Bardzo włochaci żołnierze
Pies-żołnierz i jego przewodnik mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Przekonał się o tym sierżant Lis, gdy podczas powrotu z patrolu MRAP, którym się przemieszczali, najechał na IED (Improwizowany Ładunek Wybuchowy). Huk, dym i kurz były ogromne. Pierwsza myśl przewodnika: „gdzie jest mój pies?”. Na szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, ale Dana miała stłuczoną łapę. Mimo to, bezpośrednio po wybuchu, bez względu na ból pomagała w dalszym przeszukiwaniu terenu. „To zuch” – mówią o niej zgodnie członkowie załogi MRAP-a, tym bardziej, że pies ma doskonały słuch i węch. Głośny wybuchu musiał być dla Dany bardzo stresujący.