Porozumienie młodych. Gowin odrzuca ideologiczną wojnę i dystansuje się od koalicjantów (Opinia)
Jarosław Gowin i jego Porozumienie nie chcą dać się zepchnąć do narożnika koalicjantom z Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. Na konwencji swojego ugrupowania były wicepremier pokazał najważniejsze dziś jego zdaniem różnice między nim a partią ministra sprawiedliwości. Gowin pozycjonuje się w obozie władzy przed rekonstrukcją rządu, podpisaniem nowej umowy koalicyjnej, a wreszcie - przed startem nowego sezonu politycznego.
- Ideologii jest dziś za dużo. I po lewej, i, niestety, coraz częściej po prawej stronie. Po waszej stronie zaś są wartości i rozsądek. Nie chcemy ideologii i dzielenia Polaków, chcemy rozwiązywania konkretnych problemów - zwracał się do młodzieżówki partii Porozumienie ze sceny w warszawskim Teatrze Palladium Jarosław Gowin.
Były wicepremier i jeden z liderów Zjednoczonej Prawicy wyraźnie dawał do zrozumienia, jak wiele w podejściu do polityki - i debaty publicznej w ogóle - różni go od koalicjantów z Solidarnej Polski. Przynajmniej z jego punktu widzenia.
Podczas gdy partia Zbigniewa Ziobry od tygodni jest w natarciu i "nie pieści" się z politycznymi i ideowymi przeciwnikami, tak ugrupowanie Gowina wysyła w Polskę sygnał: "my nie chcemy wojen ideologicznych, my chcemy działania".
Nawet jeśli wymagałoby to współpracy z opozycją.
Bez napinania
- Jednym z celów było pokazanie, że można robić inną politykę. Że przekaz prawicy to nie walenie młotem po głowach - mówi jeden z uczestników piątkowej konwencji Młodej Prawicy i Porozumienia Jarosława Gowina.
- Wiedzieliśmy, że chcemy odróżnić się od Solidarnej Polski i chcieliśmy, żeby to wybrzmiało. Tyle że my w przeciwieństwie do nich nie musimy krzyczeć i się napinać. Robimy swoje i skupiamy się na programie. Wojny nas nie interesują - dodaje inny działacz ugrupowania Gowina.
Konwencja w warszawskim Teatrze Palladium z udziałem lidera Porozumienia odbyła się pod hasłem "Najlepszy plan dla młodych". Przedstawiciele młodzieżówki partii - liderzy Młodej Prawicy, której szefuje warszawski radny Jan Strzeżek - przedstawiali swoje postulaty programowe, pod którymi podpisał się Jarosław Gowin.
- Obiecuję, że będę namawiał liderów Zjednoczonej Prawicy do ich realizacji. Przy waszej pomocy - mówił były (i prawdopodobnie przyszły) wicepremier do swoich politycznych wychowanków.
Ci po kolei przedstawiali najważniejsze punkty programowe, które ich zdaniem będą (lub już są) kluczowe z punktu widzenia młodych ludzi w Polsce.
Dotykali spraw związanych z klimatem (transformacja energetyczna, ekspansja polskiego górnictwa, nauka o klimacie od najmłodszych lat, budowa farm wiatrowych, fotowoltaika, czyste powietrze), edukacją (ekonomia, nauka przedsiębiorczości, zwiększenie kompetencji psychologów w szkołach) czy pracą (walka z umowami śmieciowymi, obniżenie ZUS i składek zdrowotnych dla młodych, estoński CIT).
Gowin na jednym biegunie, Ziobro na drugim
Padło sporo konkretów, a przy tym apeli o wyciszenie emocji w polityce. Słowo "ideologia" padało w tym kontekście bardzo często. Z sugestią, że współwinnymi za rozpętanie ostrego konfliktu na tle światopoglądowym w Polsce są koalicjanci z Solidarnej Polski.
Gowin i jego ludzie wyraźnie odróżniali się w przekazie od Zbigniewa Ziobry i przedstawicieli jego partii. - Wy nie powiedzieliście nic złego o oponentach politycznych, bo wiecie, że warto w polityce współpracować. I stawiać na porozumienie - zwracał się do członków Młodej Prawicy były minister nauki.
Wymienił też punkty, w których istotnie różni się on i jego ugrupowanie od Solidarnej Polski. Gowin stawia na poszerzenie kompetencji samorządów, a nie ich zawężanie (jak chcą "ziobryści"), sprzeciwia się konfiskacie prewencyjnej (którą forsuje minister sprawiedliwości), nie demonizuje "elit".
- Jest wybór między państwem centralistycznym, zamordystycznym, a państwem anarchii. Jest wybór między dyktaturą a anarchią. Tym wyborem jest wolność - dodawał z kolei bliski współpracownik Gowina, wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa.
Po tych wystąpieniach nikt nie miał wątpliwości, że przekaz "gowinowców" był starannie przemyślany. Porozumienie idzie ścieżką PiS i próbuje walczyć o głosy młodych konserwatystów - w zupełnie innym stylu niż robi to dziś Solidarna Polska.
- Gowin może dziś pozwolić sobie na więcej - mówi jeden z jego współpracowników. - Czuje się pewnie, wraca do rządu. I znów próbuje narzucać własną agendę.