Władysławowo to "jądro ciemności" Wybrzeża. Policja pokazała statystyki

Władysławowo to "jądro ciemności" na mapie polskiego Wybrzeża. Lokalna policja właśnie podsumowała wakacyjny dorobek balangowiczów tego kurortu: 3 rozboje, 10 bójek, 72 kradzieże, 13 przestępstw narkotykowych, prawie 300 interwencji do nietrzeźwych i chuliganów.

Władysławowo to "jądro ciemności" Wybrzeża. Policja pokazała statystyki
Źródło zdjęć: © Facebook.com | kolaż WP
Tomasz Molga

- Nie chcemy takich turystów - skarżyli się niedawno ratownicy WOPR z Władysławowa. To po głośnej akcji ratowania na siłę mężczyzny, który mimo sztormu i wielkich fal chciał koniecznie wykąpać się w Bałtyku. Wdał się w szarpaninę z ratownikami

Film z zajścia był hitem Internetu z tegorocznych wakacji. Odsłonił tylko mały wycinek z tego, co dzieje się we "Władku". Niedawno policjanci z Pucka (to oni zapewniają bezpieczeństwo na Wybrzeżu) podsumowali statystyki z wakacji. Wynika z nich, że w żadnym innym kurorcie woj. pomorskiego nie jest równie gorąco jak we Władysławowie.

3 rozboje, 10 bójek i pobić, 13 przestępstw narkotykowych, 72 kradzieże i dodatkowo 10 włamań, 3 ukradzione samochody, 52 oszustwa. Innych przestępstw kryminalnych jak groźby, przywłaszczenie, zniszczenie mienia było 75 - to oficjalny bilans sześciu tygodni wakacji. WP uzyskała informacje z Komendy Powiatowej Policji w Pucku.

Specyficzny typ wczasowicza - balangowicz

- Są sklepy nocne z alkoholem, kilka dyskotek, noclegi są znacznie tańsze niż w sąsiednich kurortach. Oprócz normalnych turystów Władysławowo przyciąga specyficzną kategorię ludzi. To balangowicze, którzy muszą się wyszumieć. Do tego, gdy skończą się im pieniądze popadają w kłopoty - mówi policjant z Pucka.

Przykład z kroniki kryminalnej. 22 lipca policjanci ścigali 18-latka, który o poranku napadł na sklep we Władysławowie. Sterroryzował ekspedientów przedmiotem przypominającym pistolet, zabrał pieniądze i papierosy. Zatrzymano go w Ciechanowie - nie zdążył wydać pieniędzy, ani wypalić papierosów.

Jeden Bałtyk, inne światy

Policjant wskazuje, że np. sąsiednia Jastarnia uchodzi za znacznie spokojniejsze miejsce niż Władysławowo. - Tam wypoczywają rodziny z dziećmi i uczestnicy kursów surfingowych. Nie zgłoszono żadnego rozboju czy bójki. Jakby inni ludzie - mówi policjant. Wskazuje też oazy spokoju. To Jurata i okolice na zachód od Karwi.

Faktem jest, że Jastarnia jest mniejszym kurortem. Liczba mieszkańców wraz turystami sięga tam około 30 tys. ludzi. Kradzieży i interwencji jest tam czterokrotnie mniej. Mieszkańcy Jastarni przekonują, że spokój zapewniają sobie wyższymi cenami. Jak twierdzą, po selekcji według portfela przybywają tam inni klienci - spokojniejsi.

Obraz
© Policja Puck | KPP

Władysławowo ma gorszy sort turystów? Burmistrz protestuje

Roman Kużel burmistrz Władysławowa oburza się na pytanie o balangowiczów. - Nie wiązałbym liczby zdarzeń policyjnych z grubością portfela wczasowicza. To jest krzywdzące - mówi Wirtualnej Polsce. - Jesteśmy największym kurortem na Pomorzu. W szczycie sezonu dodatkowo odpoczywa u nas 100 tys. osób. Siłą rzeczy będziemy mieli więcej zdarzeń - przekonuje.

- Panujemy nad porządkiem w mieście. Jestem w stałym kontakcie z komendantem komisariatu. Zapewniam, że spada nam przestępczość - tłumaczy burmistrz Kużel. Skarży się, że media podchwytują wszelkie sensacje i przez to cierpi wizerunek Władysławowa.

Zapewnia, że wszystko, co kojarzyło się z patologicznym "Władkiem", czyli dymy oleju ze smażalni, wojny parawanowe na plaży i tandeta straganowa mają odejść w zapomnienie. Miasto inwestuje w eleganckie bary przy deptakach. Za kilkaset tysięcy kupiło kombajn do grabienia śmieci na plaży. W tym roku otworzył się pierwszy hotel 4-gwiazdkowy.

Jastarnia broni się przed szarańczą turystyczną. Sprawa Biedronki

Różnice w klimacie i społeczności wczasowiczów obu kurortów widać na ulicach. - Jak Władysławowo wsiada w pociąg i przyjeżdża do nas, od razu widać brzuchaczy i dresów. Na plaży piją piwo z puszki, czuć papierosy i słychać muzykę z głośników - tłumaczy właściciel pensjonatu z Jastarni. - Oni u nas nie nocują. Ostatnim pociągiem wracają do Władka. Tam tani nocleg kosztuje 15 zł. W Jastarni tanio oznacza 50 zł - podsumowuje.

Kiedy 6 lat temu do Jastarni wprowadzała się sieć handlowa Biedronka mieszkańcy na etapie budowy wskazali biznesowi działkę z dala (ok. 20-30 minut marszu) od centrum. Mają z głowy klientów, którzy kupują czteropak piwa i pierwszą puszkę wypijają przed wejściem na plażę. We "Władku" dwie Biedronki i Lidl są nie dalej jak 300 metrów od wejścia na plażę.

"Daję 5 gwiazdek dla pracowników za cierpliwość do ludzi, którzy przychodzą robić zakupy. Klienci w dużej części to totalne dno umysłowe. Za każdym razem robiąc w nocy zakupy spotykałam się z sytuacją nie do pomyślenia, jak wypicie połowy napoju i odstawienie go na półkę" - napisała w recenzji władysławowskiej Biedronki klientka. Wpis pochodzi sprzed kilku dni.

Burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz opowiada, że miasto udało się uspokoić, gdy zaczęto rygorystycznie przestrzegać ciszy nocnej. - Nie oczekujemy, że wracając na kwaterę, wszyscy będą chodzić na paluszkach. Koncerty są, ale kończą się o godzinie 23. Ograniczyliśmy liczbę nocnych sklepów z alkoholem - mówi burmistrz.

Masz newsa , zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
władysławowobałtykjastarnia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (200)