Putin użyje wojsk Kim Dzong Una? Pentagon wydał ostrzeżenie
Pentagon informuje, że Stany Zjednoczone obserwują możliwość przerzucenia wojsk Korei Północnej do Rosji. W tym scenariuszu koreańska armia miałaby wziąć udział w wojnie na Ukrainie.
- Myślę, że gdybym dowodził personelem wojskowym Korei Północnej, zakwestionowałbym wysłanie moich sił w charakterze mięsa armatniego w nielegalnej wojnie przeciwko Ukrainie - powiedział rzecznik amerykańskiego Departamentu Obrony generał Patrick Ryder.
Zdaniem wojskowego pogłoski o możliwym udziale północnokoreańskich wojsk na froncie są czymś, co "zdecydowanie należy monitorować". - Widzieliśmy straty wojsk rosyjskich. Będziemy się temu przyglądać - stwierdził.
Stany Zjednoczone i Korea Południowa oskarżyły władze w Pjongjangu o przekazywanie Rosji broni w celu wykorzystania jej podczas wojny na Ukrainie. Rosja i Korea Północna odrzuciły te zarzuty. Jednocześnie w ubiegłym roku kraje te zapowiedziały pogłębienie współpracy militarnej podczas wizyty Kima we Władywostoku, gdzie we wrześniu spotkał się z Putinem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Wróg zbiera siły". Pokazali, jak wygląda front pod Czasiw Jarem
Putin w Korei Północnej
W czerwcu tego roku Władimir Putin po raz pierwszy od 24 lat odwiedził Koreę Północną. Przywódca Rosji w Pjongjangu spotkał się z Kim Dzong Unem i podpisał traktat o wszechstronnym partnerstwie strategicznym.
- Podpisane porozumienie przewiduje m.in. wzajemną pomoc w przypadku agresji na jedną ze stron tej umowy - oświadczył Putin po rozmowach z przywódcą Korei Północnej.
Rosyjski dyktator oznajmił również, że Rosja nie wyklucza rozwijania współpracy wojskowo-technicznej z Koreą Północną w ramach tego porozumienia. Rosyjskie media relacjonowały, że kwestie dotyczące bezpieczeństwa i spraw międzynarodowych zajęły dużą część spotkania z Kim Dzong Unem.
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski