Rudna. Mieszkańcy walczą z KGHM o internet. Zapowiadają wyjście na ulice
Wójt Gminy Rudna od dawna prośbami, wnioskami i apelami próbuje wymusić na władzach KGHM montaż obiecanego nadajnika GSM. Do walki włączyli się mieszkańcy, którzy zapowiadają, że nie będą przebierać w środkach.
Mieszkańcy Koźlic, Juszowic i Rynarcic wystosowali już do władz spółki pismo, w którym nie szczędzą ostrych słów. Zapowiadają także, że nie dadzą się dłużej zwodzić, a na realizację planu czekają do końca grudnia.
"Od czterech lat składacie Państwo obietnice i deklaracje dotyczące montażu na szybie R-VI nadajnika GSM, zwodzicie nas kolejnymi terminami. Przypominamy, że Państwo nam to obiecali, nie Polkomtel. Nie za darmo, był to jeden z warunków wyrażenia zgody na rozbudowę kwatery południowej" - czytamy w liście mieszkańców do KGHM, które prezentuje portal e-legnickie.pl.
Rudna. Mieszkańcy walczą z KGHM o internet. Zapowiadają wyjście na ulice
"Podczas zebrania w Rynarcicach w lutym bieżącego roku wszystkie dotychczasowe ustalenia zostały potwierdzone, a przedstawiciele władz KGHM swoimi głowami ręczyli, że wywiążecie się z umowy z mieszkańcami do końca sierpnia" - dodają rozgoryczeni mieszkańcy.
Szczepionka na COVID-19. Morawiecki zaszczepi się publicznie? Arłukowicz krytykuje
Pierwszy tegoroczny termin montażu nadajników minął w sierpniu. Miesiąc później do wójta gminy Rudna Adriana Wołkowskiego dotarła odpowiedź, że prace rozpoczną się później z powodu pandemii i związanych z nią opóźnień. Ostateczny termin został przesunięty na koniec grudnia 2020 roku, ale wydaje się być on mało realny.
Tymczasem mieszkańcy mają dość zwodzenia. - Zanieczyszczacie nasze wsie spalinami maszyn i lokomotyw, niszczycie drogi, emitujecie pyły, praca wentylatorów jest uciążliwa 24 godziny na dobę. Zapomnieliśmy już jak brzmi cisza. Zamiast skakanek i nasion bazylii dla naszych dzieci, potrzebujemy dostępu do internetu, żeby zapewnić im równe szanse w edukacji - mówi sołtys Koźlic, Aleksandra Kurek w rozmowie z portalem e-legnickie.pl.
Mieszkańcy zapowiadają protest, który ma być daleki od pokojowego. "Czekamy na realizację obietnicy do końca grudnia br., a potem jak 700 zdesperowanych mieszkańców wyjdzie na drogę to zrobimy taki protest, że strajk kobiet przy naszym proteście okaże się pikuś" - twierdzą.