Wojna o narybek
Do bram szkół wyższych puka niż demograficzny. Malejąca liczba studentów oznacza topniejące zyski uczelni i coraz silniejszą rywalizację, którą przetrwa tylko część szkół. Pierwsze oznaki nadciągającego kryzysu ujawniła tegoroczna rekrutacja -ocenia "Dziennik Polski".
W tym roku o miejsce na Akademii Ekonomicznej walczyło około 2000 kandydatów mniej niż w ubiegłych latach. Na Politechnice Krakowskiej liczba studentów stacjonarnych I roku zmniejszy się o 200 osób. Skutki niżu odczuwają również Akademia Rolnicza i Akademia Górniczo-Hutnicza - szczególnie w liczbie kandydatów na studia niestacjonarne.
W tym roku niż demograficzny był już wyraźnie widoczny. Przewidywaliśmy to zjawisko i spodziewaliśmy się, że załamanie nastąpi - w kolejnych latach może być ono jeszcze głębsze, ponieważ liczba absolwentów szkół średnich będzie dramatycznie malała - mówi rektor Akademii Ekonomicznej prof. Ryszard Borowiecki.
Zdaniem byłego rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Franciszka Ziejki, z nadchodzącego okresu rywalizacji o malejącą liczbę studentów zwycięsko wyjdą uczelnie najsilniejsze i - paradoksalnie - najsłabsze. Niż demograficzny uderzy przede wszystkim w szkoły średnie, które będą chciały utrzymać się na rynku zachowując pewien poziom. Dobre uczelnie nie powinny odczuć zmian demograficznych; pojawi się natomiast duża grupa szkół, które będą po prostu sprzedawać dyplomy- uważa prof. Ziejka.
Zdaniem znawców szkolnictwa wyższego skutki niżu złagodzi moda na ciągłe dokształcanie się, za sprawą której rośnie popularność studiów podyplomowych, uzupełniających i kursów letnich. Kołem ratunkowym dla rywalizujących o studenta uczelni ma być także narybek zagraniczny. Na Uniwersytecie Jagiellońskim - który nie odczuwa jeszcze żadnych skutków kryzysu demograficznego - studiuje dzisiaj około 1000 obcokrajowców. Kandydaci z zagranicy są również nadzieją szkół prywatnych.
Były minister edukacji prof. Mirosław Handke uważa, że malejąca liczba słuchaczy wymusi na uczelniach łączenie sił. Jego zdaniem szkoły wyższe o podobnym profilu - jak Akademia Górniczo-Hutnicza i Politechnika Krakowska - powinny scalić swoje struktury - pisze "Dziennik Polski". (PAP)