Wojna w Ukrainie. Podano prawdopodobne miejsce spotkania Putina i Zełenskiego
Trwają spekulacje na temat potencjalnego spotkania prezydentów Ukrainy i Rosji. Według kierującego ukraińską grupą negocjacyjną Dawyda Arachamiji, do rozmowy Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim mogłoby dojść w Turcji. Dokładne miejsce i data nie są jeszcze znane. Arachamija dodał, że Rosja "ustnie" zaakceptowała warunki porozumienia.
O konieczności spotkania prezydentów Rosji i Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił już od pierwszych dni inwazji. Jednak na początku strona rosyjska nie odnosiła się do tych propozycji. Pierwsze sygnały z Kremla o tym, że mogłoby dojść do takich rozmów, pojawiły się kilka dni temu.
Pozytywne nastawienie Rosji potwierdza też ukraiński negocjator. Z jego relacji wynika, że w ocenie Moskwy projekt porozumienia pokojowego jest na tyle zaawansowany, że możliwe są bezpośrednie konsultacje prezydentów obu krajów.
- Nie są znane data ani miejsce, ale my uważamy, że z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie to Stambuł albo Ankara - powiedział Dawyd Arachamija na antenie ukraińskiej telewizji.
Putin jak Hitler? "Napisał wyraźnie, jakie ma wizje Rosji"
Rozmowy Ukraina-Rosja. Są pierwsze szczegóły porozumienia
Według polityka, Rosja i Ukraina są bliskie porozumienia. Jedyną kością niezgody pozostaje status Krymu. Arachamija zaznaczył też, że na razie strona rosyjska jedynie "ustnie" wyraziła akceptację dla ukraińskiego projektu porozumienia.
Ma on zakładać m.in., że Ukraińcy w drodze referendum zdecydują ws. gwarancji bezpieczeństwa dla swojego kraju oraz jego neutralnego statusu.
Jak wskazuje portal Ukraińska Prawda, Arachamija podkreślił, że Ukrainie "zależy na gwarancjach państw posiadających broń jądrową - Francji, USA, Wielkiej Brytanii i Chin".
Przeczytaj też:
Źródło: PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski