Wszedł do kościoła w czapce. Oskarżono go o obrazę uczuć religijnych
24-letni Bartosz Horbowski został oskarżony o obrazę uczuć religijnych po tym, jak wszedł do kościoła w czapce. - To profanacja - stwierdził w sądzie jeden z parafian. Mężczyznę oskarżono także o pobicie księdza, jednak sąd zdecydował się umorzyć sprawę. Z wyrokiem nie zgadza się natomiast prokuratura, która wniosła o jego kasację.
Sprawę z udziałem Bartosza Horbowskiego opisała "Gazeta Wyborcza". Do sytuacji, podczas której miał on dopuścić się obrazy uczuć religijnych, doszło 24 grudnia 2016 roku, kiedy to mężczyzna udał się na pasterkę na Górę Igliczną do sanktuarium Marii Śnieżnej. Z powodu panujących wówczas niskich temperatur stanął w przedsionku w czapce.
Rodzice 24-latka twierdzą, że podczas gdy ich syn wyciszał telefon komórkowy, wtedy został zaatakowany przez stojącego obok organistę i ojca jednego z ministrantów. Chłopak miał być szarpany i popychany. Gospodyni księdza wyrwała mu także telefon.
W pewnej chwili zjawił się proboszcz Andrzej Adamiak. Zamiast załagodzić sytuację duchowny miał jednak podejść do drugiego mężczyzny w czapce, który stał obok Bartosza, a następnie zerwać mu ją z głowy i rzucić na ziemię.
Będąc świadkiem sytuacji Horbowski zaczął nagrywać to, co dzieje się wokół niego. Wówczas proboszcz miał wpaść w szał i rzucić się na niego z pięściami. W bójkę włączyli się także inni wierni.
Zobacz też: Kościół nie chce współpracować z komisją ds. pedofilii? "To są sprawy niejasne od lat"
W czapce udał się na mszę. Został oskarżony
W grudniu 2019 roku prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia, w którym Bartoszowi Horbowskiemu zarzuca się obrazę uczuć religijnych osób biorących udział w szarpaninie. Prokuraturę powiadomili parafianie.
- Tam się działy różne rzeczy (…) Widziałam uniesione ręce, pięści. To było dynamiczne zdarzenie. Nie wiem, co kto robił, kto się bronił, kto próbował rozdziela - powiedziała przed Sądem Rejonowym w Kłodzku jedna z parafianek, podkreślając, że "jej zdaniem wejście w czapce było już zachowaniem niewłaściwym".
Sytuację podobnie widział też syn kobiety, który stwierdził, że do kościoła weszła grupa osób w czapkach. - To profanacja. Ten fakt obraził moje uczucia religijne - zaznaczył, dodając, że jeden z mężczyzn miał uderzyć księdza.
Górę Igliczną. Ratownik górski przedstawił swoją wersję wydarzeń
Jednym z trzech mężczyzn, którzy w grudniu 2016 r. udali się do kościoła na pasterkę, był Mateusz, ratownik górski. Jak zapewnił, powodem niezdjęcia czapek był mróz. - Wchodząc w czapce nie miałem zamiaru obrażać niczyich uczuć religijnych - tłumaczył, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Mężczyzna odniósł się też do sytuacji z udziałem księdza. - Wyrwał Bartkowi telefon, zaraz potem, jak strącił mu czapkę, to wtedy wypadły mu te opłatki (…) Ja jestem w ogóle w szoku, że o takie coś toczy się sprawa - oznajmił, podkreślając, że to oskarżony został pokrzywdzony.
W 2020 roku sprawa dotycząca pobicia duchownego przez Bartosza Horbowskiego została umorzona warunkowo na rok przez Sąd Rejonowy w Kłodzku. Po wniesionej apelacji Sąd Okręgowy w Świdnicy umorzył sprawę.
- To zdarzenie wzbudziło wiele różnych emocji i najwyraźniej te emocje udzieliły się i prokuratorom, i sądowi I instancji, bo obie te instytucje popełniły rażące błędy proceduralne - uznała sędzia Ewa Rusin. Z wyrokiem nie zgadza się jednak prokuratura, która wniosła o jego kasację.
Źródło: Gazeta Wyborcza