Wniosek do prokuratury ws. finansów Biedronia. Wiosna odpowiada na zarzuty
Nie ustają dyskusje na temat rzekomo "nielegalnego" finansowania partii Wiosna. Narodowcy zawiadamiają prokuraturę, Kukiz mówi o wpływach Georga Sorosa, a politycy PO szukają tropów w Niemczech. W tle ABW i tajemniczy wniosek-widmo. A Robert Biedroń? Zagląda w kiesę konkurencji.
Połowa lutego. Paweł Kukiz – członek sejmowej komisji ds. specsłużb – przyznaje w rozmowie z WP, że w opinii jego i jego formacji kwestia finansowania partii Roberta Biedronia jest tak niejasna i tajemnicza, że powinny zająć się nią służby specjalne.
– Złożymy pismo do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z wnioskiem o sprawdzenie i przeanalizowanie finansów partii Wiosna – zapewnia nas lider Kukiz'15 (więcej na ten temat tutaj).
Gdy miesiąc później pytamy polityka, czy zawiadomienie zostało faktycznie złożone, lider Kukiz'15 wzrusza ramionami: – Nie wiem, a nie zostało?
Rozmawiamy na sejmowym korytarzu. Podchodzi do nas poseł Robert Winnicki. – Noo, powiem ci Robert, że super sprawa z tym zawiadomieniem do prokuratury – gratuluje Winnickiemu Paweł Kukiz.
CZYTAJ WIĘCEJ: Robert Biedroń ma kłopoty. Winnicki składa zawiadomienie do prokuratury
I uśmiecha się do nas: – No, widzi pan? Winnicki wszystko załatwił!
Przypomnijmy: narodowcy zawiadomili w środę prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez partię Wiosna. Ich zdaniem finansowanie formacji Roberta Biedronia jest nielegalne.
– Tą sprawą muszą zająć się śledczy, tam musi być jakaś lewa kasa – Winnicki poważnieje.
Kukiz dorzuca z uśmiechem: – Moim zdaniem stoi za tym Soros.
Wniosek-widmo
Spotykamy się z wicemarszałkiem Sejmu Stanisławem Tyszką z Kukiz'15. – To może pan wie, czy złożyliście ten wniosek do ABW, czy nie? – pytamy.
– A wie pan... sprawdzę w klubie. I jak, złożyliśmy ten wniosek? – pyta swoich współpracowników poseł Tyszka.
– Hmm... Trzeba dzwonić do Tomka. On się chyba tym zajmuje – słyszymy w odpowiedzi.
– Panie pośle, jak tam z tym wnioskiem? – dzwonimy do posła Tomasza Rzymkowskiego. – Sprawdzę. Myślałem, że został złożony.
"Kaczyński wyhodował Biedronia"
Również rzecznik ministra-koordynatora ds. służb specjalnych Stanisław Żaryn nie jest w stanie potwierdzić nam, czy wniosek Kukiz'15 dotarł do służb, czy nie. – Sprawdzimy – słyszymy.
Politycy w kuluarach sejmowych powtarzają, że najważniejsza jest w tym wszystkim Państwowa Komisja Wyborcza. Tyle że jej opinię ws. finansów Wiosny poznamy dopiero w 2020 r., gdy wpłynie sprawozdanie finansowe formacji Biedronia.
A wątpliwości wokół finansów Wiosny – zdaniem jej konkurencji – mnożą się już teraz. I na tyle budzą zainteresowanie polityków, że ci sami inspirują dziennikarzy, by zajęli się sprawą.
Niektórzy politycy PO szukają tropów... w Niemczech. Twierdzą, że pieniądze na partię Biedronia płyną z niemieckich fundacji. – Ale na razie nie mamy na to dowódów – mówią "off the record".
Teorie te kontruje Jan Mróz, dyrektor komunikacji Wiosny: – Wiosna, tak jak każda inna partia, może gromadzić środki tylko z wpłat osób fizycznych. Nie wiem, skąd takie podejrzenia. Może dlatego, że na nasze wydarzenia przychodzą tysiące osób i trochę zjada ich zazdrość? Nie finansuje nas ani Soros, ani Zuckerberg, ani dżin z butelki. Naszą dzialalność finansują tysiące wierzących w nas Polek i Polaków. To jest siła, której wielu nam zazdrości – mówi WP.
Jeden z posłów zagadniętych przez nas w Sejmie snuje teorie: – Proszę zauważyć, że Biedroń przestał mieć parasol ochronny nawet mainstreamowych mediów, krytykują go za narcyzm, za to, że "rozbija opozycję". Ale jakoś nikt go o pieniądze nie pyta. Jakby to był jakiś temat tabu. Nie rozumiem tego.
Polityk prawicy: – Facet był na widelcu choćby w tym tygodniu w Polskim Radiu. Redaktor "mizia" go przez 20 min rozmowy, żadnych trudnych pytań. A wie pan, dlaczego? Bo media publiczne chuchają i dmuchają na Biedronia, bo wiedzą, że on odbiera poparcie Platformie. A Platforma to wróg śmiertelny.
Robert Winnicki: – Tak, mam to samo zdanie. Proszę zauważyć, jaką taryfą ulgową Wiosna cieszy się w telewizji publicznej. A powiem nawet więcej: to Kaczyński wyhodował Biedronia, tak, jak wyhodował Palikota. I będą mieli przez niego "drugie Krakowskie Przedmieście". Paradoks? Taka jest prawda.
Umizgi Schetyny
Kwestia finansowania partii Biedronia nie jest podnoszona przez Platformę publicznie. Ba, PO z lekka zmienia ton wobec atakowanej wcześniej przez formację Grzegorza Schetyny Wiosny.
Sam lider PO twierdzi dziś: – Wojna z Biedroniem nie ma sensu. On sięga do tych, którzy wcześniej nie zajmowali się polityką, często w ogóle nie uczestniczyli w wyborach.
Słowa te padają po bardzo dobrym dla Koalicji Europejskiej sondażu, w którym opozycja wygrywa z PiS, a Wiosna sięga po poparcie rzędu 11 proc.
Nawet naczelny "Gazety Wyborczej" zmienił front: "Gdy ustają utarczki między KE a Biedroniem, obie formacje zyskują. Oby wyciągnęli z tego wnioski udzielający się w mediach społecznościowych krewcy stronnicy obu ugrupowań i spin doktorzy od siedmiu boleści, do których nie dotarło, że eurowybory to nie zabawa, ale przedbiegi w walce o demokrację w Polsce. Trzeba więc siedzieć sobie na rękach, poskromić emocje, najpierw pomyśleć, a potem tweetować. Bo nie wolno tego popsuć" – napisał Jarosław Kurski.
Dlatego można przypuszczać, że tak "poboczny" wobec "cywilizacyjnych wyzwań" związanych z koniecznością odsunięcia PiS od władzy temat, jak finansowanie Wiosny, w mediach typu "Gazeta Wyborcza" podnoszony nie będzie.
A przynajmniej dotąd nie był.
Biedroń zapewnia, że wszystko jest klarowne
Przedstawiciele Wiosny nie mają wątpliwości: wszystko w sprawie finansowania partii jest jasne, legalne, a wszelkie ataki na formację Biedronia mają polityczny kontekst.
Tyle że Wiosna długo nie odpowiadała choćby na pytanie o jawność finansowania, które zadała choćby Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Stało się tak dopiero po złożeniu skargi.
CZYTAJ WIĘCEJ: Robert Biedroń ujawnił swoje zarobki. Zaapelował też do PiS i PO
Robert Biedroń ujawnia za to wynagrodzenie, które pobiera w ramach zarządzania Instytutem Myśli Demokratycznej. To 8 tys. zł miesięcznie.
Były prezydent Słupska chce ponadto, by inne ugrupowania także zaczęły ujawniać swoje informacje o finansach.
Oponenci Biedronia zwracają uwagę na inne aspekty. Narodowcy w zawiadomieniu do prokuratury podkreślają, że wątpliwości jest więcej. Przykład? Biedroń miał zostać 21 grudnia 2018 roku wpisany do władz partii Kocham Polskę. A do czasu konwencji, na której ogłosił, że nazwą partii będzie Wiosna, odbył co najmniej cztery spotkania w innych miastach. "Wiosna Roberta Biedronia nielegalnie finansuje swoje działania polityczne poprzez wsparcie Instytutu Myśli Demokratycznej, firm prywatnych i z zysków ze sklepu internetowego" – grzmi Robert Winnicki.
Jak do sprawy odnosi się Wiosna? "W grudniu 2018 roku Robert Biedroń nie był członkiem jakiejkolwiek partii. Żadna z cyklu debat pt. "Burza Mózgów" nie była organizowana przez jakąkolwiek partię. Organizatorem ich była wyłącznie Fundacja Instytut Myśli Demokratycznej, która na działalność statutową może gromadzić wpłaty i darowizy od osób fizycznych i prawnych" – wyjaśnił w oświadczeniu przesłanym WP Jan Mróz, dyrektor komunikacji Wiosny.
W rozmowie z nami dyrektor komunikacji Wiosny dodaje: – Finansowanie Wiosny jest całkowicie transparentne i zgodne z prawem. Tak, jak wszystkie partie, złożymy sprawozdanie roczne do PKW i założę się, że komisja nie dopatrzy sie jakichkolwiek nieprawidłowości. Jesteśmy profesjonalistami, Robert Biedroń zarządzał przez kilka lat miastem z budżetem 500 mln zł!
Robert Biedroń z kolei przekonuje w mediach, że Wiosna nie może upubliczniać, kim są darczyńcy partii. Polityk podkreśla, że doszłoby do złamania prawa. – Upublicznimy za to kwoty, wyciągi. Zrobimy coś więcej, czego żadna z dużych partii nie zrobiła – zapowiada lider partii.
Wątpliwości pojawiły się także przy okazji założycielskiego kongresu Wiosny na Torwarze – jednej z największych hal w Warszawie – który miał kosztować kilkaset tysięcy złotych.
Niektórzy prawnicy – jak choćby mec. Jerzy Kwaśniewski – twierdzą, że fundacja nie może finansować wydarzeń partyjnych. I że finansowanie przez fundację konwencji partyjnej należałoby kwalifikować jako oczywiste naruszenie przepisów ustawy o przyjmowaniu darowizn. W dodatku pochodzenie środków fundacji nie jest już objęte jawnością. O tych i innych wątpliwościach wokół konwencji Wiosny pisał m.in. Marcin Dobski na portalu PolskieRadio24.pl (z którego to portalu dziennikarz z powodów politycznych został zwolniony).
Współpracownicy Biedronia przekonują, że wszelkie rozliczenia konwencji pomiędzy partią Wiosna a działającymi na jej zlecenie wykonawcami, "następowały w oparciu o stosowne podstawy prawne", a ugrupowanie utrzymuje się z wpłat od osób fizycznych. Czyli od swoich zwolenników i członków.
Sam Biedroń zapewnia, że "w tej sprawie nie ma nic do ukrycia". – To państwo za to zapłaciliście, ale nie ze spółek skarbu państwa, nie z pieniędzy, które dostaliśmy z subwencji, czy z jakiejkolwiek innej dotacji dla partii politycznych, bo my takich nie dostajemy. To ludzie wpłacają nam te drobne kwoty, które zobaczycie państwo w naszym sprawozdaniu, pod koniec roku, zgodnie z prawem, transparentnie, tak jak postulujemy – twierdził w mediach polityk.
W rozmowie z WP Jan Mróz z Wiosny konkluduje: – Każdy ma prawo pytać. Jesteśmy transparentni i odpowiemy na każde pytanie dotyczące finansowania partii czy jakiegokolwiek innego aspektu jej funkcjonowania. Mam nadzieję, że i inne partie wezmą z Wiosny przykład.