Włodzimierz Cimoszewicz: w Brukseli czeka nas bardzo ciężkie zadanie
Z jednej strony nie można, niestety, wykluczyć fiaska konferencji. Bo stanowiska rzeczywiście są radykalnie wyrażane i pod względem swojej treści krańcowo różne. Z drugiej wszelkie doświadczenie, zwłaszcza unijne, wskazuje na to, że nawet wtedy, gdy wydaje się, że porozumienie jest niemożliwe bywa ono możliwe albo jest po prostu możliwe. Chociaż czeka nas zadanie bardzo ciężkie – powiedział o zbliżającej się konferencji unijnej w Brukseli minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w Salonie Politycznym Trójki.
10.12.2003 11:03
Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, czy po ostatnich wypowiedziach włoskiego premiera, niemieckiego kanclerza i francuskiego prezydenta, te wypowiedzi w ostatnich dniach się nasiliły i są bardzo ostre, jest jeszcze szansa na kompromis, czy ta konferencja w Brukseli zakończy się fiaskiem?
Włodzimierz Cimoszewicz: Z jednej strony nie można, niestety, wykluczyć fiaska konferencji. Bo stanowiska rzeczywiście są radykalnie wyrażane i pod względem swojej treści krańcowo różne. Z drugiej wszelkie doświadczenie, zwłaszcza unijne, wskazuje na to, że nawet wtedy, gdy wydaje się, że porozumienie jest niemożliwe bywa ono możliwe albo jest po prostu możliwe. Chociaż czeka nas zadanie bardzo ciężkie. Zarówno obiektywnie ciężkie, ponieważ spór, jak wiemy, ma charakter zasadniczy. A po drugie, ponieważ rządy pozostające w tym sporze, w tym polski także, mają bardzo wąskie pole manewru. Co utrudnia znalezienie porozumienia, chociaż jest to możliwe.
Jolanta Pieńkowska: Ale mówi pan, że każda ze stron obstaje przy swoim, że jest bardzo małe pole manewru, to gdzie mamy znaleźć ten kompromis?
Włodzimierz Cimoszewicz: To jest naturalne, że każdy obstaje przy swoim. Spotykamy się dopiero za kilka dni w Brukseli. Tam będą zapadały rozstrzygnięcia. Nie należy oczekiwać, realistycznie podchodząc do tego, od nikogo żadnych ustępstw, żadnych koncesji przed spotkaniem w Brukseli.
Jolanta Pieńkowska: Ale wydawało się, że takie ustępstwa po Neapolu są możliwe. Kiedy rozmawialiśmy po tej konferencji pan był w zdecydowanie lepszym nastroju i mówił pan, że są szanse.
Włodzimierz Cimoszewicz: I jestem. Jestem nadal w lepszym nastroju po Neapolu. Ponieważ po pierwsze tam załatwiono kilkadziesiąt spraw. W innych zbliżono się do siebie. Z naszego punktu widzenia, gdy chodzi o tę najbardziej sporną kwestię, czyli system głosowania, sytuacja ulega pozytywnej zmianie. Bo coraz szerszym zrozumieniem, a także i poparciem cieszą się nasze postulaty, nasze argumenty.
Jolanta Pieńkowska: Ale kto tak nas popiera. Bo mnie się wydaje, że właśnie jest coraz gorzej, jeżeli chodzi o system głosowania w Unii.
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie jest coraz gorzej. Chociaż ja z kolei tutaj nie przeceniam tej geografii stanowisk, jaką można było w Neapolu narysować. I z punktu widzenia końcowej dyskusji ponieważ państwa mogą rzeczywiście zmienić stanowiska. Będą się koncentrowały na pojedynczym, najważniejszym z ich punktu widzenia zagadnieniu. I dla wielu system głosowania zapewne nie będzie tym najważniejszym zagadnieniem.
Jolanta Pieńkowska: A jeśli się okaże, że na placu boju pozostaną Polska, Hiszpania i Wielka Brytania, to co?
Włodzimierz Cimoszewicz: Od początku było wiadomo, że przyjęte zostanie to, co zyska akceptację wszystkich. I to jest prosta prawda obowiązująca nas wszystkich w zakresie każdego postulatu i każdego stanowiska. I jeżeli nie będzie zgody wszystkich, to tej zgody po prostu nie będzie. Gdy chodzi o system głosowania, to kłopotu wielkiego nie będzie, ponieważ jest system nicejski. On jest obowiązującym prawem i będzie nadal wykorzystywany. Te stanowcze głosy, jakie w tej chwili słyszymy należy traktować jako element pewnej gry, pewnej presji psychicznej i psychologicznej. I nie przywiązywać do tego większego znaczenia. Chociaż oczywiście nie bagatelizujemy sytuacji.
Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze, ale trudno nie przywiązywać znaczenia, jak pański kolega, niemiecki minister spraw zagranicznych Joschka Fischer mówi w wywiadzie dla European Voice, że fiasko rokowań nad konstytucją będzie końcem zjednoczonej Europy. To są bardzo mocne słowa.
Włodzimierz Cimoszewicz: Bardzo mocne. Wydaje mi się, że nieuzasadnienie mocne. Zdecydowanie za mocne. Żadnego końca zjednoczonej Europy nie będzie. I Joschka nie powinien nikogo taką wizją straszyć.
Przeczytaj cały wywiad