Wszedł do banku po pioriunochronie
Niewiarygodna historia przydarzyła się gdańskiemu oddziałowi Narodowego Banku Polskiego. Do jednego z najbardziej strzeżonych budynków w mieście dostał się podrzędny włamywacz. Mężczyzna ochrzczony już został pseudonimem ,"Spiderman", bo bez zabezpieczeń wspiął się na trzecie piętro po piorunochronie.
22.12.2004 | aktual.: 22.12.2004 08:43
Dyrekcja banku zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które niedostatecznie zadbały o ochronę budynku.
Około godziny 22 w poniedziałek u oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku rozległ się alarm. Ktoś włamywał się do Narodowego Banku Polskiego przy ulicy Okopowej. Oficer błyskawicznie wysłał na miejsce policjantów. - Okazało się, że do budynku przez otwarte okno na trzecim piętrze od strony dziedzińca wszedł mężczyzna.
Ochrona banku poinformowała nas, że złodziej wspiął się po piorunochronie. Wszedł do jednego z pokoi i od razu został zatrzymany przez policję. Nie zdążył niczego ukraść - mówi Adam Atliński, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
O całej sprawie nie chcieli wczoraj wiele mówić przedstawiciele dyrekcji NBP w Gdańsku. Uznali oni, że rozgłos na ten temat nie jest potrzebny. Zapowiedzieli jednak, że wobec winnych zaniedbań zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe. Jak się dowiedzieliśmy, "Spidermanem" okazał się 25-letni Tomasz M., nazywany przez gdańskich policjantów ,Makiem" albo ,Makusiem".
- Jestem zszokowany, że "Maki" to zrobił. Co mu do łba strzeliło? - zastanawia się funkcjonariusz sekcji dochodzeniowo-śledczej gdańskiej policji, który od siedmiu lat pilotował sprawy, w które zamieszany był Tomasz M.
Nam udało się ustalić, co Tomaszowi M. "do łba strzeliło". Mężczyzna wstępnie zeznał, że był pod wpływem narkotyków i nie wiedział, dlaczego wszedł na piorunochron i włamał się do banku. Wczoraj nie udało nam się poznać jego dokładnych zeznań, ponieważ przesłuchanie było zaplanowane na późne godziny popołudniowe.
Dowiedzieliśmy się jednak, jaka była ,kariera" Tomasza M. Jeszcze kilka lat temu ,Maki" mieszkał przy ulicy Grodza Kamienna na Dolnym Mieście. Już jako nieletni dał się poznać policji z drobnych włamań i rozbojów. Miał też na koncie podżeganie do rozboju. - Miał "kosę" z jednym gościem w okolicy. Wynajął więc kilku ciemnych typów, aby dali mu nauczkę.
Udało nam się "Makiemu" to udowodnić - mówi gdański policjant. Około 2000 roku Tomasz M. na poważnie zajął się handlem narkotykami. Miał za to sprawę w sądzie. Trafił nawet do więzienia, skąd wyszedł około roku temu. Teraz grozi mu nawet 10 lat odsiadki.
Waldemar Ulanowski