RegionalneWrocławKopalnia Turów. Wyrok dla Bogatyni. Rozgoryczenie wśród mieszkańców, pretensje do Czechów

Kopalnia Turów. Wyrok dla Bogatyni. Rozgoryczenie wśród mieszkańców, pretensje do Czechów

- Czy ktoś pomyślał, że zamknięcie kopalni i elektrowni Turów to wyrok dla 70 tys. osób - mówi jeden z mieszkańców Bogatyni. W regionie czuć ogromny żal do Czechów. - Jakoś 100 lat obie strony się dogadywały i kopalnia mogła działać. Teraz nie może? - pyta kolejna z osób. Za to Czesi są spokojni i czekają na to, co finalnie orzeknie TSUE.

Kopalnia Turów. Wyrok dla Bogatyni. Rozgoryczenie wśród mieszkańców, pretensje do Czechów
Kopalnia Turów. Wyrok dla Bogatyni. Rozgoryczenie wśród mieszkańców, pretensje do Czechów
Źródło zdjęć: © WP | Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera

Od decyzji TSUE, nakazującej natychmiastowe wstrzymanie działania kopalni Turów w związku ze skargą Czech na Polskę, minęło już kilka dni. Nie oznacza to jednak wcale, że w Bogatyni czy Zgorzelcu emocje opadły. - Przecież nikt tu niczego nie zamyka - mówi mi górnik wychodzący z porannej zmiany, zapytany o to, jak społeczność zareagowała na decyzję o zamknięciu kopalni.

- Szok - opowiada jedna z pracownic elektrowni Turów. - Przecież to dla nas wszystkich oznacza bezrobocie. Tu nawet nie chodzi o samych górników. Region żyje z kopalni i elektrowni. Pan popatrzy, ile tu jest autobusów, one przywożą i odwożą pracowników. Firmy transportowe na tym zarabiają niemałe pieniądze. Są też inne branże, które czerpią z kopalni i elektrowni. To jest zestaw naczyń połączonych - wyjaśnia.

Jej koleżanka pod wpływem nerwów sięga po papierosa. - Bez kopalni tu w okolicy nic nie będzie. Co najwyżej markety. Gdzie ludzie mają pracować? Zresztą, bez kopalni to nawet i tych marketów nie będzie, bo ludzie nie będą mieć za co kupować - mówi.

Kopalnia Turów. Radosław Sikorski: Mleko się rozlało

Kopalnia Turów. Polacy jednym głosem: winni są Czesi

Napotkani mieszkańcy Bogatyni nie mają problemu ze wskazaniem winnego całej sytuacji. Pod terenem elektrowni pytam kilkanaście osób o to, czy winę ponosi rząd, czy może strona czeska. Ani jedna nie obarcza winą rządzących. - Niech pan pojedzie na most w kierunku granicy i zobaczy ten transparent. On dobrze obrazuje emocje w nas buzujące - mówi jedna z pracownic elektrowni.

Elektrownia Turów działa w oparciu o węgiel wydobywany w tutejszej kopalni
Elektrownia Turów działa w oparciu o węgiel wydobywany w tutejszej kopalni © WP

Po banerze nie ma śladu, ale delikatnie rzecz ujmując, w sposób wulgarny oceniał on ostatni ruch Czechów. O ile emocje wśród Polaków buzują, o tyle po czeskiej stronie granicy jest jakby spokojniej.

Frydlant, miasto położone 11 km od granicy z Polską. Znajduje się na terenie zagrożonym brakiem dostępu do wody wskutek rozszerzenia działalności w kopalni Turów. - Czekamy na to, co orzeknie TSUE - mówi mi młoda Czeszka, która ufa władzom miasta i podejmowanym przez nie działaniom. Wskazuje mi artykuł z 2016 roku, gdy burmistrz i władze kraju libereckiego zapowiadały "wykorzystanie wszelkich możliwych środków prawnych" w celu ochrony swoich interesów.

- Chcemy mieć gwarancję, że państwo polskie czy inwestor rozbudowujący kopalnię Turów zrekompensują nam finansowo braki dostępu do wody - mówił wtedy burmistrz Frydlantu, Dan Ramzer.

Tamtejsza spółka Frydlantska vodarenska spolecnost a.s. zamówiła dwie analizy. Wynika z nich, że rozbudowa kopalni Turów przyczyni się do poważnych braków wody po stronie czeskiej w przestrzeni najbliższych 20 lat. Wyjściem byłaby budowa specjalnych zbiorników, a także specjalnej stacji i nowej sieci wodociągów. Koszty inwestycji oszacowano na 596 mln koron bez VAT (ok. 105 mln zł).

- Może Polacy przespali moment na negocjacje i rozmowy, może nie docenili rangi problemu - podsumowuje mieszkanka Frydlantu.

Frydlant. Jedno z miast zagrożonych brakiem dostępu do wody wskutek inwestycji w kopalnię Turów
Frydlant. Jedno z miast zagrożonych brakiem dostępu do wody wskutek inwestycji w kopalnię Turów© WP | Łukasz Kuczera

Kopalnia Turów. "Tu nie da się zgasić światła"

Z informacjami uzyskanymi u Czechów wracam na polską stronę granicy. Tuż przy elektrowni Turów działa mała stacja paliw. Na zmianie jest akurat dwóch pracowników. - Nie wiem, co będzie. Nas to też dotyczy, bo stacja tak naprawdę należy do elektrowni. Ciężko zrozumieć, skąd te pretensje Czechów - mówi jeden z nich.

- Przecież kopalnia czy elektrownia to nie toaleta, w której zgasimy światło i po problemie. Zamykanie jej potrwa, tak samo jak późniejsze ewentualne przywracanie do życia. A co w międzyczasie z ludźmi? Z pracą? Czy ktoś o tym pomyślał? - pyta drugi z pracowników.

Tu też nikt raczej nie wini rządzących. - Mówią, że wszystkie dokumenty były przedstawiane Czechom, że na bieżąco rozmawiano - twierdzi pracownik stacji.

Kopalnia Turów. Od kilku dni w Bogatyni panuje nerwowa atmosfera
Kopalnia Turów. Od kilku dni w Bogatyni panuje nerwowa atmosfera© WP

Podobnie sprawę widzi pracownik punktu z prasą działającego przy elektrowni Turów. - Mówi się o problemie globalnym, czyli zamknięciu kopalni i ewentualnym braku pracy. Jest jednak szereg problemów lokalnych. Działanie kopalni sprawia, że mamy wodę dla Bogatyni. Jeśli ją zamkniemy, trzeba będzie pomyśleć nad jakimś zbiornikiem. Prąd też mamy dzięki kopalni i elektrowni. Kto i skąd nam go dostarczy, gdy one nie będą działać - mówi.

- Kopalnia działa od ponad 100 lat i wcześniej problemu z Czechami nie było. Gdy wykorzystywano inne wyrobisko, jeszcze lata temu, to dwa razy w ciągu roku ziemia osuwała się na stronę czeską. I wtedy można się było dogadać. Teraz się nie da? - dodaje.

Kopalnia Turów. Mapa opracowana przez Czechów. Na żółto i różowo zaznaczono tereny po stronie czeskiej zagrożone utratą dostępu do wody (źródło: Urząd Miasta Frýdlant)
Kopalnia Turów. Mapa opracowana przez Czechów. Na żółto i różowo zaznaczono tereny po stronie czeskiej zagrożone utratą dostępu do wody (źródło: Urząd Miasta Frýdlant)

Mieszkańcy Bogatyni powtarzają zgodnie - na razie decyzja TSUE na nich nie wpływa, bo kopalnia i elektrownia Turów pracują bez przerwy. Co jednak będzie dalej? Nikt nie wyobraża sobie przyszłości okolicy bez tych zakładów. - My tu nie zarabiamy kokosów, ale praca pewna. Właściwie wielkiego wyboru nie ma. Jak zamkną kopalnię i elektrownię, to wybór będzie jeden. Bezrobocie - podsumowuje gorzko jeden z górników w oczekiwaniu na autokar.

Źródło artykułu:wroclaw.wp.pl
turówkopalnia Turówkopalnia w turowie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)