Włoski pojazd opancerzony Venom. Uchronił przed śmiercią jedenastu ukraińskich żołnierzy
Były prezydent Ukrainy Petr Poroszenko, który zakupił dla ukraińskiej armii partię wyprodukowanych we Włoszech pojazdów MLS Shield, chwali nabytek w mediach społecznościowych. Zgodnie z jego informacjami opancerzony sprzęt uratował co najmniej jedenastu ukraińskich żołnierzy.
Jeden z pojazdów, zwanych Venom, miał zostać trafiony pociskiem moździerzowym kalibru 120 mm. Skutki uderzenia można oglądać na zdjęciach, zamieszczonych przez Poroszenkę na Facebooku.
Trudno uwierzyć, że choć maszyna tak ucierpiała, wszyscy żołnierze, którzy nim przemieszczali się na froncie, przeżyli ten incydent. Kilku zostało tylko rannych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie tłumaczą porażki. "Wymyślili, że walczą z NATO"
Włoski pojazd opancerzony Venom. Uchronił przez śmiercią jedenastu ukraińskich żołnierzy
Jak opisuje były prezydent Ukrainy, "niemiłosiernie zniszczony" Venom dostał ciężką bronią. Ma rozprutą karoserię, naruszone systemy napędowe i pozbawiony został kuloodpornych szyb z pancernego szkła. Jednak przetrwał, ochronił kierowcę i pasażerów - grupę ukraińskich spadochroniarzy.
Poroszenko ujawnia, że w te włoskie Venomy można było wyposażyć obrońców Ukrainy dzięki wpłatom obywateli. Połowę do zbiórki dorzucił on i jego żona Marina z ich własnego budżetu. Dzięki wspólnym wysiłkom udało się kupić 11 Shieldów, a także traktor i przyczepę, potrzebne do transportu maszyn.
"Teraz bohaterski sprzęt jest z powrotem na dziedzińcu naszego biura. Przejdzie naprawę i będzie wkrótce znowu mógł wypędzać wroga z ukraińskiej ziemi" - napisał były ukraiński prezydent na Facebooku.
MLS Shield to pojazd zaprojektowany i wyprodukowany przez włoską firmę Tekne. Opancerzony wóz ma silnik z przodu i napęd 4×4.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski