WP ujawnia: Tak awansował Łukasz Piebiak. Pozorny konkurs w KRS?
Łukasz Piebiak czeka na nominację prezydenta do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W połowie maja nowa Krajowa Rada Sądownictwa odrzuciła kandydatów z większym doświadczeniem i przegłosowała awans dla byłego wiceministra sprawiedliwości. W Wirtualnej Polsce ujawniamy protokół z jego wysłuchania w konkursie.
Z przeanalizowanych przez nas dokumentów wynika, że były zastępca Zbigniewa Ziobry - w konkursach do Izby Ogólnoadministracyjnej NSA - został uznany przez nową KRS za lepszego kandydata do awansu niż dziewięcioro sędziów z wieloletnim doświadczeniem orzeczniczym w wojewódzkich sądach administracyjnych, a nawet oddelegowanych do NSA. Z protokołu, który jako pierwsi ujawniamy w WP, wynika, że członkowie nowej KRS zadali byłemu wiceministrowi sprawiedliwości wyłącznie pytania o charakterze kurtuazyjnym. Na ich podstawie trudno dowieść, że kandydat ma kompetencje, by trafić do najważniejszego sądu administracyjnego w Polsce.
Tuż po długim weekendzie majowym zespół konkursowy nowej KRS wysłuchał dwudziestu kandydatów w konkursach do Izby Ogólnoadministracyjnej Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wśród nich znalazł się Łukasz Piebiak. Były zastępca Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości odszedł z resortu po tym, jak jego nazwisko było wymieniane przez media w kontekście "afery hejterskiej". Po dymisji w oświadczeniu tłumaczył, że nie chce, by zamieszenie wokół niego odbijało się na reformie wymiaru sprawiedliwości, której poświęcił cztery lata pracy.
W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" stwierdził, że "afera hejterska" to sprytne oszustwo. Mimo to, na ponad rok wycofał się z życia publicznego. Na początku roku sędzia postanowił jednak wyjść z cienia: ogłosił, że chce być członkiem nowej KRS, następnie walczył o awans do Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego.
Krajowa Rada Sądownictwa uznała, że Łukasz Piebiak - mimo braku szczególnych osiągnięć w dziedzinie prawa administracyjnego - zasługuje na awans do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Członkowie Rady w tych samych konkursach do Izby Ogólnoadministracyjnej odrzucili m.in. Sławomira Wojciechowskiego, który od 17 lat orzeka w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Łodzi, Agnieszkę Wilczewską-Rzepecką z dziesięcioletnim doświadczeniem w NSA czy Mariusza Kotulskiego, który w NSA pracuje od 5 lat. Zastosowanym kryteriom dziwiła się nawet sędzia Ewa Łąpińska, jedna z członkiń KRS, co opisywaliśmy w WP.
Szczegóły wysłuchania. Piebiak chwali się umową z Tajwanem
Protokół z konkursowego wysłuchania byłego wiceministra sprawiedliwości zajmuje niecałą stronę A4. Jego prezentacja ogranicza się do autoprezentacji i odpowiedzi na pytanie o relacje między prawem unijnym a polską konstytucją - podkreśla, że prawo unijne musi być zgodne z krajowym. Sędzia poświęcił najwięcej czasu na szczegóły dotyczące pracy w resorcie sprawiedliwości. Stwierdził, że za awansem do Naczelnego Sądu Administracyjnego przemawia między innymi fakt, że jako wiceminister sprawiedliwości wydawał decyzje administracyjne, które dotyczyły urlopu dla poratowania zdrowia oraz egzaminów zawodowych. Dodał też, że kreował politykę zagraniczną w resorcie. Nie opowiedział jednak o żadnych konkretnych orzeczeniach z zakresu prawa administracyjnego i nie przedstawił publikacji. Poniżej ujawniamy pełną treść wysłuchania Łukasza Piebiaka przez pięcioosobowy zespół KRS.
Treść protokołu z wysłuchania Łukasza Piebiaka w konkursie do Naczelnego Sądu Administracyjnego:
"Pan Łukasz Piebiak udzielił następujących odpowiedzi na pytania członków zespołu:
Dołączyłem do zgłoszenia bardzo obszerny życiorys. Nie będę zajmował czasu na powtarzanie rzeczy zawartych w moim zgłoszeniu. Jestem sędzią, byłem delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości i Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Staram się o etat w ramach sądownictwa administracyjnego, ponieważ będąc podsekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości startowałem w konkursach na wolne stanowiska w wojewódzkich sądach administracyjnych. Zobowiązany byłem wtedy podać sygnatury spraw, w których orzekałem i poddać się ocenie. Te wszystkie dokumenty znajdują się w archiwach rady i mogą być pomocne w ocenie mojej kandydatury. Oceny dokonywane przez sędziów administracyjnych były za każdym razem bardzo dobre i wyróżniające. W tym względzie wnoszę, aby zespół zapoznał się z tymi dokumentami. Zdobyłem doświadczenie w orzekaniu w sądzie ochrony konkurencji i konsumentów, gdzie zajmowałem się interpretacją przepisów prawa administracyjnego. Zetknąłem się w sferze orzeczniczej z praktyką prawa administracyjnego.
Blisko 4 lata byłem delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości i wykonywałem obowiązku podsekretarza stanu. Pozwoliło mi to zapoznać się z praktyką administracji publicznej. Wydawałem z upoważnienia ministra decyzje administracyjne. Podlegały one kontroli WSA w Warszawie i NSA. Dotyczyły one urlopów dla poratowania zdrowia oraz egzaminów zawodowych w wolnych zawodach prawniczych. Jest to atut mojej kandydatury. Nie jestem pierwszym kandydatem, który pełnił wysokie stanowisko w administracji publicznej i skutecznie ubiegał się o wolne stanowisko w sądzie administracyjnym.
Uczestniczyłem w szkoleniach międzynarodowych dotyczących prawa administracyjnego i międzynarodowego.
Jeżeli chodzi o pracę w charakterze podsekretarza stanu to pełniłem nadzór nad dwoma departamentami obsługującymi sądownictwo powszechne. Przez 4 lala wszystkie sprawy międzynarodowe dotyczące wymiaru sprawiedliwości były przeze mnie obsługiwane. Prowadziłem de facto politykę zagraniczną Ministerstwa Sprawiedliwości. Udało się co najmniej kilka pozytywnych rzeczy zrobić w tym zakresie. Między innymi podpisaliśmy umowę międzynarodową z Tajwanem dotyczącą współpracy w sprawach karnych.
Prowadziłem również działalność szkoleniową w KSSiP, a w dniu wczorajszym otrzymałem propozycję prowadzenia wykładów dla aplikantów aplikacji ogólnej.
Na pytanie o kwestię relacji prawa Unii Europejskiej i polskiej konstytucji w odniesieniu do wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zawieszającego Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego:
Mam ugruntowany pogląd na tę kwestię. Najwyższym prawem w Polsce jest konstytucja. Wynika to wprost z jej art. 91. Jeżeli dochodzi do konfliktu na gruncie prawa unijnego i konstytucji to prawo unijne musi być zgodne z konstytucją".
"To nie jest konkurs, ja nazywam to ustawką"
W zespole wysłuchującym kandydatów znalazło się pięcioro członków Krajowej Rady Sądownictwa: Jarosław Dudzicz, Dariusz Drajewicz, Joanna Kołodziej-Michałowicz, Grzegorz Furmankiewicz oraz Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS. Co ciekawe, Łukasz Piebiak podpisał się na liście poparcia Joanny Kołodziej-Michałowicz, kiedy sędzia walczyła o zasiadanie w KRS.
O ocenę przebiegu konkursu do Naczelnego Sądu Administracyjnego poprosiliśmy prawników. Według sędziego Waldemara Żurka, byłego rzecznika Krajowej Rady Sądownictwa poprzedniej kadencji w wysłuchaniu Łukasza Piebiaka nie ma nic, co wskazywałoby na jego szczególną wiedzę w zakresie prawa administracyjnego.
- To jest kariera czysto polityczna, policzek dla wszystkich sędziów, którzy próbują awansować merytoryczną pracą i naukowców, którzy zajmują się tą dziedziną prawa. Łukasz Piebiak mówi przede wszystkim o decyzjach administracyjnych, które podejmował w Ministerstwie Sprawiedliwości, m.in. o urlopach sędziowskich dla poratowania zdrowia. To jest po prostu komedia. Co podpisanie umowy z Tajwanem czy prowadzenie polityki zagranicznej Ministerstwa Sprawiedliwości ma wspólnego z umiejętnościami z prawa administracyjnego? Brakuje mi słów – komentuje Waldemar Żurek.
- To nie jest konkurs, ja nazywam to ustawką. Warto zwrócić uwagę, że niebawem kończy się kadencja prezesa NSA. Wydaje mi się, że pan Piebiak ma zapewne kolejne zadanie do wykonania – przejęcie NSA. Myślę, że będzie próbował tam robić porządki – dodaje sędzia.
Podobne zdanie ma adwokatka Sylwia Gregorczyk-Abram z inicjatywy "Wolne Sądy", która podkreśla w WP, że w NSA powinny zasiadać osoby z ogromnym doświadczeniem i dorobkiem naukowym. Według niej trudno je znaleźć w wysłuchaniu byłego wiceministra sprawiedliwości.
- Z zadanych pytań i odpowiedzi absolutnie nie wynika, że kandydat legitymuje się szczególną wiedzą wymaganą w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Konkursy toczące się przed neo-KRS przede wszystkim służą temu, by wybierać w nich osoby, które są podległe władzy i idą z nią ręka w rękę. To również rodzaj odwdzięczania się. Wiemy, że niektórzy członkowie neo-KRS zawdzięczają Łukaszowi Piebiakowi stanowiska prezesów i wiceprezesów sądów. Te osoby powinny wstrzymać się od głosu – mówi prawniczka.
- To bardzo niepokojące, że osoba, która ma zasiadać w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, ma taki pogląd na relacje między prawem europejskim a konstytucją. Wiadomo, że jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej jest pierwszeństwo prawa unijnego – dodaje Sylwia Gregorczyk-Abram.