ŚwiatWP z Budapesztu: Proukraiński protest. "Orban, przestań wspierać morderców"

WP z Budapesztu: Proukraiński protest. "Orban, przestań wspierać morderców"

Porzucone zawiniątka wyglądające jak dzieci, miały poruszyć sumienia węgierskiego rządu i prorządowych mediów, dla których ofiary rosyjskiej inwazji na Ukrainę nie są czołowym tematem. Patrzyli na nie jednak przede wszystkim ci, którzy wzięli udział w sobotnim proteście wyrażającym wsparcie dla Ukrainy, sprzeciwiając się prorosyjskiej polityce Fideszu. "Tani rosyjski gaz kosztuje tysiące zabitych Ukraińców" – można było przeczytać na jednym z transparentów.

Uczestnicy manifestacji "Niech to się wreszcie skończy!" w Budapeszcie
Uczestnicy manifestacji "Niech to się wreszcie skończy!" w Budapeszcie
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | PM
Patryk Michalski

02.04.2022 | aktual.: 02.04.2022 20:37

Korespondencja Wirtualnej Polski i Outriders z Budapesztu.

Deszczowe sobotnie popołudnie nie wyciągnęło masowo mieszkańców Budapesztu na ulice. Ale dla kilkuset uczestników manifestacja wyrażająca wsparcie dla Ukrainy, była jednym z ważniejszych wydarzeń ostatnich dni.

W czasie kiedy tysiące Węgrów organizują pomoc dla swoich sąsiadów uciekających przed wojną, rząd Viktora Orbana powtarza, że "chce być neutralny". – Czekałam, żeby tutaj przyjść i móc wykrzyczeć, co myślę o węgiersko-rosyjskim sojuszu – mówi Rita, która uciekła do Budapesztu kilka dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji.

– W czasie kiedy wybuchła wojna, byłam w pociągu. Wracałam od przyjaciół ze Lwowa. Kilka dni później musiałam uciekać. Nie mam gdzie wrócić, domy moich bliskich zostały ostrzelane. Czuję się bezpiecznie w Budapeszcie, ale nie mogę się pogodzić z tym, że mimo wsparcia wielu Węgrów, rząd twierdzi, że jest neutralny. Uważam, że to nie fair, tak się nie da – dodaje.

Rita apelowała do węgierskiego rządu o większe wsparcie dla Ukrainy
Rita apelowała do węgierskiego rządu o większe wsparcie dla Ukrainy© Wirtualna Polska | PM

– Właśnie dlatego przygotowałam plakat, żeby przypomnieć, że Węgrzy też byli w podobnej sytuacji. Przecież oni też w 1956 roku musieli walczyć z Rosjanami o to, żeby móc być Węgrami. Byli sami, niemal bez wsparcia Zachodu. Jak teraz mogą o tym nie pamiętać?! – mówi z zaangażowaniem Rita.

Dziewczyna dopytywana o to, czy nie jest zawiedziona, że manifestacja nie przyciągnęła rekordowych tłumów, podkreśla, że każdy gest ma znaczenie. – Jestem wdzięczna wszystkim zaangażowanym. Na tym się skupiam. Najgorsza jest bierność, więc dobrze, że ludzie przyszli, zabrali ze sobą plakaty, które jasno pokazują, co myślą – podkreśla.

"Węgrzy mocno podzieleni"

Protest był też bardzo ważny dla Leny, Ukrainki, której przyszły mąż jest Węgrem.

– Mieszkam tu od siedmiu lat. Ostatnio jest to trudniejsze, bo węgierski rząd w swoich działaniach jest prorosyjski. Społeczeństwo jest mocno podzielone. Ludzie słyszą w prorządowych mediach, że Orban walczy o neutralność i część w to wierzy. Nie mogę tego zrozumieć, bo rosyjski reżim jest zagrożeniem nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego wolnego świata. Żadna normalna osoba nie może wspierać rosyjskiego reżimu – mówi.

Lena jest Ukrainką, od 7 lat mieszka na Węgrzech razem z narzeczonym.
Lena jest Ukrainką, od 7 lat mieszka na Węgrzech razem z narzeczonym. © Wirtualna Polska | PM

Lena podkreśla, że rodzina jej przyszłego męża oraz większość przyjaciół angażują się w pomoc Ukrainie, m.in. prowadzą zbiórki wspierające Wojska Obrony Terytorialnej.

– To jednak przede wszystkim postawa ludzi z naszego otoczenia, ale znam też ludzi, dobrze wykształconych, podróżujących po świecie, którzy powtarzają, że popierają podejście Fideszu i zagłosują na nich. Mówią, że za wojną stoją Stany Zjednoczone, a węgierski rząd wspiera rodziny i ich sytuacja ekonomiczna jest stabilna. Boją się, że zaangażowanie po stronie Ukrainy zabierze im to wszystko, dlatego nie można zgodzić się na transport broni przez Węgry – opowiada w rozmowie z WP.

– Odpowiadam im, że po ukraińskim niebie latają rosyjskie samoloty, i to rosyjscy żołnierze zabijają naszych ludzi, to z rosyjskich samolotów spadają bomby na nasze domy. To nie jest robota Amerykanów tylko Rosjan. Nie wiem, jak można tak myśleć, ale wiem, że tacy ludzie również tutaj są – dodaje Lena.

– Cześć, jak się masz? – pytam dalej ludzi w tłumie. –  Dobrze, moja rodzina żyje – odpowiada Anastazja, która od kilku lat mieszka w Budapeszcie z mężem Polakiem oraz córką. Jest Ukrainką, jej rodzina żyje w Dnipro. Przyszli całą rodziną na protest, ponieważ nie podoba się im postawa węgierskiego rządu, który nie skrytykował inwazji Rosji na Ukrainę oraz działań Putina.

Podczas protestu przemawiali m.in. aktywistka Dasha Malakhova, aktor i ceniony reżyser tworzący teatr alternatywny Béla Pintér Jászai Mari, nauczycielka i aktywistka Kata Törley oraz historyk Krisztián Ungváry specjalizujący się w zagadnieniach związanych z historią wojskową i bezpieczeństwem.

Z Budapesztu Patryk Michalski, Wirtualna Polska oraz Jakub i Anna Górniccy, Outriders

Wybrane dla Ciebie