"To chore". Potężne wrzenie na Kaukazie, ludzie na ulicach
Na ulicach Tbilisi wrze. Protestujący pokazują swój sprzeciw wobec kontrowersyjnej ustawy o "agentach zagranicznych". - Jeśli jakieś państwo, które Rosja uważa za strefę swoich wpływów, obszar poradziecki, zbacza ze ścieżki eurointegracji, to jest to na rękę Rosji - mówi w rozmowie z WP Wojciech Górecki, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich.
08.03.2023 | aktual.: 08.03.2023 21:14
Parlament Gruzji przyjął we wtorek w pierwszym czytaniu kontrowersyjną ustawę o "agentach zagranicznych". Tuż po tym przed budynkiem parlamentu w Tbilisi zgromadziły się dziesiątki tysięcy osób. W ruch poszły armatki wodne, granaty hukowe, policyjne pałki, bomby z benzyną i kamienie.
Projekt zmian prawnych, zainicjowany przez rządzącą partię Gruzińskie Marzenie, nakłada na wszystkie organizacje, które otrzymują ponad 20 proc. swoich funduszy z zagranicy, obowiązek zarejestrowania się jako "zagraniczni agenci". Podmioty niestosujące się do tych przepisów będą musiały liczyć się z wysokimi karami pieniężnymi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W godzinach wieczornych prezydent Salome Zurabiszwili opublikowała na Facebooku wystąpienie nagrane na tle Statui Wolności w Nowym Jorku. Polityk wyraziła swą solidarność z uczestnikami protestu w Tbilisi i podkreśliła, że nowa ustawa "nie jest nikomu potrzebna".
- Apeluję do was, do tych, którzy stoją dziś na Alei Rustawelego (w stolicy) - podobnie jak ja sama wiele razy tam stałam. Jestem z wami, ponieważ reprezentujecie wolną Gruzję. Kraj, który należy do wolnej Europy i nikt nie zdoła go zawłaszczyć - oznajmiła Zurabiszwili, cytowana przez ukraiński portal Suspilne.
"To jest na rękę Rosji"
- To, co się dzieje w Gruzji, to wewnętrzna dynamika gruzińska - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Wojciech Górecki, ekspert z zespołu Turcji, Kaukazu i Azji Centralnej z Ośrodka Studiów Wschodnich. I podkreśla, że "jeśli jakieś państwo, które ten kraj uważa za strefę swoich wpływów, obszar poradziecki, zbacza ze ścieżki eurointegracji, to jest to na rękę Rosji".
Czy Rosja może to wykorzystać? Nasz rozmówca mówi, że może i to w wieloraki sposób. - Jeśli przyjęte zostanie to prawo, które jest procedowane, czyli jeden z projektów: "O przejrzystości zagranicznych wpływów" bądź "O rejestracji zagranicznych agentów", ktoś, kto będzie protestował wobec kursowi władz, z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie określony agentem zagranicznym - dodaje.
- Ustawa bowiem obejmuje organizacje pozarządowe i media, które są dofinansowane z zagranicy w ponad 20 proc., a z takich źródeł korzysta wiele podmiotów. To narracja zgodna z rosyjską. Rosja może mówić, że Zachód chce zdestabilizować Gruzję, zaś władze tego kraju prowadzą rozsądną politykę. W tym duchu wypowiadał się nawet Sergiej Ławrow. Nie cieszyłbym się z takiej oceny, zastanawiałbym się raczej, co się może za nią kryć - zaznacza Górecki.
"Wszystkie atuty są w rękach władz"
Ekspert przypomina, że mieliśmy też "wypowiedź tzw. ministra spraw zagranicznych Abchazji". - Mówię "tak zwanego", ponieważ chodzi o byt nieuznany, o parapaństwo. Stwierdził on, że USA przygotowują kolorową rewolucję i planują obalić rządy gruzińskie. To jest czysto rosyjska narracja, zgodna z deklaracjami władz w Tbilisi, że Zachód chce wymusić otworzenie drugiego frontu wojny w Ukrainie. Rosja może taką linię propagandową prowadzić, grając na podziały w świecie zachodnim i okołozachodnim - mówi.
Górecki wyjaśnia, że "władze starają się wczuć w nastrój ulicy, która z jednej strony jest za integracją europejską, z drugiej - boi się Rosji i uważa, że rząd robi dobrze, prowadząc ostrożną politykę choćby w kontekście Ukrainy". - Jednak Gruzini popierają Ukraińców. Dwa tygodnie temu, kiedy byłem w Tbilisi, widziałem mnóstwo proukraińskich haseł i flag tego kraju. Nastrój jest jednoznaczny - dodaje.
- Ugrupowanie, które rządzi w Gruzji, wygrało wybory po raz trzeci, rządzi od ponad 10 lat i nie ma za bardzo konkurencji - mówi. I dodaje: - Opozycja jest słaba i rozbita. Polityka prowadzona przez władze gruzińskie jest na rękę Rosji. Ktokolwiek inny, kto mógłby dojść do władzy, będzie mniej skłonny do dbania o interesy rosyjskie. Jak się będzie sytuacja rozwijać, zależy od kolejnych posunięć rządzącego Gruzińskiego Marzenia. Wszystkie atuty są w rękach władz.
Górecki zaznacza, że "jeśli procedowane przez rząd gruziński ustawodawstwo zostanie przyjęte, spowoduje bardzo duże komplikacje w relacjach Tbilisi-Bruksela". - Gruzja nie dostała w 2022 roku statusu kandydata do UE, dostała perspektywę europejską. Obiecano jej także, że jeśli wypełni tzw. kamienie milowe, których jest 12, ma szansę na ten status. Gruzja, póki co wszystko pouchwalała, co jest potrzebne. Natomiast jeśli uchwali prawo uznawane za Unię jako niedemokratyczne - jak mówi Josep Borrell - to mimo osiągnięć na drodze integracji tego statusu nie będzie. To znów będzie powodowało protesty, bo Gruzini chcą wstąpić do Unii Europejskiej - dodaje.
Mieszkaniec Gruzji o planach rządu: To chore
David Pakhuridze, przewodnik i winiarz z Gruzji, który - jak mówi - nie jest zwolennikiem żadnego gruzińskiego ugrupowania i nie jest związany z polityką, w rozmowie z Wirtualną Polską opowiada o tym, jak protesty wyglądają od środka. - We wszystkim, co złego dzieje się wewnątrz Gruzji, można odczuć "rękę Rosji". Strajkuje obecnie opozycja bardziej zachodnia i osoby, które chcą pokazać, że wyborem jest być bliżej Unii Europejskiej - mówi.
- Dla nas mówienie o "zagranicznych agentach" to coś nienormalnego. Jeśli UE finansuje np. rolnictwo, pomaga ze sprzętem, muszę być zarejestrowany jako agent. To chore. Strajk jest odpowiedzią na to, co władza chce legalizować - dodaje.
Pakhuridze zaznacza, że mimo stałej okupacji części Gruzji przez wojska rosyjskie, nie ma na ten moment obaw wśród społeczeństwa. Ale - jak podkreśla - "nie jesteśmy przygotowani do tego, by znów stać się częścią Rosji i tego ładu, nawiązującego do ZSRR". - Też pójdę na strajk. Sporo moich znajomych było i będzie na strajkach. I będzie tam, dopóki władza nie powie, że popełniła błąd - zapewnia.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski