"Wstyd dla MON i Beaty Szydło". Ostra krytyka w sieci
Beata Szydło po południu będzie na terenach, zniszczonych przez nawałnicę. Macierewicz oddelegowuje wojsko do pomocy poszkodowanym. Platforma grzmi, że działania są podejmowane zdecydowanie za późno. Ostro komentują decyzje rządu. Do krytyki odniósł się już Mariusz Błaszczak. "Kłamstwo" - napisał.
15.08.2017 | aktual.: 15.08.2017 12:42
"Dziś zamiast defilady WOT powinny pomagać poszkodowanym ludziom. Wstyd dla MON i Beaty Szydło. To jest państwo teoretyczne" - napisał ostro Schetyna.
Michał Szczerba uderza bezpośrednio w Antoniego Macierewicza.
"Kompromitacją nowej obrony terytorialnej jest to, że zamiast od 4 dni pomagać po nawałnicach, od 4 dni uczą się defilować przed Macierewiczem" - napisał.
Tak wygląda krajobraz po nawałnicach:
Oskarżenia padają też w kierunku Mariusza Błaszczaka.
Neumann: Błaszczak przez 4 dni zajmował się głównie opalaniem swojego brzucha
- W piątek w nocy wydarzyła się wielka tragedia na terenie woj. pomorskiego, powiatów. doszło do nawałnicy, która zniszczyła majątek wielu rodzin i doprowadziła do śmierci kilku osób. To była tragedia, której trudno było uniknąć bo to żywioł, ale od tego momentu kiedy skutki zobaczyliśmy należy oczekiwać od państwa, że pomoże ludziom poszkodowanym w tej nawałnicy. Mija 4 dzień i przez te 4 dni nie widzimy ani koordynacji ze szczebla centralnego, ministra Błaszczaka pomocy dla ludzi, którzy są odcięci od świata. Dopiero dzisiaj premier Szydło zwołuje naradę i chce zobaczyć na miejscu skutki zniszczeń. Dopiero po 4 dniach minister Błaszczak wraca z urlopu i próbuje zorientować się, jakie są skutki tej nawałnicy. Oczekiwalibyśmy znacznie szybszego działania - mówił Sławomir Neumann na briefingu na Pomorzu.
Dodał, że "dzisiaj rząd nie zdaje egzaminu". - Mam nadzieję, że premier Szydło dzisiaj zacznie koordynować akcję pomocy dla ludzi, bo ci ludzie zostali zostawieni sami – mówił dalej szef klubu PO. Stwierdził, że minister Błaszczak przez 4 dni zajmował się głównie opalaniem swojego brzucha, zostawiając ludzi bez pomocy.
"Nie lansujcie się na tragedii"
- Wczoraj w sieci pojawiły się ataki ze strony totalnej opozycji. Apeluję do pań i panów z totalnej opozycji, żeby nie lansowali się na tej krzywdzie, która została wyrządzana, żeby nie prowadzili kampanii w sytuacji, w której jest prowadzona akcja ratunkowa. Jestem w ciągłym kontakcie z premier - mówił szef MSWiA.
Słowa Neumanna nazwał kłamstwem.
Premier jedzie na miejsce
Po południu premier Beata Szydło uda się na tereny zniszczone przez nawałnice w województwie pomorskim. Z kolei minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, na wniosek wojewody pomorskiego, wydał decyzję o wydzieleniu żołnierzy oraz sprzętu wojskowego do pomocy mieszkańcom Rytla.
W spotkaniu będą uczestniczyli szefowie resortów zaangażowanych w akcję ratunkową na terenach dotkniętych przez żywioł: ministerstwa infrastruktury i budownictwa, obrony narodowej, MSWiA, rodziny, pracy i polityki społecznej, finansów, zdrowia, energii, rolnictwa i środowiska.
Jak wyjaśnił rzecznik rządu, odprawa ma służyć m.in. ocenie i analizie dotychczas podjętych działań. - Od soboty premier Beata Szydło jest w nieustannym kontakcie z wojewodami i służbami pracującymi na miejscu tragicznych wydarzeń - podkreślił Bochenek. Poinformował jednocześnie, że zgodnie z decyzją premier, zaraz po sobotniej naradzie sztabu kryzysowego w Gdańsku, zostały uruchomione środki finansowe na wsparcie dla poszkodowanych samorządów.
- Skierowano także dodatkowe siły do pracy w rejony zniszczone przez żywioł - powiedział rzecznik rządu.
MON przychodzi z pomocą
Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, na wniosek wojewody pomorskiego, wydał decyzję o wydzieleniu żołnierzy oraz sprzętu wojskowego do pomocy mieszkańcom gminy Rytel - poinformowała w nocy z poniedziałku na wtorek rzeczniczka MON mjr Anna Pęzioł - Wójtowicz.
Do użycia podczas akcji kryzysowej, oprócz żołnierzy, zostaną skierowane również samochody ciężarowo-terenowe, łodzie, spycharki oraz specjalistyczne maszyny inżynieryjne.
Jak dodała rzeczniczka, wojsko jest w ciągłej gotowości do udzielenia pomocy związanej z reagowaniem kryzysowym na terenach dotkniętych nawałnicami. Pęzioł-Wójtowicz podkreśliła, że przedstawiciele wojska biorą udział w działaniach regionalnych zespołów zarządzania kryzysowego oraz na bieżąco monitorują sytuacje związane z koniecznością użycia sił i środków niezbędnych do pomocy.
Zobacz także
Tragedia na obozie harcerskim
W sumie do różnych szpitali trafiło 38 harcerzy z obozu w Suszku, w tym 36 dzieci w wieku od 12 do 15 lat oraz dwie osoby dorosłe - opiekunowie. Pacjenci byli sukcesywnie wypisywani ze szpitali. Większość z poszkodowanych harcerzy doznała niegroźnych obrażeń - potłuczeń czy otarć skóry. Odnotowano też drobne złamania. Obrażenia dwójki harcerzy oceniono jako poważniejsze. W przypadku jednego z ciężej poszkodowanych doszło m.in. do urazu kręgosłupa, w drugiego - złamania kości podudzia.
Na obozie w Suszku przebywało 130 harcerzy z łódzkiego okręgu ZHR. Opiekę nad nimi sprawowało ośmiu wychowawców. W nocy z piątku na sobotę - w wyniku gwałtownych burz i wiatrów, jakie przeszły nad Pomorzem - obóz został zniszczony i odcięty od świata przez tarasujące drogi drzewa. W wyniku nawałnicy zginęły dwie harcerki w wieku 13- i 14 lat: obie zostały przygniecione przez powalone wiatrem drzewa.
Przez kilkanaście godzin to miejsce było odcięte od świata. Ta sama burza dosłownie zmiotła z powierzchni ziemi las na trasie Kościerzyna - Bytów. Nagranie odejmuje mowę.
Tylko w lasach województwa pomorskiego mówi się o ponad 100 tys. m3 przewróconych drzew.
Zniszczony las w Suszku. Zobacz zdjęcia z miejsca tragedii
Prokuratura ws. obozu w Suszku już wszczyna dochodzenie i przesłuchuje świadków. Sprawdzane są trzy wątki.
Źródło: WP/PAP/300polityka