"Współczuję ateistom"
„Kościół jest jak rak – niszczy i zabija”, „nie chcę być katolikiem” piszą niektórzy z Internautów pod artykułem na temat przemian w religii w Polsce po 1989 roku. Nie wszyscy są takiego zdania – inni uważają, że „Kościół to my” i że „Polska krzyżem stoi”.
Z okazji 20. rocznicy upadku komunizmu w Polsce przeprowadziliśmy serię wywiadów na temat zmian, jakie zaszły w życiu codziennym przez ten czas. Najwięcej kontrowersji wzbudził wśród Internautów wywiad z prof. Zbigniewem Mikołejko na temat religii. Profesor uważa, że z perspektywy roku 1989 zupełnie nie mogliśmy przewidzieć „duchowości radiomaryjnej” i „moherowych beretów”. Mikołejko twierdzi, że zachodniej rzeczywistości pustych kościołów odpowiada w Polsce rzeczywistość pustych form religijnych. Między innymi te wypowiedzi profesora wzburzyły naszymi czytelnikami, którzy w komentarzach zaczęli gorąco dyskutować na temat wiary w Polsce.
Cześć Internautów zgadza się z tezami postawionymi przez prof. Mikołejkę. Maria pisze, że jest katoliczką i stara się żyć zgodnie z przykazami Ewangelii, choć w dzisiejszym świecie nie jest to łatwe. W komentarzu pisze o tym, że Polscy katolicy przeważnie nie znają Biblii, ani nawet Ewangelii i jej nie rozumieją. Uważa, że mamy religijność odpustową, na pokaz, która nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek duchowością.
Kościół jak rak
Internauta o nicku dr Wycior ostro krytykuje Kościół katolicki pisząc, że jest on jak rak, który atakuje, niszczy, podjudza, prowokuje, sieje nienawiść i zabija ludzi. – Jedyna nadzieja jest taka, że zarażeni umrą i nie zainfekują innych! – kończy posępnie swoją wypowiedź dr Wycior.
Również Michal nie popiera Kościoła – jak pisze przestał chodzić do kościoła i nie zamierza do tego wrócić. – Zaznałem tyle nienawiści od katolików, że już nie utożsamiam się z tą formacją – pisze Michal. Jak przyznaje teraz bardziej wierzy w Boga, jak również nie ustaje w poszukiwaniu racjonalnej odpowiedzi na pytanie skąd i dokąd idziemy. Czuje również, że dzięki temu jego życie stało się bogatsze duchowo.
„Jestem katolikiem i współczuję ateistom”
Wierzący opisuje stosunek ateistów do osób wierzących porównując ich z kibicami i sportowcami. Uważa, że ludzie wierzący, w tym katolicy, są jak sportowcy, którzy "trenują", by zdobyć najwyższy laur, czyli życie wieczne. Ateiści są kibicami wierzących i sami rezygnują z udziału w zawodach. – Nasuwa się tylko pytanie dlaczego taką awersję mają oni do ludzi wierzących? – pyta Wierzący. Jak dalej pisze nikt nie zmusza ludzi do przestrzegania dekalogu, ale rezygnacja z wiary w Boga jest równa niepełnosprawności.
REMA pyta komentujących dlaczego najwięcej do powiedzenia o Kościele mają zawsze ludzie niewierzący, którzy do kościoła nie chodzą i nic o Kościele nie wiedzą. – Takie osoby przypisują katolikom swoje fobie i negatywne emocje – pisze REMA. Zdaniem vic wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka, zaś dyskusja ateisty z wierzącym jest bezprzedmiotowa. – Pierwszy neguje istnienie Boga i ma do tego prawo. Dla drugiego Bóg jest ostoją i żadne dowody na jego istnienie nie są potrzebne – pisze vic.
LHJ pisze, że nie jest łatwo odejść od Kościoła katolickiego, ale warto próbować, bo teraz ma poczucie, że jest bliżej Boga. Nie jest jedyną osobą, która pisze o tym, że z powodu apostazji musiał znosić szykany ze strony otoczenia. – Wyznawcy wszystkich religii powinni się nawzajem szanować i wzajemnie sobie pomagać w drodze do naszego Pana – zachęca LHJ.
Komentarze Internautów dotyczyły tekstu
Nadeszła era "homo rydzykus"