Koronawirus. "Walczę z fakenewsami". Mocne słowa wojewody
Koronawirus w Polsce. Lawina krytyki spada na wojewodę dolnośląskiego w związku z funkcjonowaniem szpitala tymczasowego we Wrocławiu. Placówka kosztowała aż 75 mln zł i jest najdroższą lecznicą tego typu w kraju. Na ostre zarzuty opozycji odpowiedział stanowczo Jarosław Obremski.
Koronawirus w Polsce. W ostatnich dniach na Dolnym Śląsku przybywa osób zmagających się z COVID-19. Województwo regularnie znajduje się w czołówce statystyk prezentowanych przez Ministerstwo Zdrowia. W związku z tym konieczne stało się otwarcie szpitala tymczasowego we Wrocławiu.
Placówka przy ul. Rakietowej we Wrocławiu przyjęła pierwszych pacjentów 9 marca, chociaż była gotowa już jesienią 2020 roku. Budynek długo stał pusty, o co pretensje mają przedstawiciele opozycji. Zwracają oni uwagę na to, że wrocławska lecznica kosztowała ponad 75 mln zł. To najdroższy szpital tymczasowy w Polsce.
Koronawirus. "Walczę z fakenewsami". Mocne słowa wojewody
Posłowie Koalicji Obywatelskiej po ostatniej kontroli we wrocławskim szpitalu tymczasowym zdradzili m.in. że część łóżek jest używana i pochodzi z Niemiec. Ich zdaniem, zakupiony sprzęt jest "złomem". Do tych zarzutów w sobotę odniósł się wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski.
Polacy łamią nowe obostrzenia. Uwaga! Policja ostrzega, że zmieniło się prawo
- Tracę czas na prostowanie fakenewsów. Utrudniają one sprawne zarządzanie. Dotyczy to m.in. łóżek, które zostały kupione jako używane, które miały być "złomem". Zapewniam państwa, że są to łóżka w lepszym stanie niż większość łóżek w systemie szpitalnym w Polsce. To są łóżka, które umożliwiają rehabilitację covidową. Pielęgniarki poprzez elektroniczne sterowanie mogą operować pacjentem, nie muszą na to tracić energii - powiedział Obremski.
Szpital tymczasowy we Wrocławiu ma pomieścić ok. 400 pacjentów, podczas gdy do tej pory trafiło tam ok. 120 chorych na COVID-19, a do dyspozycji jest 150 łóżek. W niedzielę wojewoda ma uruchomić 30 kolejnych.
Opozycja zarzuca jednak Obremskiemu, że właściwym byłoby uruchomienie od razu wszystkich łóżek. Tak się jednak nie stanie. - Nie będę ulegać presji politycznej. Decydowaliśmy się, rozmawiając z Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym we Wrocławiu, by ten szpital tymczasowy był otwierany krok po kroku. Dlaczego? Po to, żeby ten personel się układał i był jak najbardziej skuteczny w leczeniu. Gdybyśmy go otworzyli od razu, stworzylibyśmy bałagan organizacyjny - wyjaśnił Obremski.
Koronawirus. Coraz gorsza sytuacja na Dolnym Śląsku
Wojewoda dolnośląski zapowiedział w sobotę, że w kolejnych dniach należy się też spodziewać zwiększania liczby łóżek covidowych w zwykłych szpitalach. Jest to spowodowane coraz gorszą sytuacją w regionie.
- Sytuacja jest coraz bardziej poważna. Mamy wzrosty i to bym powiedział wcale nie minimalne w więcej niż połowie powiatów. Oczywiście można mówić, że są jakieś pierwsze jaskółki, bo część tych powiatów, gdzie mieliśmy największą liczbę zakażeń, zaczyna być tendencja malejąca. Dotyczy to Kamiennej Góry, od jakiegoś czasu Kłodzka, a także powiatu strzelińskiego. Na tym koniec dobrych wiadomości - zdradził Jarosław Obremski.
Zakażonych koronawirusem przybywa jednak w dużych aglomeracjach, gdzie mieszka najwięcej Dolnoślązaków. - Wzrosty zakażeń mamy tam, gdzie są największe aglomeracje. Wrocław, powiat wrocławski, Wałbrzych, powiat wałbrzyski. Liderem jest Strzelin, ale można tam mówić o pewnym przełamaniu - dodał wojewoda.
- Za tydzień te fale będą się przekładać na wzrost zapotrzebowania na łózka covidowe. Co gorsze, sytuacja jest taka, że ten wariant brytyjski powoduje, że to leczenie trwa dłużej. Rotacja w szpitalach jest dłuższa i to jest wyzwanie - stwierdził.
Tylko w sobotę na Dolnym Śląsku potwierdzono 2709 przypadków koronawirusa. Pod tym względem nasz region znalazł się na piątym miejscu w skali kraju. Równocześnie w województwie potwierdzono 28 zgonów z powodu COVID-19. 8 zmarłych miało choroby współistniejące, zaś w 20 przypadkach bezpośrednią przyczyną śmierci był COVID-19.