Koniec wojny? Jest głos ekspertów
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow twierdzi, że wojna zakończy się jeszcze w tym roku. Innego zdania są eksperci z Wielkiej Brytanii. W ich opinii jest to mało prawdopodobne.
Dla Ukrainy nie ma innej możliwości zakończenia wojny niż odzyskanie wszystkich okupowanych terytoriów, ale mało prawdopodobne, by udało się to w tym roku - przekazali uczestnicy konferencji "Rosyjska inwazja na Ukrainę: dziennikarze, wojna, uchodźcy", która odbyła się we wtorek wieczorem w Londynie.
Jest to sprzeczne ze słowami ukraińskiego ministra obrony. Reznikow zapytany przez "Gazetę Wyborczą", czy jego wcześniejsze słowa o tym, że uda się zakończyć wojnę do końca roku, są aktualne, odpowiedział, że "absolutnie nic się nie zmieniło".
- Jestem z natury optymistą, ale także zawodowym prawnikiem, więc nie formułuję swoich ocen, bazując na myśleniu życzeniowym, tylko na faktach - wskazał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Eksperci z Wysp o wojnie w Ukrainie
Luke Harding, korespondent zagraniczny dziennika "The Guardian" wskazał, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski chce nie tylko przywrócenia integralności terytorialnej kraju, ale też postawienia przed międzynarodowym trybunałem odpowiedzialnych i powrotu uprowadzonych dzieci. Uważa jednak, że całkowite odzyskanie terytoriów przez Ukrainę w 2023 r., o czym mówił Zełenski, jest mało prawdopodobne. - Ukraina ma większe szanse na odzyskanie południa, w tym Krymu, niż Doniecka i Ługańska, ale niestety obawiam się, że będzie to długa wojna - powiedział.
Natomiast Roland Oliphant, korespondent zagraniczny dziennika "Daily Telegraph", podkreślił, że kluczowe do tego, by w ogóle można było mówić o odzyskaniu przez Ukrainę okupowanych terytoriów, jest zachodnie wsparcie, ale to jest jego zdaniem dawkowane zbyt powoli. - Tak długo, jak na Zachodzie jest poczucie, że to jest także dla nas wojna o znaczeniu egzystencjalnym, Ukraina ma szansę ją wygrać. Jak długo to potrwa? Rosja z pewnością liczy na przeciągnięcie jej do wyborów prezydenckich w USA w 2024 r., które mogą to zmienić - wskazał.
Z kolei ukraiński dziennikarz i korespondent wojenny Roman Boczkała powiedział, że niestety zgadza się z opiniami, iż będzie to długa wojna, ale podkreślił, że bieżący rok jest kluczowy. - Ukraina ma obecnie silne wsparcie, silnych sojuszników, ale ta sytuacja może się nie utrzymać przez wiele lat. Nie wiemy, czy w przyszłości ktoś inny nie rozpocznie wojny w innej części świata, albo czy nie wydarzy się jakaś nowa katastrofa w rodzaju COVID-u i w efekcie Ukraina spadnie z pierwszego planu dla Europy czy USA. Dlatego musimy działać szybko. W przeciwnym razie będzie to kolejny zamrożony konflikt albo nawet Putin może mieć jeszcze jedną szansę zaatakowania Kijowa - ocenił.
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"