wiodącą w rządzie jest Koalicja Obywatelska. - Co nie znaczy, że nie należy - tyle, ile się da - budować na wzajemnym zaufaniu i częściowej wspólnocie poglądów. I w naszej koalicji tak też się dzieje – powiedział.
- Moja współpraca z liderem partii, która jest bardzo różna od KO - mówię o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu i PSL - opiera się właśnie na zaufaniu. Uważamy siebie za ludzi przyzwoitych, lojalnych, nigdy siebie nie oszukiwaliśmy. To rzadkość nie tylko w polskiej polityce. I przy pełnej świadomości konfliktu interesów, tradycji, metod postępowania - bo jesteśmy bardzo różni - mam wrażenie, że rozumiemy proporcje, hierarchię - zaznaczył w wywiadzie.
Dopytywany o Lewicę i Polskę 2050, Tusk wskazał, że Lewica w sensie politycznym okazała się bardzo dojrzałym i odpowiedzialnym partnerem. - Trudnym, wymagającym i czasami z pomysłami, od których mi włosy na głowie stają, kiedy myślę, ile by kosztowała ich realizacja - ale są obliczalni - dodał.
Z kolei Polska 2050 to - jak ocenił - środowisko po niełatwych przejściach. - Muszą się na nowo samookreślić, szukają pomysłu. To zrozumiałe - dodał. - Wiem, że współpraca z niektórymi jej reprezentantami wymaga z mojej strony sporo takiej serdecznej cierpliwości – przyznał premier.