Wrobieni w przestępstwo? Bez przełomu w sprawie zabójstwa sprzed 18 lat
• Marcin i Krzysztof twierdzą, że zostali wrobieni w morderstwo. Pozwali głównego świadka o pomówienie
• Ale sąd odrzucił ich pozew i nie zbadał nowych dowodów. W 1998 r. w Giżycku mieli zamordować w brutalny sposób dwóch chłopców, sąd skazał ich na dożywocie
23.11.2016 | aktual.: 23.11.2016 16:24
Proces był precedensowy. Krzysztof Kaczmarczyk i Marcin Chmielewski pozwali o ochronę dóbr osobistych Roberta T. W 1998 roku mężczyzna był głównym świadkiem policji i prokuratury w sprawie zabójstwa dwójki nastoletnich braci z Giżycka.
Na podstawie jego zeznań skazano Marcina Chmielewskiego i Krzysztofa Kaczmarczyka. Obaj odsiadują wyrok dożywocia. Olsztyński sąd odrzucił jednak ich pozew o ochronę dóbr osobistych. Nie badał jednak dowodów, które przedstawili Marcin i Krzysztof.
Sąd uznał, że skoro w sprawie zapadł prawomocny wyrok karny, to sąd cywilny jest nim związany. - Pozew, który złożyliśmy w sądzie, był oparty na dowodach zdobytych już po wyroku karnym. Niestety, nie miało to znaczenia dla sądu - mówi mecenas Jakub Orłowski, pełnomocnik Marcina Chmielewskiego.
Powierzchowne śledztwo?
Marcin Chmielewski i Krzysztof Kaczmarczyk według policji, suwalskiej prokuratury i sądu w 1998 r. w Giżycku mieli zamordować w brutalny sposób dwóch chłopców, braci Adama i Szymona N. Rodziny Marcina i Krzysztofa są pewne, że obaj zostali wrobieni w morderstwo przez Roberta T. i dwójkę jego kolegów, którzy w 1998 roku zostali również zatrzymani w związku z tą sprawą.
T. był dobrze znany miejscowej policji. Przed zabójstwem odsiadywał w poprawczaku wyrok za napad i pobicie. To on swoimi wyjaśnieniami obciążył Chmielewskiego i Kaczmarczyka, niedowidzącego inwalidę I stopnia.
Obaj mężczyźni mieli alibi. Feralnego dnia przebywali z rodzinami. Ale prokuratura i policja odrzucały każdy dowód, który wskazywał na ich niewinność.
Kiedy alibi uznano za niewiarygodne, adwokat Chmielewskiego złożył wniosek o konfrontację z Robertem T. Argumentował, że to podstawowa czynność, wykonywana podczas śledztwa, w którym jedynymi dowodami są wyjaśnienia współoskarżonych. Ale i ten wniosek prokuratura odrzuciła. Śledczy nie zgodzili się też na przeprowadzenie wizji lokalnej z Krzysztofem i Marcinem.
W Sądzie Okręgowym w Suwałkach Piotr P. i Sebastian S. odwołali wcześniejsze wyjaśnienia. Powiedzieli, że pomówili Marcina oraz Krzysztofa, a do złożenia takich wyjaśnień nakłaniał ich policjant.
Również Robert T. zaczął zmieniać swoją wersję. Powiedział, że Marcin i Krzysztof są niewinni. Później jednak odwoływał te wyjaśnienia i mówił, że Kaczmarczyk i Chmielewski zamordowali braci N.
Już po wyroku Robert T. zgłosił się do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Znów mówił, że Marcin i Krzysztof są niewinni.
Kolejny dowód zdobył sam Marcin Chmielewski. W więzieniu nagrał rozmowę z Robertem T., który miał przyznać, że wrobił go w morderstwo i twierdził, że zrobił tak na polecenie policji.
W 2013 roku sprawą zabójstwa braci N. zajął się Sąd Najwyższy. Uznał jednak, że Robert T. jest notorycznym kłamcą i nagrania nie są dowodem, który pozwoliłby na nowo wszcząć proces Marcina i Krzysztofa. Również Prokuratura Okręgowa w Białymstoku, która badała wątek policjantów, mających nakłaniać współoskarżonych do złożenia fałszywych wyjaśnień, nie dopatrzyła się przestępstwa.
Teraz pozew Marcina i Krzysztofa odrzucił Sąd Okręgowy w Olsztynie.
TVP Info, oprac. Adam Przegaliński