RegionalneWrocławWrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Zobacz obraz z sensacyjną historią

Wrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Zobacz obraz z sensacyjną historią

Jego burzliwe dzieje rozpoczęły się wraz z II wojną światową. Wcześniej - przez ponad 400 lat - obraz wiódł spokojne życie na Ostrowie Tumskim, otoczony podziwem, szacunkiem i ciszą. A potem zamieszany został w fałszerstwo, przemyt, a prawdopodobnie także i w zbrodnię. Oto najlepsze dzieło Lucasa Cranacha Starszego i niebywała okazja - można je zobaczyć na czasowej wystawie we wrocławskim Muzeum Narodowym.

Wrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Obraz z sensacyjną historią
Wrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Obraz z sensacyjną historią
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

17.09.2020 11:19

To prawdopodobnie jeden z najcenniejszych zabytków malarstwa w polskich zbiorach. Jest integralnie związany z Wrocławiem: Madonnę z dzieciątkiem Cranach namalował na zamówienie dziekana wrocławskiej katedry, Joachima von Lindlaua. Było to w 1510 roku.

Potem "Madonna pod jodłami" wisiała całymi latami w kaplicy św. Jana Ewangelisty. Czas mijał, zmieniały się epoki i style, a obraz przedstawiający młodą kobietę, z miłością wpatrzoną w dziecko, nie przestawał zachwycać.

O tym, że dzieło było cenione, świadczy że z czasem trafiło do skarbca katedralnego. W latach 20. i 30. XX wieku w Breslau, żeby zobaczyć obraz, trzeba było kupić bilet.

Kiedy w 1943 roku Niemcy zaczęli obawiać się alianckich nalotów, obraz wraz z innymi dziełami sztuki został wywieziony z miasta i ukryty w klasztorze cystersów w Henrykowie. Potem przewieziono go do Kłodzka, ale przetrwał wszystkie wojenne burze i wrócił do Wrocławia.

Wrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Zobacz obraz z sensacyjną historią

Jedynym problemem było to, że deska, na której był namalowany, pękła w transporcie na dwie części. Trzeba było podjąć szybko działania naprawcze. Zająć tym miał się pracownik Muzeum Archidiecezjalnego, ksiądz Siegfrid Zimmer.

Musiał bardzo kochać Madonnę, bo powziął chytry plan - namówił swojego dawnego parafianina Georga Kupke do wspólnej pracy nad kopią obrazu. Oryginał ukrył, a fałszywą pracę oddał po konserwacji do muzeum. Nikt się nie zorientował.

W 1947 roku ksiądz Zimmer musiał opuścić polskie już miasto. Czekała go przymusowa przeprowadzka do NRD. Przygotował się dobrze do tej kluczowej podróży - Cranacha zawinął w ceratę i używał podczas drogi jako tacki do posiłku. Mało tego - schował w bagażu złote monety. Wiedział, że będzie przeszukiwany, więc chciał mieć coś na przynętę dla celników.

Plan się powiódł. Na granicy skonfiskowano mu złoto. Nikt nie zainteresował się tacą w ceracie. więc Ksiądz mógł zamieszkać wraz z ukochanym obrazem w Bernau pod Berlinem, potem, w 1954 roku, przeprowadził się do Monachium w Niemczech Zachodnich i znów udało mu się przemycić swój prywatny skarb.

Jednak w latach 60. coś sprawiło, że postanowił sprzedać dzieło. Zwrócił się do antykwariusza Franza Waldnera. Udało mu się to, ale możliwe, że ten krok przypłacił życiem. Został zamordowany w swoim mieszkaniu, w niewyjaśnionych nigdy okolicznościach, z niejasnym motywem, nie znaleziono sprawcy.

Wrocław. "Madonna pod jodłami". Fałszerstwo, przemyt, zbrodnia. Obraz z sensacyjną historią

Mniej więcej w tym czasie we Wrocławiu pojawił się zalążek wątpliwości w autentyczność Cranacha przechowywanego w katedrze. W 1961 roku konserwator Daniela Stankiewicz zrobiła wykaz podejrzanych elementów, świadczących o tym, że obraz nie mógł powstać w 1510 roku. Jej artykuł obiegł fachowe pisma.

Dzięki temu uwaga środowiska skierowała się na Madonnę, która w owym czasie kilkakrotnie pojawiła się na międzynarodowych aukcjach. Zła sława obrazu sprawiła, że nikt nie chciał go kupić - albo był falsyfikatem, albo autentycznym dziełem, którego prawnym właścicielem było komunistyczne państwo.

W 1971 roku szwajcarski ekspert z Bazylei potwierdził autentyczność obrazu Cranacha i znając pochodzenie dzieła, powiadomił ambasadę PRL w Kolonii. Ciekawe, że nikt nic nie zrobił wówczas w tej sprawie. Być może uznano, że gra nie jest warta świeczki.

I być może Madonna pod jodłami nigdy nie wróciłaby do domu, gdyby nie to, że na początku XXI wieku prywatny kolekcjoner przekazał arcydzieło szwajcarskiemu kościołowi. O dziwo, Szwajcarzy zdecydowali się zwrócić obraz prawowitemu właścicielowi. W lipcu 2012 roku minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski ogłosił publicznie powrót obrazu do Polski i przekazanie go archidiecezji wrocławskiej.

Wrocław. "Madonna pod jodłami". Obraz, który cudem wrócił do domu

Obraz należał do najcenniejszych dóbr kultury zaginionych w czasie II wojny światowej. Wyżej wyceniany jest jedynie "Portret młodzieńca" Rafaela. Warto więc skorzystać z okazji i przyjrzeć się temu bezcennemu skarbowi dokładnie.

Trwa bowiem remont stałego miejsca prezentacji, które nie każdy może odwiedzić. Władze Archidiecezji Wrocławskiej i Muzeum Archidiecezjalnego zgodziły się na przekazania na jakiś czas Madonny pod jodłami do Muzeum Narodowego i wyeksponowanie jej na czasowej wystawie. Co najciekawsze, na tej ekspozycji będzie można też oglądać kopię, wykonaną przez księdza i Georga Kupke, możliwe więc będzie porównanie obu prac, które dzielą cztery stulecia i znaczące różnice w wartości.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)