Murem za Romanem. Prezydent Wałbrzycha ma wsparcie samorządowców
Prezydent Wrocławia i kilkudziesięciu samorządowców zrzeszonych w Stowarzyszeniu Dolny Śląsk Wspólna Sprawa, w ramach gestu solidarności z prezydentem Wałbrzycha Romanem Szełemejem, pojawili się dziś przed wałbrzyskim szpitalem, z którego po 36 latach pracy został on zwolniony.
Prezydenci dolnośląskich miast, burmistrzowie i wójtowie z regionu wyrazili tym samym swój zdecydowany sprzeciw wobec zaistniałej sytuacji, odczytując ją wprost jako atak polityczny na Romana Szełemeja, prezydenta Wałbrzycha, lekarza, samorządowca.
Murem za Romanem. Prezydent Wałbrzycha ma wsparcie samorządowców
- W środę mieszkańcy Wałbrzycha, a teraz dolnośląska rodzina samorządowa przyjechała wesprzeć Romana Szełemeja i zaprotestować przeciwko tej dziwnej i nacechowanej politycznie decyzji. Roman Szełemej przepracował w tym szpitalu 36 lat. Dał się poznać jako doskonały organizator w tak trudnym covidowym czasie, a z Wałbrzycha uczynił wzór miasta, które doskonale radzi sobie ze szczepieniami mieszkańców - podkreślał Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
- Dlatego trudno nie odnieść wrażenia, że o jego zwolnieniu zdecydowały właśnie powody polityczne, akurat w momencie, gdy mówił on o sytuacji w służbie zdrowia i upominał się o najważniejsze sprawy decydujące o życiu. Najpierw zwolniono po wielu latach panią dyrektor, wprowadzono bezład, a teraz usunięto wybitnego lekarza, co jest także decyzją nieodpowiedzialną, zważywszy na rosnącą falę pandemii - dodawał Sutryk.
Emocjonalny apel uchodźcy do polskiego rządu
Prezydent Wrocławia podczas swojego wystąpienia nawiązał też do sytuacji w kopalni Turów, gdzie istnieje ryzyko zamknięcia zakładu. - Martwi również to, co dzieje się nieopodal, w Turowie. Wyrokiem TSUE Polska ma płacić przeszło 2 mln zł dziennie. W miesiącu daje to kwotę 60 mln zł, a za tyle stawia się we Wrocławiu dużą szkołę dla 1200 dzieci. Polskę, jak zwykle, stać jednak, by płacić za swoją indolencję. Cieszy natomiast, Romana Szełemeja również, że szpital w Wałbrzychu dostał nagle 8 mln zł. Szkoda tylko, że dopiero teraz. Sporo w Wałbrzychu tych przypadków - mówił Sutryk.
Skandalem nazwała odwołanie dra Szełemeja prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska. - Tym, którzy tę decyzję podjęli, nie życzę, by kiedykolwiek musieli się mierzyć z ogromem problemów, jakie Roman Szełemej spotykał każdego dnia, pracując jako lekarz. Nie życzę żadnemu z tych panów, by pacjenci umierali im na rękach. By mieli dylemat, gdzie położyć chorych, podczas gdy miejsca brak nawet na korytarzu. Na naszych spotkaniach online widzieliśmy dra Szełemeja z podkrążonymi oczami, gdy na szybko zjadał kanapkę, swój pierwszy dzienny posiłek. Bo wtedy tylko znajdował na to chwilę - powiedziała Moskal-Słaniewska.
- Ta praca, wykonywana z wielkim poświęceniem, nie została doceniona. A należą się za nią ordery. Tej placówce wyrządzono wielką krzywdę. To Roman Szełemej uruchomił pierwszy punkt szczepień w Polsce, a ja go podziwiam za nadludzką wręcz pracowitość. Mieszkańcy Świdnicy również znajdowali w wałbrzyskim szpitalu pomoc i dobrą opiekę, a jednocześnie w mieście nie stanęła żadna inwestycja. Zarzut o łączeniu funkcji jest absurdalny, dlatego tu jesteśmy - Murem za Romanem - podkreślała prezydent Świdnicy.
Na niezwykłe poświęcenie Romana Szełemeja zwracał też uwagę Jerzy Łużniak, prezydent Jeleniej Góry. - On często mówi, że najpierw jest lekarzem, a dopiero później samorządowcem. Potrafi nas jednoczyć, jak choćby w ramach projektu Sudety 2030. Jego telefon zawsze pulsował, a on przerywał nasze spotkania, odbierał i konsultował. On nie pracował 24 godziny na dobę, lecz 25. Tę dodatkową godzinę zawsze wypracował. Nie był wyłącznie ordynatorem na oddziale kardiologii, ale przeszedł też przez SOR, gdzie chętnych do pracy raczej nie ma. A mówienie, że nie można połączyć funkcji samorządowca i lekarza to niedorzeczność - zaznaczył.
Pod szpitalem, pośród grupy samorządowców, stanęli też m.in. Jerzy Ulbin - burmistrz Dobromierza i Emilian Bera - burmistrz Jawora. Ten drugi wspominał o dwóch przysięgach, które składał Roman Szełemej. - Jedną Hiprokratesa, nakierowaną na drugiego człowieka. Drugą natomiast przed mieszkańcami. I całą dobę pracował na rzecz Wałbrzycha. Dlatego dziś musimy go wspierać. Gdybyśmy mieli wysłać kogoś za granicę, by się nim chwalić, to właśnie jego. Byłby absolutnym hitem. Pokazał, jak można jednocześnie zarządzać miastem i leczyć ludzi. I kogoś takiego odsyła się w niebyt. Kogoś, kto dźwignął Wałbrzych, trudne miasto pogórnicze - mówił Emilian Bera.
W środę swoje poparcie dla Romana Szełemeja wyrazili mieszkańcy Wałbrzycha, którzy zorganizowali "marsz milczenia". W wydarzeniu wzięło udział kilkaset osób.