Wpadka "Wiadomości" TVP. Internauta zażartował sobie z niedopatrzenia
Chaos, brak staranności w przygotowywaniu do emisji najważniejszego w ciągu dnia wydania programu informacyjnego czy też celowa złośliwość ? Nie wiadomo, jaki był powód pojawienia się na ekranie numeru telefonu rzecznika Platformy Obywatelskiej Jana Grabca. Tę okazję postanowił wykorzystać do żartu jeden z widzów.
"Wiadomości" poskarżyły się w swoim wieczornym w środę, że Donald Tusk nie odpowiedział na pytania zadane przez dziennikarkę publicznej telewizji. Sprawa dotyczyła pomysłu, przekazanego w Parlamencie Europejskim pomysłu europosła Radosława Sikorskiego. Mówił on o stworzeniu centrum recepcyjnego dla migrantów na terytorium Polski.
TVP w swoim stylu pokazała rzekome obrazki z podobnego miejsca - pożar, bałagan, zamieszki - i wyraziły ubolewanie, że na pytania przesłane esemesem do Jana Grabca nie odpowiedział lider Platformy Obywatelskiej. Na dowód pokazany został telefon dziennikarki z tekstem, wysłanym do rzecznika. "Wiadomości" chciały wiedzieć nie tylko to, czy Tusk popiera ten - ewidentnie w interpretacji publicznej telewizji - niemądry pomysł oraz co ma do powiedzenie o swoim "weekendowym rajdzie po terenie zabudowanym".
Dziwnym trafem widzowie mogli zobaczyć numer telefonu rzecznika Platformy. Sytuację z refleksem postanowił wykorzystać jeden z internautów. Wykręcił widoczny numer i nagrał rozmowę.
"Dzwonię, proszę pana, bo pana numer, ten, który pan wyświetla, był podany w ‚Wiadomościach’ przed chwilą w TVP" - tłumaczył zaskoczonemu Grabcowi. Rzecznik PO zareagował zdaniem "aha...to fajnie". Nagranie kończy radosny śmiech.
Rozmowa z rzecznikiem prasowym KO po wydaniu Wiadomości 24.11.21
Wpadka "Wiadomości" TVP. Internauta zażartował sobie z niedopatrzenia
Opisujący ten środowy incydent Onet.pl, prezentuje nagranie zamieszczone na platformie YouTube. Zwraca też uwagę, że o nie pierwszy taki przypadek, gdy TVP popełniła błąd na antenie. "Największą ostatnią wpadką TVP był fakt wykorzystania przez stację do ilustracji materiału o imigrantach, nagrania z planu filmowego Netflix" - wylicza Onet.pl.
Publikacja przypomina także kompromitację związaną z wykorzystaniem w grudniu 2020 roku fragmentu filmu "Żywot Briana" Monty Pythona, komediowej opowieści o Jezusie.