RegionalneWrocławSOR Kamieńskiego – koszmar pacjentów

SOR Kamieńskiego – koszmar pacjentów

Czas oczekiwania ciągnie się w nieskończoność, kolejki nie maleją, zespół ratowniczy nie udziela pomocy. Czy SOR na Kamieńskiego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu działa jak należy?

SOR Kamieńskiego – koszmar pacjentów
Źródło zdjęć: © 123RF

16.10.2019 | aktual.: 16.10.2019 11:55

Czekają pacjenci, czekają ratownicy – SOR Kamieńskiego stoi

Jak podaje portal Gazeta Wrocławska w kolejkach do SOR na Kamieńskiego stoją zarówno pacjenci, którzy samodzielnie dotarli do oddziału, jak i karetki przywożące chorych. Czas oczekiwania dochodzi nawet do 6 godzin – osoby starsze i kobiety w ciąży, pacjenci ze złamaniami – wszyscy czekają na pomoc i odrobinę zrozumienia.

Wizyta na SORze – „dantejskie sceny” na Kamieńskiego

Według relacji czytelniczki przywoływanego portalu – sytuacja jaką zastała na wrocławskim oddziale SOR na Kamieńskiego przypominała „dantejskie sceny”. Dlaczego? Chaos, tłum ludzi, brak pomocy – nie tego spodziewa się człowiek przychodzący po wsparcie. Jak wynika z relacji – około godziny 16:30 w kolejce do wjazdu i przyjęcia stało 9 karetek z ok. 20 ratownikami medycznymi, poczekalnia była przepełniona. Godzina 19 – czyli koniec zmiany części pracowników – przyniosła kolejne zaskoczenie, ratownicy jak najszybciej próbowali pozbyć się pacjentów, przekładając pacjentów z noszy bez odpowiedniego przygotowania. Karetki wraz z ratownikami odjeżdżają - nie przekazując pacjentów.

SOR Kamieńskiego – apogeum absurdu

Czytelniczka portalu przywołuje również sytuację, w której na wrocławskim SOR na Kamieńskiego pojawił się młody mężczyzna z ostrym bólem brzucha, którym jak tłumaczył, wrócił z Turcji. Mężczyzna wymiotował, był tak wycieńczony, że osunął się na podłogę, nie miał siły wstać – czekał tak następne kilka godzin. Ratownicy udzielili pomocy młodemu człowiekowi dopiero w momencie, gdy zaczął się dusić, a tłum pacjentów w poczekalni zaczął domagać się zainteresowania sytuacją mężczyzny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)