Władze Syrii odrzucają winę za masakrę w Huli
Reżim w Damaszku odrzucił oskarżenia o udział jego sił w zeszłotygodniowej masakrze ludności cywilnej w Huli, gdzie zginęło ponad 100 osób. Syryjskie władze winą za dokonanie mordu obarczyły ośmiuset syryjskich rebeliantów.
W obliczu międzynarodowego oburzenia w związku z zajściami w Huli Damaszek podjął własne śledztwo w tej sprawie. Kierujący rządowym dochodzeniem Kassim Dżamal Sulejman oświadczył na konferencji prasowej, że władze absolutnie nie miały nic wspólnego z masakrą w Huli na zachodzie kraju.
Według niego rzezi na cywilach dokonały setki uzbrojonych rebeliantów po przeprowadzeniu skoordynowanych ataków na pięć punktów kontrolnych, a ich celem było wzniecenie walk na tle wyznaniowym w Syrii.
- Siły rządowe nie weszły na obszar, gdzie doszło do masakry - ani zanim miała miejsce, ani potem - oznajmił Sulejman. Dodał, że ofiarami byli członkowie rodzin, które odmówiły sprzeciwienia się władzom lub walki z bronią w ręku.
Rzecznik syryjskiego MSZ Dżihad Makdussi powiedział na tej samej konferencji prasowej, że celem masakry było wywołanie akcji wywrotowej w Syrii. - Są ludzie, którzy dzień i noc pracują nad tym, aby zaatakować Syrię; ich metodą jest wzniecanie wojny domowej, ale im się to nie uda - zaznaczył.
"Jawne kłamstwo"
"Kolejnym jawnym kłamstwem" nazwała wyniki syryjskiego śledztwa w sprawie Huli ambasador USA przy ONZ Susan Rice. Podkreśliła, że według obserwatorów ONZ w Syrii podczas masakry w Huli wykorzystano ciężką broń i wedle "wszelkiego prawdopodobieństwa" rządowe milicje Szabiha są odpowiedzialne za zabicie wielu osób. Rice dodała, że Rada Praw Człowieka ONZ rozważa wszczęcie śledztwa w sprawie masakry.
Według przedstawiciela ONZ ds. praw człowieka większość zabitych w Huli to ofiary zbiorowych egzekucji przeprowadzonych przez milicje Szabiha. Masakrę potępiła Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Władze Syrii ogłosiły, że w piątek w meczetach w całym kraju odbędą się modły za ofiary masakry.
Ponadto Susan Rice "za godne potępienie" uznała domniemane dostarczenie Syrii przez Rosję broni na pokładzie statku. - Nie doszło co prawda do pogwałcenia prawa międzynarodowego, ponieważ nie ma embarga na dostawę broni (dla syryjskich sił rządowych), ale godne potępienia jest ciągłe przesyłanie broni reżimowi, który używa siły w sposób straszny i na oślep przeciwko własnemu narodowi - powiedziała Rice dziennikarzom w Nowym Jorku.
Według doniesień prasowych w miniony weekend do syryjskiego portu Tartus na zachodzie kraju przybił rosyjski okręt z bronią na pokładzie. Rosja jest głównym sojusznikiem i dostarczycielem broni dla Syrii, lecz Moskwa utrzymuje, że te dostawy są legalne i nie mają żadnego wpływu na konflikt w tym kraju.
Rosja, podobnie jak Chiny dwukrotnie zawetowały w Radzie Bezpieczeństwa ONZ projekty rezolucji potępiające reżim prezydenta Baszara al-Asada i wzywające go do ustąpienia.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wyniku trwającego od marca 2011 roku konfliktu zbrojnego między przeciwnikami reżimu Asada a siłami rządowymi zginęło już ponad 13 tys. osób, w tym ok. 1800 od czasu wejścia w życie rozejmu 12 kwietnia.