Wrocław. Ofiaromat - urządzenie bez przyszłości? "Lepiej dać na piwo"
Czy ofiaromat, urządzenie służące do elektronicznego zbierania datków na kościół, ma przyszłość? Losy urządzenia zamontowanego na Dworcu Głównym PKP we Wrocławiu pokazują, że niekoniecznie.
Koronawirus sprawił, że polskie kościoły przez kilka tygodni były odcięte od głównego źródła gotówki, jakim są datki wrzucane do "koszyczka" przy okazji kolejnych mszy świętych. Jako że do kościołów mogła wejść mocno ograniczona liczba wiernych, straty były ogromne. Chociaż polscy duchowni nie chcą chwalić się takimi danymi.
W trakcie jednej niedzielnej mszy parafia potrafi zebrać kilka tysięcy złotych - wszystko zależy od jej wielkości i zamożności wiernych. Biorąc pod uwagę, że mszy w niedzielę jest kilka - mamy pokaźną sumę. Do tego dochodzą uroczystości organizowane w ciągu tygodnia. Zebrane w ten sposób środki w większości idą na utrzymanie kościoła.
Wrocław. Ofiaromat - jak działa?
Skoro koronawirus ciągle jest z nami, a szczepionka na COVID-19 to melodia przyszłości i musimy być gotowi na drugą falę zachorowań jesienią, to czy polskie kościoły będą w stanie ją przetrwać? Czy wyjściem będzie ofiaromat? Proste urządzenie, które pozwala w ledwie kilka sekund wpłacić daną kwotę na rzecz parafii.
We Wrocławiu pierwszy ofiaromat stanął przy świątyni pod wezwaniem św. Jerzego Męczennika i Podwyższenia Krzyża Świętego przy ul. Biegłej na Brochowie. Później kolejny zamontowano na Dworcu Głównym PKP. Jego celem jest pomoc w akcji "Chleb dla Syrii" i zbieraniu środków na budowę kaplicy dworcowej. Jak działa taki sprzęt?
Wybrałem się na Dworzec Główny PKP we Wrocławiu, aby to sprawdzić. Pierwszy rzut oka na maszynę - jest maksymalnie uproszczona. Od razu wita nas gotowymi kwotami, jakie możemy wpłacić na kościół. Do wyboru mamy 2, 5, 10, 25, 50 i 100 zł. Możemy też wybrać inną kwotę, sami ją wpisując. Gdy już wybierzemy wysokość datku, wystarczy przyłożyć kartę do czytnika i gotowe.
Ofiaromat - na dokonanie transakcji mamy minutę.
Ofiaromat obsługuje wszelkie możliwe karty. Na ekranie głównym witają mnie loga dobrze znanych firm - Visa i MasterCard. Należy oczekiwać, że obie firmy pobierają prowizję za każdą transakcję, tak jak ma to miejsce w przypadku płacenia za zakupy w sklepie. Maszynę na Dworcu Głównym we Wrocławiu sfinansowała Fundacja Grupy PKP.
Wrocław. Ofiaromat - urządzenie bez przyszłości?
Gdy oglądam ofiaromat, podchodzi do mnie jeden z bezdomnych, który czai się na podróżnych na terenie dworca i w ten sposób zbiera na życie. - Lepiej mi dać na piwo niż wpłacać tam pieniądze - słyszę od niego. Nie wdaję się z nim w dyskusję i odchodzę na pobliską ławkę, aby z niej obserwować, czy ktokolwiek interesuje się wrocławskim ofiaromatem.
Na dworcu spędzam niemal godzinę, przy okazji robiąc inne rzeczy na laptopie i kątem oka spoglądając ciągle w kierunku ofiaromatu. Bezdomny krąży wokół niego, jakby chciał z niego wyciągnąć pieniądze. Chociaż wydaje się, że bardziej interesuje go stojąca obok ogromna, szklana skarbonka. Do niej też można wpłacać datki na budowę kaplicy. Tyle że w sposób tradycyjny.
Tradycyjna skarbonka na wrocławskim dworcu.
W szklanej skarbonce znajdziemy sporą ilość banknotów i monet, choć nie wiem kiedy ostatni raz była opróżniana. W oczy rzucają się głównie banknoty o nominale 10 i 20 zł. Jest też jakiś 100-złotowy, jak i pogięta ulotka, którą ktoś wrzucił, by pozbyć się zbędnego papieru.
W pewnym momencie zauważam, że starsza kobieta wrzuca do skarbonki pieniądze. Łapię ją w drodze na perony. Spieszy się na pociąg do Lubania Śląskiego. - Wrzuciłam to, co mi zostało z reszty otrzymanej z biletu - tłumaczy.
- Ofiaromat? Chyba bym nawet nie umiała tego obsługiwać. Nie wiem, jak go wykorzystać. To nie jest urządzenie dla nas, starszych osób - dodaje, a ja jej daję spokój.
Wrocław. Ofiaromat. To nie jest urządzenie dla młodych ludzi
W trakcie mojego pobytu na Dworcu Głównym PKP wpadam na ochroniarza. Akurat prowadził dwóch śmiałków do wyjścia. Nie wiem, co przeskrobali, ale gdy wraca, to mam szansę zagadnąć go o ofiaromat.
- Nie widziałem, by ktokolwiek tam coś wpłacał. Aktów wandalizmu też nie było - mówi.
Sam powątpiewa w to, czy takie urządzenie ma sens. - Młodzi nie chodzą do kościoła, a tym bardziej nie wpłacają na niego datków. Starsi? Oni jak mają potrzebę, to dadzą księdzu kopertę po mszy, wrzucą do koszyczka. Albo poczekają na kolędę i dadzą - dodaje.
O ofiaromacie rozmawiam też z jedną z młodych dziewczyn, która siedzi na ławce tuż obok mnie. Opowiadam o zabawnym komentarzu bezdomnego, który stwierdził, że lepiej dać na piwo, niż wpłacić pieniądze elektronicznie na Kościół. - I miał zupełną rację - podsumowuje, a jej słowa są dowodem na to, że pracownik ochrony chyba się nie mylił.
Czytaj także: Wrocław. Powstają nowe przedszkola
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.