Wróblewski: "Prezes dał premierowi zadanie: dowieźć cel. Partia załatwi resztę" (Opinia)
To był powrót w wielkim stylu. "Piątka Kaczyńskiego" zdominowała debatę polityczną w Polsce i pozwoliła Jarosławowi Kaczyńskiemu przejść do ofensywy. I znów potwierdzić, że to on jest "mózgiem" Zjednoczonej Prawicy, a Mateusz Morawiecki – jedynie wykonawcą jego woli.
01.03.2019 | aktual.: 02.03.2019 13:42
Polityk partii rządzącej: – To nie Jarosław Kaczyński oczarował się Mateuszem Morawieckim. To premier jest oczarowany prezesem.
Prezes PiS jest dla szefa rządu nie tylko niekwestionowanym liderem polskiej prawicy. Jest dla niego autorytetem, politycznym ojcem. To dzięki Kaczyńskiemu były szef banku zachodniego w ciągu zaledwie kilku lat zrobił błyskotliwą karierę na najwyższych szczeblach władzy.
I dlatego wszystko to, co nakaże prezes, jest dla Morawieckiego celem najwyższym.
CZYTAJ WIĘCEJ: PiS prezentuje nowy spot. Reklamuje "piątkę Kaczyńskiego"
Prezes twarzą
To Kaczyński wymyślił słynną "piątkę" programową zaprezentowaną na zorganizowanej z rozmachem konwencji PiS. I dlatego to on przedstawił ją całej Polsce.
Prezes błyszczał. Na partyjnym evencie wprowadził setki działaczy w ekstazę i znów przywrócił w szeregach PiS nadzieję na wyborcze zwycięstwo pozwalające osiągnąć samodzielną władzę.
To było jego jedno z najlepszych – jeśli nie najlepsze – wystąpienie w ostatnich latach. Z kolei szefa rządu przyćmiła powracająca do aktywności medialnej, uwielbiana przez działaczy i elektorat PiS, wicepremier Beata Szydło.
Była premier wprost przyznała: "Te wszystkie propozycje są prezentem dla Polaków od prezesa Kaczyńskiego". A nie od Morawieckiego, który ma klucze do państwowej kasy i wiedzę o budżetowych realiach.
"Piątka Kaczyńskiego" ma być kampanijnym kołem zamachowym w kluczowym dla przyszłości Polski roku wyborczym. I to prezes ma być jej twarzą. Postawił wszystko na jedną kartę: dać pieniądze ludziom. I wygrać.
A celem Morawieckiego jest te pieniądze znaleźć.
Zadanie ma trudne: "ciągnąć" kampanię i działać na rządowym zapleczu. Tak, by administracyjno-budżetowe mechanizmy działały bez zarzutu. I udźwignęły największy w historii III RP program społeczny oparty na wielomiliardowej redystrybucji publicznego pieniądza.
Prezes zakomunikował
Prezes PiS wezwał premiera na Nowogrodzką na 10 dni przed konwencją, gdy w mediach dominującym tematem była "afera" Srebrnej i taśmy Geralda Birgfellnera.
Kaczyński – twierdzą ludzie znający przebieg tamtej rozmowy – "zakomunikował" szefowi rządu, że trzeba dać ludziom pieniądze tu i teraz, a kasa musi się znaleźć. I musi się zgadzać.
Prezes PiS spija śmietankę wizerunkowego sukcesu po przedstawieniu "piątki", a Morawiecki musi martwić się tym, by za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat pod jej ciężarem nie upadł budżet państwa.
Sprawy partyjne? Tu Morawiecki nie ma zbyt wiele do powiedzenia. Nie miał wpływu na ułożenie list wyborczych do europarlamentu. Tu decyzje podejmował wyłącznie prezes i jego najbliżsi "żołnierze".
Prezes stawia na swoich
Wszyscy wiedzą, gdzie znajduje się dziś centrum decyzyjne państwa, choć wielu zastanawia się, czy aby w ostatnim czasie kierownictwo PiS nie odsunęło zbyt mocno Morawieckiego na boczny tor. W obozie władzy zdania w tej kwestii są podzielone.
Rozmówca z okolic KPRM: – Całość działań komunikacyjnych przejęła Nowogrodzka.
Osoba biorąca udział w przygotowaniach konwencji PiS: – To nieprawda. Kancelaria Premiera ma strategiczne znaczenie komunikacyjne. I ma ogromną rolę w komunikowaniu nowych projektów.
Nasz rozmówca podkreśla, że "Kaczyński jest pomysłodawcą, a Morawiecki – realizatorem i kreatorem".
Rozmówca z okolic KPRM: – Ale bezpośrednie zaplecze premiera w KPRM nie działa dobrze komunikacyjnie. Choćby w mediach społecznościowych. Dodają masę grafik, kanibalizują własne wpisy, nikt się w tym nie łapie. Przekaz z 2015 r. był dużo bardziej klarowny i jasny, a oni nawet hashtagów po kilka wymyślają. W 2015 r. był jeden: "dobra zmiana". I wszyscy się tego trzymali.
Nowogrodzka z kolei stawia na sprawdzonych ekspertów od wizerunku, ludzi, którzy byli odpowiedzialni za kampanię w 2015 r., a którzy jeszcze ostali się na partyjno-rządowym zapleczu (choć wielu po drodze zrezygnowało).
Prace przed ostatnią konwencją – jak przyznał w programie "Tłit" Wirtualnej Polski wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker, twarz kampanii internetowej w 2015 r. – koordynował radny Sejmiku Województwa Mazowieckiego i dyrektor biura Jarosława Kaczyńskiego Radosław Fogiel. – Ta praca zespołu koordynowanego przez Radosława Fogiela wyszła bardzo dobrze. Młodzi ludzie mają swoje miejsce w kampaniach, sztabach wyborczych i w tej kampanii też będą mieli swoje miejsce – dodawał Szefernaker. Podkreślił rolę w sztabie szefa kampanii PiS Tomasza Poręby.
Wszyscy wyżej wymienieni to kampanijni wyjadacze, ludzie od ciężkiej orki i sprawdzeni na kluczowych odcinkach. I najbardziej zaufani.
Premier ma za to nieść po Polsce dobre słowo. Dostał zadanie: ruszyć z kampanią informacyjną promującą "piątkę Kaczyńskiego". Nowogrodzka wie, że temat ten zdominował wszystkie inne. I z tego powodu należy go utrzymywać wysoko na publicznej agendzie.
Dlatego polityczny weekend zaczął się od wywiadu Jarosława Kaczyńskiego w RMF FM. Wszystkie oczy – a właściwie uszy – znów były skierowane w stronę jednego człowieka.
– Potrafimy rządzić, potrafimy rządzić uczciwie. Mamy dziś większe możliwości finansowe i możemy sobie pozwolić na nowe programy – mówił lider Zjednoczonej Prawicy w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem.
Z wrodzoną skromnością prezes stwierdził: – Czy "piątka Kaczyńskiego" to mój pomysł? Nie, to pomysł Prawa i Sprawiedliwości.
Szkopuł w tym, że partia o pomysłach prezesa dowiedziała się... z jego wystąpienia na konwencji PiS.