Polska"Wprost": M. Borowski "na kontakcie" wywiadu PRL

"Wprost": M. Borowski "na kontakcie" wywiadu PRL

Marek Borowski został umieszczony w raporcie z likwidacji WSI jako osoba współpracująca z cywilnym wywiadem PRL. Stało się tak, choć otrzymał on od IPN status pokrzywdzonego - donosi na swojej
stronie internetowej "Wprost". Marek Borowski "znajdował się na kontakcie" Departamentu I Ministerstwa Spraw Wewnętrznych - informuje tygodnik. Borowski, obecnie szef SdPl, zaprzecza, by współpracował ze służbami PRL.

"Wprost": M. Borowski "na kontakcie" wywiadu PRL
Źródło zdjęć: © WP.PL

14.01.2007 14:54

Według tygodnika, materiały obciążające Borowskiego znajdują się w części raportu komisji likwidacyjnej WSI dotyczącej działalności Grzegorza Żemka, późniejszego dyrektora generalnego FOZZ, a w latach 70. i 80. współpracownika (o pseudonimie Dik) II Zarządu Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego. W raporcie z października 1981 r. Żemek relacjonuje, że przypadkowo spotkał Marka Borowskiego, dyrektora handlowego Domów Towarowych Centrum. Późniejszy szef FOZZ przedstawia Borowskiego jako swojego byłego kolegę ze studiów na warszawskiej SGPiS i rekomenduje go jako kandydata do zwerbowania przez wojskowe służby, twierdząc, że mógłby być wyjątkowo cennym agentem.

Zgodnie z ówczesnymi procedurami II Zarząd Sztabu Generalnego LWP wysłał pytanie do kartoteki SB (biuro C), czy kandydat na TW nie jest już zwerbowany przez cywilne służby. W odpowiedzi SB poinformowała (na tak zwanej karcie sprawdzającej E-15), że Borowski "znajduje się na kontakcie" Departamentu I MSW (wywiad cywilny), gdzie jest zarejestrowany pod numerem 52274, a jego oficerem prowadzącym jest "towarzysz Nowosz".

Doktor Maciej Korkuć z krakowskiego IPN powiedział jednak, że "określenie "na kontakcie" dowodzi, że osoba pozostająca w takich związkach z bezpieką była jej współpracownikiem".

Borowski: nie odpowiadam za zapiski SB

Nie odpowiadam za zapiski SB - tak Marek Borowski w wywiadzie dla "Wprost" skomentował informację, że "był na kontakcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych". Zaprzecza, by współpracował ze służbami specjalnymi PRL.

W moim wypadku sprawa jest klarowna. W marcu 2005 r. dostałem z IPN status pokrzywdzonego. W tym samym roku sąd lustracyjny (przed którym obowiązkowo stawałem jako kandydat na prezydenta Polski) orzekł, że nie tylko nie współpracowałem ze służbami specjalnymi, ale byłem represjonowany. Z różnych wypowiedzi przesłuchiwanych funkcjonariuszy SB i niektórych zapisków w aktach wynika, że przez wiele lat byłem obserwowany, prawdopodobnie także inwigilowany - wskazał Borowski. Dodał, że dostał się na "czarną listę" za udział w wydarzeniach marcowych w 1968 r., co wiązało się m.in. z zakazem wyjazdu za granicę, zakazem pracy w handlu zagranicznym oraz na uczelni.

Borowski powiedział, że do 1982 r. nie miał żadnych kontaktów z bezpieką. Na początku 1982 r. trafiłem do Ministerstwa Handlu Wewnętrznego i Usług. W roku 1983 albo 1984 przyszedł do mnie funkcjonariusz SB i proponował współpracę- dodał.

Podkreślił, że niczego nie podpisywał, mimo że "esbek próbował go straszyć, mówiąc: 'mamy pańską teczkę z 1968 r.; jak ją wykorzystamy, będzie miał pan problemy z awansem w administracji państwowej'". Jego zdaniem, informacja, że był "na kontakcie", polegała na tym, że "najpierw został 'zabezpieczony', a potem, już w ministerstwie, od czasu do czasu odwiedzał go tzw. opiekun z ramienia SB i kombinował, jak go zwerbować".

W całej dokumentacji nie ma ani mojej zgody na współpracę, ani żadnych sprawozdań, ani nawet relacji z rozmów ze mną sporządzanych przez esbeków. W ogóle nic - bo i być nie może - podkreślił Borowski.

W marcu 2005 roku Borowski, który kandydował na prezydenta, przeszedł obowiązkową lustrację. Sędzia Małgorzata Mojkowska (znana z zakończonego niedawno procesu lustracyjnego prof. Zyty Gilowskiej) stwierdziła wówczas, że w 1978 roku Borowskiego "zabezpieczył" wywiad MSW. Według sądu oznaczało to tylko wytypowanie go do werbunku. Nie ma uzasadnienia, by zabezpieczenie Marka Borowskiego posunęło się choćby krok dalej - stwierdziła w uzasadnieniu wyroku sędzia Mojkowska. Wyrok zaakceptował rzecznik interesu publicznego. Według "Wprost", Instytut Pamięci Narodowej nie znał w 2005 roku obciążających Borowskiego materiałów. Borowski w marcu 2005 r. otrzymał od IPN status pokrzywdzonego.

Zemke: z dokumentów nie wynika, że Borowski współpracował ze służbami PRL

Z dokumentów, którymi dysponuje sejmowa komisja do spraw służb specjalnych nie wynika, że Marek Borowski współpracował ze służbami PRL - powiedział przewodniczący komisji Janusz Zemke (SLD).

Nie ma żadnych materiałów w zasobach komisji ds. służb specjalnych, które by wskazywały, że Marek Borowski współpracował ze służbami PRL - podkreślił Zemke.

Zemke dodał, że doniesienia "Wprost" dziwią go, ponieważ Borowski, który kandydował w wyborach prezydenckich, został przy tej okazji poddany lustracji.

Przypuszczam, że ten proces był bardzo skrupulatny. Gdyby więc był cień wątpliwości co do jego osoby, dawno by to już opublikowano - tłumaczył Zemke.

Przywiązywanie przez niektórych ministrów należytej wagi do tajnych informacji jest słabe - mówił Zemke i przypomniał o notatce z rozmowy Leszka Jesienia z wiceambasadorem USA, czy też o informacjach na temat Milana Subotica. To sytuacja niepoważna i skandaliczna - stwierdził Zemke.

Marek Opioła z PiS, członek komisji ds. służb specjalnych, także powiedział, że nie wie o żadnych dokumentach obciążających Borowskiego, którymi dysponowałaby komisja.

Inny członek tej komisji, Jan Bury (PSL) zastrzegł, że nie zna treści sprawozdania z likwidacji WSI, ponieważ w komisji zasiada bardzo krótko. Powiedział jednak, że informacje na temat Borowskiego to, jego zdaniem, element gry politycznej. Jak mówi, nie będzie zdziwiony, jeśli "kolejna" teczka" będzie się pojawiała "średnio raz w miesiącu".

"Wprost": informacje pochodzą ze źródeł zbliżonych do komisji ds. służb specjalnych

Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" Grzegorz Pawelczyk zapewnia, że artykuł tygodnika na temat współpracy Marka Borowskiego z cywilnym wywiadem PRL, opiera się na informacjach, uzyskanych od źródeł zbliżonych do sejmowej Komisji do spraw Służb Specjalnych.

Zastępca naczelnego "Wprost" odnosząc się do wypowiedzi szefa speckomisji Janusza Zemke, zwrócił, że wcale nie oznacza ona, że w raporcie dot. likwidacji WSI w ogóle nie ma materiałów na temat Marka Borowskiego. Według Grzegorza Pawelczyka wypowiedź Zemke stanowi jego własną interpretację dokumentu, zawartego w raporcie komisji likwidacyjnej WSI, które otrzymała sejmowa komisja do spraw służb specjalnych. Zastępca redaktora naczelnego "Wprost" ocenia, że prawdopodobnie dla Janusza Zemke dokument ten nie obciąża lidera SdPl.

Grzegorz Pawelczyk przypomniał, że według jednych historyków, sformułowanie, że ktoś był "na kontakcie" niewątpliwie oznacza uwikłanie tej osoby we współpracę z SB, a według innych nie jest to wystarczający dowód. Zastępca naczelnego "Wprost" zaznaczył jednoznacznie że dopóki nie będą znane wszystkie dokumenty w tej sprawie, trudno o jednoznaczną opinię.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)