Jelenia Góra. Hulajnoga w autobusie. Jest oświadczenie MZK
Hulajnoga w autobusie miejskim w Jeleniej Górze wywołała ogromne kontrowersje. 35-letni mężczyzna nie podporządkował się woli kierowcy autobusu, który nie chciał ruszyć w trasę z elektryczną hulajnogą na pokładzie. Sprawa zakończyła się interwencją policji, a teraz MZK tłumaczy się w tej sprawie.
W ostatnich dniach w internecie popularność zdobyło nagranie, na którym widać jak policja interweniuje ws. 35-letniego mężczyzny, który nie chciał opuścić autobusu komunikacji miejskiej. Wcześniej jeleniogórzanin wraz z dziećmi wszedł do środka pojazdu z hulajnogą elektryczną.
Właśnie z powodu hulajnogi elektrycznej kierowca MZK nie chciał ruszyć w trasę. Regulamin miejskiego przewoźnika zabrania bowiem przewożenia tego typu przedmiotów. Kierowca kilkukrotnie prosił 35-latka, by opuścił pojazd z dziećmi i hulajnogą, ale mężczyzna nie dostosował się do jego próśb. Dlatego na miejsce wezwano policję, która siłą zabrała awanturującego się pasażera.
Jelenia Góra. Hulajnoga w autobusie. Jest oświadczenie MZK
"Regulamin przewozu osób i bagażu ręcznego MZK sp. z o.o. w Jeleniej Górze mówi, że autobusem można przewozić jedynie bagaż podręczny. Zgodnie z definicją, bagażem podręcznym nie jest hulajnoga, a stanowią go rzeczy osobiste spakowane do walizek, kufrów, plecaków itp., przeznaczone do przewożenia środkami transportu" - tłumaczy MZK w specjalny oświadczeniu ws. incydentu, jaki miał miejsce 30 sierpnia 2020 roku.
Koronawirus. Pół roku od pierwszego przypadku. Rozmowa z polskim "pacjentem zero"
"Dopuszczone do przewozu są jedynie wózki dziecięce i wózki inwalidzkie. Natomiast przewóz rowerów obwarowany jest dodatkowymi warunkami i przepisami. Regulamin zabrania także przewożenia przedmiotów stanowiących zagrożenie dla innych pasażerów. Zgodnie z wytycznymi Organizatora transportu z przewozu został wykluczony również elektryczny skuter" - dodano w oświadczeniu MZK w Jeleniej Górze.
"Drodzy Pasażerowie i zatroskani Obywatele, bardzo prosimy o to, byście nie wyciągali pochopnych wniosków na temat zaistniałego zdarzenia. Trwało ono około godziny, a filmik obejmuje zaledwie jego drobny fragment. Całość zdarzenia zarejestrowana jest w naszym systemie monitoringu i zostało zabezpieczone przez policję. Nie możemy go upowszechnić, ponieważ na obecnym etapie wgląd do niego posiada tylko policja, sąd i prokuratura" - oświadczono w komunikacie MZK w Jeleniej Górze.
"Nasz kierowca postąpił wzorowo. Był kulturalny, nie wdawał się w dyskusję z mężczyzną, który zachowywał się nerwowo i sprawiał wrażenie osoby bardzo pobudzonej, od której czuć było alkohol. O tym, że nie słucha on próśb kierowcy o opuszczenie autobusu, kierowca poinformował, zgodnie z procedurą, dyspozytora. To dyspozytor podjął decyzję o powiadomieniu policji. Przyjechała ona na miejsce po około 30 minutach. W tym czasie kierowca przebywał w kabinie i nie rozmawiał z nikim" - podkreślono w oświadczeniu.
"Przypominamy, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu i spożywał alkohol w autobusie, opiekując się w przy tym nieletnimi dziećmi. Był też osobą poszukiwaną przez prokuraturę. Nasz kierowca, od momentu zabrania ojca przez policję, cały czas opiekował się dziećmi. W autobusie w czasie zdarzenia było wielu pasażerów. Naszym podstawowym priorytetem jako firmy jest bezpieczeństwo przewożonych pasażerów, z czego sumiennie się wywiązaliśmy w tej sytuacji" - podsumowano.