Wójt cofnął zgodę na protest na granicy z Ukrainą. Protestujący: Nie zejdziemy z niczym
Wójt gminy Dorohusk Wojciech Sawa rozwiązał protest przewoźników na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w tej gminie. Jak dowiaduje się WP, to jeszcze nie kończy blokad. Przewoźnicy zapowiadają zaskarżenie decyzji do sądu. W Hrebennem oraz Korczowej blokady będą kontynuowane.
11.12.2023 18:30
- Nie była to łatwa decyzja. Wójt uwzględnił skargi innych lokalnych przedsiębiorców skarżących się na to, że blokada utrudnia wymianę towarową z Ukrainą - mówi Katarzyna Rafalska, zastępca wójta gminy Dorohusk.
- Problem stał się na tyle istotny, że groziło to już zwolnieniami w naszych lokalnych firmach. Wpłynęła też skarga, że transport bananów zbyt długo oczekiwał na granicy i doszło do strat. Tymczasem według deklaracji protestujących żywność miała być przepuszczana - wyjaśnia urzędniczka.
W Dorohusku protest rozpoczął się 6 listopada, a podczas zgłoszenia czas jego trwania ustalono do 3 grudnia. - Zakładaliśmy, że do tego czasu strony dojdą do porozumienia. Ale tak się nie stało. Mimo to zdecydowaliśmy, aby nie przedłużać zgody na kontynuowanie protestu - podsumowała zastępca wójta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spór na granicy z Ukrainą. Zapowiadają kontynuowanie blokad
Katarzyna Rafalska wyjaśniła, że w poniedziałek o godz. 13 zgodnie z procedurą o rozwiązaniu protestu przewoźnicy zostali dwukrotnie wezwani do rozejścia się i opuszczenia zgromadzenia. Przy czym protestujący w ciągu 72 godzin mogą jeszcze odwołać się od decyzji wójta do sądu.
- Oczywiście, złożymy skargę do sądu - przekazał WP Rafał Mekler, właściciel firmy transportowej z woj. lubelskiego i jeden z liderów protestu przewoźników. Zapowiedział kontynuowanie blokad na przejściach w Hrebennem oraz Korczowej. Tłumaczy to nastrojami protestujących przewoźników. - Spór zaszedł zbyt daleko i po ponad miesiącu nie możemy zejść z granicy z niczym. Przewoźnicy biorący udział w proteście się na to nie zgodzą - dodał.
W Hrebennem oraz Korczowej blokady będą kontynuowane. Na tych przejściach przewoźnicy zgłosili, że protest ma trwać do początku lutego.
"Haniebna blokada". Incydenty na granicy
Emocje na polsko-ukraińskiej granicy nie maleją. Tydzień temu w Dorohusku ukraiński kierowca staranował blokadę. Protestujący skarżą się, że o mało nie przejechał ludzi. Komisarz Ewa Czyż, rzeczniczka prasowa policji w Chełmie potwierdziła, że kierowca został ukarany mandatem 1500 zł za stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu. Zdarzało się, że policja interweniowała, gdy zdenerwowani oczekiwaniem ukraińscy kierowcy szli gromadą na blokadę, aby rozpędzić protest.
Przewoźnicy chcą, aby w relacjach Polska-Ukraina wprowadzono system wzajemnych zezwoleń na usługi transportowe oraz stworzenia wolnego pasa ruchu dla aut ciężarowych, które na pusto wracają z Ukrainy do Polski. Tłumaczone jest to tańszą konkurencją ze strony ukraińskich firm. Ponadto polscy przewoźnicy skarżyli się, że w kolejce po ukraińskiej stronie granicy czekają nawet kilkanaście dni.
Z kolei strona ukraińska oczekuje pełnej swobody działania ukraińskich przewoźników - co gwarantuje zawarte w czasie wojny porozumienie z Unią Europejską. Pomimo kilku spotkań polskich i ukraińskich urzędników oraz protestujących do porozumienia w sprawie postulatów nie doszło.
Ukraińscy politycy twierdzili, że blokady opóźniają dostawy humanitarne i wojskowe. Ambasador Ukrainy w Polsce Wasyl Zwarycz oraz wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk nazwali protest "haniebną blokadą".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski