Wojna Izraela z Iranem. Ekspert ostrzega przed scenariuszem: "Lepiej, aby on przeżył i został osądzony"
Ajatollah Ali Chamenei, najwyższy przywódca Iranu może stać się celem izraelskiej strategii "dekapitacji dowództwa". Premier Binjamin Netanjahu wprost zasugerował, że fizyczna eliminacja Chameneiego mogłaby zakończyć trwający konflikt z Islamską Republiką. Tymczasem, jak ostrzega iranista Łukasz Przybyszewski, taki scenariusz mógłby przynieść poważne, niekoniecznie korzystne skutki.
- Możliwe, że dojdzie do likwidacji Chameneiego, ale optymalną opcją byłoby, gdyby został pojmany przez własnych ludzi i osądzony na miejscu. Taki scenariusz dałby szansę na symboliczne i polityczne rozliczenie reżimu Republiki Islamskiej. Lepiej, aby przeżył i został osądzony - komentuje Łukasz Przybyszewski w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Wątpię jednak, by do tego doszło. Chamenei od lat buduje wokół siebie kult męczeństwa. On raczej nie da się złapać jak tchórz - dodaje ekspert, który zapowiada też przewrót władzy w Iranie.
We wtorek izraelskie media poinformowały o uśmierceniu jednego z wyznaczonych następców, czwórki dowódców wojskowych, którzy zginęli w pierwszym dniu ataku Izraela na Iran. - Wszyscy będą po kolei likwidowani. Każdy, kto wejdzie na miejsce poprzednika, będzie celem - ocenia Przybyszewski, wskazując na konsekwentną realizację izraelskiej doktryny eliminacji przywódców odpowiedzialnych za działania zbrojne. Opisywaliśmy to jako kampanię "dekapitacji dowództwa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Netanjahu planował zamach? "Nie poszło po myśli Izraela"
Choć wśród izraelskich i amerykańskich decydentów pojawiają się głosy o konieczności "odcięcia głowy reżimowi", Przybyszewski podkreśla, że śmierć Chameneiego, zwłaszcza w wyniku zamachu, może paradoksalnie wzmocnić jedność irańskich elit. - Grozi to symboliczną mobilizacją społeczeństwa wokół flagi i reżimu - podsumowuje.
Ekspert podkreśla, że po ewentualnym upadku reżimu, istnieje możliwość pojawienia się irańskich weteranów na innych frontach wojennych. - Część lojalnych żołnierzy może próbować ucieczki na północ, w stronę Rosji, gdzie Iran zacieśnia relacje wojskowe. Istnieje ryzyko, że niektórzy z nich pojawią się później na froncie ukraińskim. To dla nas w Polsce może oznaczać realne zagrożenie - ostrzega iranista.
To komentarz do pogróżek wygłoszonych w poniedziałek wieczorem przez premiera Izraela Binjamina Netanjahu. Ten w rozmowie z amerykańską stacją ABS potwierdził, iż rozważa atak na Chameneiego. "To zakończy konflikt, nie go zaostrzy" - odparł. Tym samym izraelski lider otwarcie włączył ten najbardziej kontrowersyjny wariant do debaty strategicznej. Jak przypominają eksperci, przywódcy krajów nie "polowali na siebie" podczas ostatnio toczonych wojen.
Groźby premiera Binjamina Netanjahu wobec irańskiego przywódcy, skomentował również dr Karol Szulc, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego. Nie ma on wątpliwości, że izraelski rząd rozważa najbardziej radykalne rozwiązania. - I Netanjahu, i Trump są kuszeni wizją likwidacji najwyższych władz Iranu. Ale Izraelczycy, w przeciwieństwie do Trumpa, kalkulują, że taki krok może przynieść odwrotny skutek i scementować społeczne poparcie dla reżimu - powiedział WP dr Karol Szulc.
W rozmowie z amerykańską stacją ABC News Netanjahu odniósł się do niepotwierdzonych informacji o tym, że kilka dni wcześniej Izrael miał okazję przeprowadzić atak na Chameneiego, lecz plan ten został rzekomo zawetowany przez prezydenta USA Donalda Trumpa. Netanjahu odparł: - To nie doprowadzi do eskalacji konfliktu, lecz do jego zakończenia - powiedział.
Premier ocenił, że przez ponad pół wieku reżim w Teheranie destabilizuje cały Bliski Wschód. - Iran chce wiecznej wojny i doprowadza nas na skraj wojny nuklearnej -przekonywał. Dodał, że jedynym sposobem na powstrzymanie agresji Islamskiej Republiki jest "stawienie czoła siłom zła".
Netanjahu nie potwierdził jednoznacznie, czy plan ataku na Chameneiego zostanie zrealizowany. Powiedział jedynie: "Robimy to, co musimy zrobić".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
