Włoska prasa o wizycie papieża w Auschwitz
Podkreślając historyczny wymiar wizyty
niemieckiego papieża w Auschwitz, włoska prasa
największy nacisk kładzie na dramatyczne pytanie Benedykta XVI -
"Panie, dlaczego milczałeś?" oraz na jego słowa, że to grupa
zbrodniarzy posłużyła się narodem niemieckim jako narzędziem
swojej żądzy zniszczenia i panowania.
29.05.2006 | aktual.: 29.05.2006 10:11
Dziennik "La Repubblica" zastanawia się, czy papież rozgrzeszył tym samym swój kraj i zwolnił swój naród z odpowiedzialności za holokaust.
Watykanista "Corriere della Sera" Luigi Accattoli pisze, że wizyta następcy Jana Pawła II w tym miejscu musiała być naznaczona przez niemiecką narodowość papieża, który - jak dodaje - może zostać teraz skrytykowany za to, że odpowiedzialność za zagładę przypisał "grupie zbrodniarzy". Kolejnym według włoskiego watykanisty powodem krytyki papieskiego przemówienia może być to, że Benedykt XVI prosił o pojednanie, a nie o przebaczenie.
Największa włoska gazeta przytacza opinie przedstawicieli wspólnoty włoskich Żydów, których zdaniem przemówienie papieża było niepełne. Żydzi nie kryją swego zaniepokojenia, zwłaszcza poruszoną przez Benedykta XVI kwestią odpowiedzialności za holokaust oraz tym, że zabrakło słowa "antysemityzm" - dodaje dziennik.
Bardzo surowy w swej ocenie przemówienia papieża jest Marco Politi z "La Repubblica", chociaż z uznaniem pisze o tym, że Benedykt XVI w ostatniej chwili dodał do tekstu słowo "shoah".
"Nie pada ani razu słowo 'antysemityzm'. Papież drąży natomiast tajemnicę milczenia Boga, które może jawić się jako tolerancja wobec triumfu zła" - pisze Politi. "Czy można ignorować zjadliwość ludowego antysemityzmu rozpowszechnionego w Niemczech i Austrii znacznie wcześniej, aniżeli malarz Hitler doszedł do władzy?" - pyta włoski publicysta. I stawia od razu następne pytanie: "Do jakiego stopnia Ratzinger może wziąć w nawias chrześcijański antyjudaizm, karmiący antyżydowską nienawiść, która doprowadziła do 'ostatecznego rozwiązania' realizowanego przez nazizm?".
W opinii Politiego "opis narodu niemieckiego jako wykorzystanego i manipulowanego przez nazizm zostanie - chce się tego czy nie - odczytany jako forma zdjęcia z niego odpowiedzialności".
"Nikt oczywiście nie myśli o zbiorowej winie, odnosi się jednak wrażenie, że przemówienie w Auschwitz przekreśla pół wieku samokrytycznej refleksji w Niemczech i w Kościele na temat roli i odpowiedzialności, jaką każdy ponosił za otwarcie drogi systemowi, który doprowadził do machiny śmierci obozów" - podkreśla Politi.
Jego zdaniem z lektury przemówienia można odnieść wrażenie, że katolicka hierarchia ma wciąż trudności z analizą niektórych rozdziałów historii. "Jak gdyby - czytamy w komentarzu - w obliczu radykalnego charakteru holokaustu istniała w pewnych kręgach kościelnych pokusa włączenia nazistowskiego planu likwidacji Żydów do szerszej kategorii 'innych prześladowań' najrozmaitszych ofiar".
W konkluzji swego komentarza watykanista pisze: "Ma się w końcu ma wrażenie, że naprawdę zakończył się odważny okres aktów pokuty Wojtyły".
W swej analizie słów o "grupie zbrodniarzy", którzy wykorzystali naród niemiecki, watykanista "Il Giornale" Andrea Tornielli wyraża z kolei opinię, że Benedykt XVI postanowił nie wgłębiać się w swym wystąpieniu w meritum odpowiedzialności swego narodu, chociaż - jak zauważa autor - słowa papieża mogą także znaczyć i to, że wielu jego rodaków pozwoliło się wykorzystać przez hitlerowski reżim.
"Przeszłość, która otwiera się na przyszłość" - to tytuł relacji z Auschwitz na łamach "Il Messaggero". Watykanista dziennika Orazio Petrosillo jest przekonany, że Benedykt XVI podczas swej wizyty w dawnym obozie zagłady zrobił dokładnie to, co w tym miejscu uczynić należało.
Jak zauważa Petrosillo, papież nie mógł prosić o przebaczenie w imieniu narodu niemieckiego, skoro jego zdaniem cały naród nie ponosi winy za to, co się stało. Poza tym - dodaje autor - "papież nie sądzi, by miał mandat do reprezentowania swego narodu".
Sylwia Wysocka