Wnuk Lecha Wałęsy ukarany. Jest prawomocny wyrok
Jazda po alkoholu, zniszczenie auta, agresja i groźby - to wszystko przypisywane jest Dominikowi W. Wnuk Lecha Wałęsy ma problem z prawem i to nie jeden. Wciąż czeka na decyzje sądu. W jednej sprawie - naruszenie nietykalności cielesnej 20-latki - wyrok właśnie zapadł.
- Dziadek zawsze pomoże, ale troszeczkę mi się rozstroił ten wnuk. Nie przynosi mi chwały, ale staram się, jak mogę. Musi ponieść konsekwencje. Chłopak źle zrobił i poniesie karę - mówił w środę WP Lech Wałęsa. Jak powiedział były prezydent, tak się stało. W piątek sąd wydał wyrok w sprawie Dominika W.
Pół roku ograniczenia w formie prac społecznych (20 godzin w miesiącu) - to kara dla Dominika W. Za naruszenie nietykalności osobistej 20-letniej kobiety.
Sprawa sięga 30 października 2015 roku. Wtedy, w centrum miasta Dominik W., razem z innymi mężczyznami, zaczepił kobiety, wyzywając partnerkę jednego z nich. Doszło do szarpaniny.
Tym razem wyrok jest prawomocny. Sąd Okręgowy utrzymał bowiem ten z sierpnia, niższej instancji.
Wtedy zarządzono dla Dominika W. pół roku ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 20 godzin w miesiącu, a także pisemne przeprosiny oraz zapłatę 1000 złotych nawiązki na rzecz poszkodowanej oraz zwrot poniesionych przez nią kosztów pomocy prawnej (ponad 1,3 tys. zł).
Kłopotów z prawem ma więcej
W innej sprawie, ale również z jego udziałem we wtorek toczyła się rozprawa. 25 lutego 21-latek rozbijał się, pod wpływem alkoholu i bez uprawnień, volkswagenem po ulicach gdańskiej Oruni. Jechał zygzakiem, uderzał w zaparkowane samochody, wjeżdżał na chodnik. Osobie, która próbowała go zatrzymać, groził, że ją zabije.
Zarzuty, które usłyszał to między innymi: jazda po pijanemu, znieważenie policjanta, przemoc wobec ochroniarza. Grozi mu nawet 12 lat więzienia.
W sądzie przyznał, że to co zrobił, "to była głupota". Jednak poza prowadzeniem auta pod wpływem alkoholu i uszkodzeniem jednego samochodu nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.
We wtorek zeznawały pielęgniarki, które pobierały od Dominikowi W. krew. Jak powiedziały, 21-latek był wulgarny wobec nich i policjantów. Jedna z nich stwierdziła, że mężczyzna się szarpał, wyrywał i funkcjonariusze musieli go obezwładnić. - Cały czas był pobudzony i agresywny. Zagrażał sobie i wszystkim wokół niego - zeznawała pielęgniarka.
Co więcej, Dominik W. miał kopnąć jednego z policjantów i krzyczeć: "Nie wiecie, kim jest mój dziadek”. Poza pielęgniarkami zeznania złożył też ochroniarz marketu, przed którym zaparkował 21-latek.
To jeszcze nie koniec
Ochroniarz wyszedł ze sklepu, na prośbę kobiety, która podkreślała że kierowcy trzeba zabrać kluczyki, bo jest pod wpływem alkoholu i uderzył w jej samochód na skrzyżowaniu.
- Wyszedłem ze sklepu, chciałem go zatrzymać, on odpalił silnik i próbował odjechać, uderzył w dwa zaparkowane samochody. (...) - Groził mi, wyzywał, szarpał się - relacjonował ochroniarz.
Sprawa jest w toku. 7 lutego ma zeznawać ostatni świadek - lekarz, który był obecny przy pobieraniu krwi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl