Włochy mają dość migrantów. "Europa nie może dłużej odpowiadać poklepywaniem po ramieniu"
- Włochy nie wyrzekną się swych "tradycji gościnności", ale jest poziom, który nie jest już do przyjęcia - powiedziała włoska minister obrony Roberta Pinotti na temat prowadzonej polityki migracyjnej.
Władze w Rzymie nie akceptują dłużej obecnych zasad ratowania migrantów na łodziach i pontonach. Obecnie obowiązujące przepisy nakazują by wszystkie statki uczestniczące w patrolowaniu Morza Śródziemnego i zabierające migrantów na swoje pokłady przywoziły ich wyłącznie do włoskich portów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- W pełni rozumiem zaniepokojenie Włoch. Obecna sytuacja nie jest dłużej do utrzymania - oświadczył komisarz UE ds. migracji i spraw wewnętrznych Dimitris Awramopoulos i zapewnił o gotowości zwiększenia wsparcia dla Włoch, nie tylko politycznego, ale także operacyjnego i finansowego.
Mediolański dziennik zaznacza, że strona włoska zasugerowała możliwość konfiskaty patrolujących Cieśninę Sycylijską statków zagranicznych organizacji pozarządowych, które nie będą przestrzegać serii nowych wymogów dotyczących wyposażenia i składu załóg.
Wcześniej władze włoskie zawiadomiły Unię, że chcą zamknąć swoje porty dla zagranicznych statków ratujących migrantów. Deklarację tę uznano za kolejny dowód planów istotnej zmiany podejścia do fali migracyjnej. - Nie jest dalej możliwe, by Europa dalej odpowiadała poklepywaniem po ramieniu - podkreśliła włoska minister obrony Roberta Pinotti.
„Nie wpuszczać, deportować, karać”. Miriam Shaded ostro o muzułmanach w TVP Info Szymański
Szef MSW Marco Minniti mówił niedawno, że zagraniczne statki powinny zabierać migrantów również do innych portów w Europie. - W grę wchodzi dzielenie się odpowiedzialnością i solidarnością"- uważa komisarz UE, a Pinotti dodała, że Włochy czekają na konkretne działania.
Do końca czerwca uratowano na morzu ponad 15 tysięcy migrantów. Od początku tego roku przybyło ich do Włoch prawie 80 tysięcy. Kraj ten jest od miesięcy pod największą w Europie presją migracyjną.
Źródła: Corriere della Sera, Daily Express, PAP