"Widzew się szarpie jak komornik szafę"
Sam autor napisów nie jest kibicem i nie przepada za piłką nożną. - Denerwowały mnie inwektywy i przekleństwa, które bazgrali na murach pod swoim adresem, postanowiłem więc z tego zażartować - tłumaczył w rozmowie z "Expressem Ilustrowanym".
- Pierwszy napis pojawił się trochę z przypadku. Kolega zostawił u mnie w domu puszkę farby i powiedział, że mogę z nią zrobić co chcę. Na opuszczonym budynku przy ul. Stefana wymalowałem więc napis: "Widzew to ciapy" - opowiadał.