Wraca spór o Jedwabne. Czy żydowskie prawo zabrania ekshumacji?
Żydzi w Polsce stanowczo podkreślają, że prowadzenia ekshumacji zabrania im religia. Wznowienie tych w Jedwabnem jest więc niemożliwe. - To nieprawda. Wielu Żydów jest zupełnie innego zdania - ocenia w rozmowie z WP doktor historii Ewa Kurek. Co na to przedstawiciele warszawskiej gminy żydowskiej?
Sprawa Jedwabnego dzieli Polaków od lat. Ekshumacje w tym miejscu w 2001 roku prowadzono w ramach śledztwa IPN. Były krótkie, ponieważ zdaniem ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, wiązałyby się z brakiem szacunku dla ofiar, wyznawców religii, która ekshumacji zakazuje. Teraz dyskusja wraca przy okazji sporu z Izraelem o karanie za użycie sformułowania "polskie obozy zagłady".
Kurek: Żądam uwolnienia historyków
- Opinia o zakazie ekshumacji to wymysł naczelnego rabina Gminy Żydowskiej w Warszawie pana Michaela Schudricha. Znajomi Żydzi podesłali mi informacje, że gdy w Izraelu toczy się sprawa ws. ekshumacji, nikt nie widzi w tym problemu - mówi Wirtualnej Polsce Kurek. W tym miejscu powołuje się na przykład specjalnej komisji do spraw zaginionych dzieci Jemenskich. Zaznacza, że informacje o pracach takiego organu znaleźć można na oficjalnej stronie Knessetu (izraelskiego parlamentu), a zakres prac komisji obejmuje właśnie dyskusję o uzyskaniu zgody na ekshumację i pobranie próbek DNA.
- Schudrich wpędził śp. prezydenta Kaczyńskiego w maliny i taki mamy efekt. Żądam uwolnienia historyków od czapy prawników i pozwolenia nam przeprowadzić badania historyczne zgodne z metodą nauki historycznej. Ta metoda mówi, że w przypadku wydarzeń sprzed 80 lat, prokurator i minister nie mają nic do powiedzenia, a do sprawy wchodzą historycy. Bez ekshumacji nigdy nie dowiemy się, co dokładnie stało się w Jedwabnem - uważa Kurek.
Zaskakująca publikacja w żydowskim czasopiśmie
Doktor przywołuje również cytaty z "Kolbojnika", czyli czasopisma wydawanego przez Gminę Wyznaniową Żydowską w Warszawie. W wydaniu z 2014 roku czytamy, że: "Talmud opisuje żydowski grób jako miejsce, w którym Żyd został pogrzebany zgodnie z rytuałem: leżąc na plecach w pozycji horyzontalnej, z zachowaniem należytego odstępu od innych grobów. Dokładna analiza Miszny pokazuje, że w przypadku gdy zwłoki, np. w wyniku działalności kryminalnej, zostają zwyczajnie zakopane w ziemi, również nie mamy do czynienia z tradycyjnym grobem. Tak samo, gdy w jednym grobie, podobnie jak w poprzednim przypadku, spoczywają więcej niż trzy ciała, oznacza to, że nie chodzi o tradycyjny żydowski pochówek. Dlatego też (...) ekshumacja oraz przeniesienie zwłok na cmentarz żydowski są dozwolone".
Zdaniem Kurek, podobną opinię wyrazili jakiś czas temu przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego Josep Pollak oraz rabin i wykładowca prawa żydowskiego na uniwersytecie w Poczdamie Walter Homolk. "Ofiary z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to na terenie pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w państwie Izrael" - cytuje ich opinię Kurek.
"Kości tych, którzy umarli, pozostają święte i mają być nienaruszone"
- W judaizmie święte jest zarówno to co duchowe, jak i to co fizyczne - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Anna Chipczyńska, przewodnicząca zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie. Wyjaśnia, że "dusza jest źródłem świętości, podczas gdy ciało jest naczyniem, które tę świętość w sobie nosi". - Zgodnie z tradycją i prawem żydowskim, ludzkie ciało jest święte nawet po śmierci i pozostaje takim aż do Dnia Sądu Ostatecznego. Dlatego kości tych, którzy umarli, pozostają święte i mają być nienaruszone, a dusza i ciało pozostają połączone nawet po śmierci - podkreśla Chipczyńska.
Zaznacza, że jeśli narusza się kości tu, na ziemi, to naruszony zostaje także spokój duszy w niebie. - Ponieważ kości są święte, muszą być traktowane z najwyższym szacunkiem. Ciała zmarłych muszą być pogrzebane w ziemi i pozostać nienaruszone. Dlatego ekshumacja jest w judaizmie zabroniona - zaznacza z całą stanowczością Chipczyńska.
Z ustaleń IPN ws. Jedwabnego wynika, że zabito tam nie mniej niż 340 Żydów. Według IPN, mordu dokonała ok. 40-osobowa grupa polskiej ludności cywilnej, która miała w nim "rolę decydującą", ale inspiratorami byli Niemcy. "Co najmniej 300 osób "płci obojga w różnym wieku" spalono żywcem w stodole w Jedwabnem, a co najmniej 40 innych zabito wcześniej w nieustalony sposób, gdy Żydów gromadzono na rynku miasteczka" - przyjął IPN. Śledztwo zostało umorzone, bo nie wykryto innych żyjących sprawców zbrodni niż ci, których skazano po wojnie.